Historia wymaga pasterzy, nie rzeźników.

Miałem dwa zwykłe raporty i niewielką audiencję. Na śniadaniu był Sergiusz, który wrócił z Samary. Spacerowałem. Po­wietrze łagodne. Jedliśmy obiad i spędziliśmy wieczór we dwoje.
4 grudnia, sobota. Ranek miałem tak zajęty, że nie zdążyłem wyjść na przechadzkę. Na śniadaniu byli: Olga, Pietia i Rudniew (dyż.). Przyjęli­śmy oboje dwóch oficerów i ośmiu żołnierzy straży granicznej okręgu zaamurskiego: trzej kawalerowie św. Jerzego i kilku rannych. Przybyli tutaj po nowe działa górskie. Spacerowałem. Dużo czytałem. Na obie­dzie była Milica — spędziła z nami wieczór.
5 grudnia, niedziela. Dzień mglisty, gwałtowna odwilż. Byliśmy na nabożeństwie. Na śniadanie przyjechali: stryj Sergiusz, Ella, Maria i Dymitr, był też Andrzej (dyż.). Przyjęliśmy delegację wojska uralskie-go, która przywiozła obraz św. dla naszego „skarbu" i pieniądze, do uznania Alix, na potrzeby rannych. Spacerowałem ze stryjem Sergiu­szem. Herbatę piliśmy ze stryjem Włodzimierzem. Mama, Ksenia, Mi­sza, Olga, Sandro i Pietia przyjechali na obiad i spędzili wieczór z nami. Otrzymałem prezenty.
6 grudnia, poniedziałek. Od wielu lat po raz pierwszy spędziłem dzień mych imienin w Carskim Siole. Z rana przyjąłem dwie delegacje strzel­ców rodziny cesarskiej i lejb-gwardii pułku wołyńskiego. Po życzeniach, złożonych przez służbę i ogrodników, poszliśmy do Mama. O 11-ej pojechaliśmy na nabożeństwo. Śniadanie jedliśmy w galerii lustrzanej. Przechadzałem się ze stryjem Sergiuszem przy świetle księżyca w nieznośną gołoledź. Chwytał mróz. Odpowiadałem na masę depesz. Na obie­dzie: stryj Sergiusz, Ella, Maria i Dymitr.
7 grudnia, wtorek. Dzień jasny. O g. 10.30 pojechaliśmy we dwoje do domu ćwiczeń, gdzie pożegnałem się z 1-ym batalionem pontonowym i pobłogosławiłem go na drogę. Wróciliśmy o 11-ej na raporty. Śniada­nie z Ellą i wszystkiemi dziećmi. Pożegnaliśmy się również z dowódz­twem łodzi podwodnej „Jesiotr", która odpływa do Władywostoku. Spacerowałem. Długo pracowałem. Jedliśmy obiad i spędziliśmy wie­czór we czworo.
8 grudnia, środa. Z rana przechadzałem się ze stryjem Sergiuszem. O 11 -ej zaczęło się u mnie drugie posiedzenie — dalszy ciąg pierwszego. Prócz poprzednio obecnych brali udział stryjowie: Włodzimierz, Alek­sy, Sergiusz, Frederyks i baron Nolde. Czytano i omawiano projekt zawiadomienia i ukazu dla senatu, przy czym poprawiono redakcję. Zrobiono przerwę na śniadanie. Potem znów siedzieliśmy od 14.30 — — 15.30. Przechadzałem się po ciemku. Obiad jedliśmy we troje, ponie­waż Ella pojechała do Moskwy.
9 grudnia, czwartek. Ranek nie bardzo zajęty. Na śniadaniu Andrzej (dyż.). Spacerowałem. Mróz chwytał coraz większy. O 16.30 udałem się do Gatczyna. Piłem herbatę u Mama i przesiedziałem u niej prawie do g. 20.00. Alix przyjechała na obiad. Wróciliśmy ze stryjem Sergiuszem, Marią i Dymitrem o 22.30 do Carskiego.
10 grudnia, piątek. Z rana spacerowałem ze stryjem Sergiuszem. Miałem dwa raporty. Po śniadaniu przyjąłem Trepowa, moskiewskiego oberpolicmajstra, prosił o zwolnienie go. Długo i dużo czytałem przed i po obiedzie.
11 grudnia, sobota. Przed śniadaniem miałem trzy raporty, po śnia­daniu dwa. Na śniadaniu byli: Maria, Dymitr i Trubeckoj (dyż.). Po herbacie w obecności stryja Sergiusza przyjąłem Wittego w sprawią ukazu i pewnych zmian w nim. Obiad jedliśmy we troje.
12 grudnia, niedziela. 10° mrozu bez wiatru. O 11-ej pojechaliśmy na nabożeństwo. Ella wróciła rano z Moskwy. Śniadanie w rodzinie. Poże­gnaliśmy się z Szlitterem, który wraca do pułku ze składanego batalio­nu. Spacerowałem ze stryjem Sergiuszem. Czytałem i pisałem. Obiad jedliśmy we czworo.
13 grudnia, poniedziałek. Mróz był coraz tęższy i doszedł do 15°. Cały ranek miałem zajęty. Śniadanie jedliśmy o 13.30 w towarzystwie stryja Aleksego i reszty. Po raporcie Protasowa poszedłem na spacer. Wieczorem przyjąłem Mirskiego. Na obiad przyjechał Misza. O 21.30 pożegnali­śmy się ze stryjem Sergiuszem, Ellą, Marią i Dymitrem, wyjechali do Moskwy. Wieczór spędziliśmy we dwoje.
14 grudnia, wtorek. Mróz utrzymywał się na 16°, przy czym wiał silny wiatr. Na śniadaniu byli Olga i Pietia (dyż.). Po raporcie Taniejewa pospacerowałem. O g. 16.30 pojechałem z nimi do Gatczyna. Siedziałem u Mama po herbacie do 20.00. Alix przyjechała na obiad. O godz.. 22.30 wróciliśmy do Carskiego.
15 grudnia, środa. Dziś nagle ociepliło się, temperatura spadła do 0°, a następnie chwycił mróz, była zamieć. Po raporcie przyjąłem około 40 osób, które pragnęły mi się przedstawić. Przechadzałem się. Stryj Włodzimierz i ciocia Micheń były na herbacie. Obiad jedliśmy sami. Wybieraliśmy fajansowe wazony.