Historia wymaga pasterzy, nie rzeźników.

Jej urzeczywistnienie wymaga jednakże znaczącego jakości owego postępu w stosunku do makroekonomicznej stabilizacji
w szerokim ujęciu. Podstawowa komplikacja na tym polu tkwi w silnym sprzężeniu
zwrotnym pomiędzy tymi procesami.
Jest zrozumiałe, że fazy te mogą w określonych granicach nakładać się na
siebie. Może mieć także miejsce ruch w odwrotnym kierunku, tzn. cofnięcie się od
fazy późniejszej do wcześniejszej. Wreszcie okres trwania poszczególnych faz jest
także bardzo zróżnicowany, takw przypadku konkretnego kraju, jak i wodniesieniu
do poszczególnych faz. Próbę zilustrowania sytuacji występującej w tym zakresie
w wybranych gospodarkach opstosocjalistycznych - pamiętając o kon-
wencjonalności takiego ujęcia - przedstawia tabela 11.
Tabela 11
Fazy oszczędzania oraz inwestowania w gospodarce
postsocjalistycznej
Źródło: Opracowanie własne.
Ale nawet wówczas, gdy gospodarka już znajduje się w fazie piątej - zaufania
i inwestowania - nie oznacza to jeszcze wzrostu gospodarczego, upłynąć bowiem
musi okres odroczenia efektu. W skrajnym, najlepszym i wyjÄ…tkowym zarazem
z tego punktu widzenia przypadku, a mianowicie w byłej NRD oczekiwać można
przejścia do wzrostu już w drugiej połowie 1992 r. W pozostałych przypadkach
perspektywa ta może być bardziej odległa.
Sytuacja komplikuje się dodatkowo, ponieważ nie są tożsame oczekiwania
i zachowania państwowych i prywatnych podmiotów gospodarczych. Jest to
szczególna cecha charakterystyczna dla gospodarki postsocjalistycznej ze względu
na rozmiary sektora państwowego. Można by pokusić się o przeprowadzenie
podobnej jak wyżej oceny w rozbiciu na te dwie grupy podmiotów, zwłaszcza
z punktu widzenia ich podejścia do decyzji inwestycyjnych. Olbrzymie wciąż
znaczenie przedsiębiorstw państwowych w transformowanych gospodarkach
62
postsocjalistycznych powoduje, że w pierwszych latach okresu przejściowego ich postępowanie jest tutaj ważniejsze, chociaż w bardzo długiej perspektywie to nie
one, ale przedsiębiorstwa prywatne zadecydują o tendencjach wzrostu gospodarczego. Dotychczas wszakże to właśnie brak zdolności firm państwowych do ekspansji inwestycyjnej - głównie wskutek dotkliwości fiskalnych i monetarnych
nałożonych na nie w ramach wysiłków na rzecz makroekonomicznej stabilizacji -
wydłuża okres dochodzenia gospodarki ponownie do zdolności rozwojowych.
Ubytek dochodu narodowego spowodowany obniżaniem się produkcji sektora
państwowego nie może być - i to przez wiele lat - skompensowany wzrostem
aktywności nawet szybko rozwijającego się sektora prywatnego. To samo można
powiedzieć o inwestycjach. Musi zmieniać się na korzyść sektora prywatnego ich
udział w całkowitych nakładach, natomiast trudno oczekiwać wzrostu, o ile nie
będą utrzymane naodpowiednim poziomie efektywne inwestycje sektora państwowego. Transformacja systemowa to nie tylko wypieranie tego drugiego przez ten pierwszy, ale także ich twórcza koegzystencja. Nie ma to wiele wspólnego
z koncepcją tzw. twórczej destrukcji. W istocie są to dwie jakościowo odmienne
filozofie podejścia do procesu transformacji gospodarki postsocjalistycznej.
Na dwa sposoby można także podchodzić do wzrostu gospodarczego, chociaż
tym razem kryterium rozróżniające go jest zgoła odmienne. Można rozważać
wzrost doraźny oraz trwały. W pierwszym przypadku chodzi bardziej o przezwyciężanie tendencji recesyjnych - czy tylko stagnacyjnych - i wejście w okres ożywienia. Na tym etapie wpierw odbudowuje się utracony wskutek recesji
towarzyszącej transformacji poziom produkcji, a następnie zwiększa się go, ale
cały czasdokonuje się tow zasadziew ramach tego samego potencjału wytwórczego.
Zmienny jest tylko stopień jego wykorzystania, mamy zatem do czynienia
z procesami natury koniunkturalnej. Duże znaczenie przypisuje się w tym
przypadku potencjalnym niebezpieczeństwom związanym z próbami uruchomiania
wzrostu doraźnego.
Jedno z nich wiąże się z zagrożeniem nasilenia się jeszcze bardziej i tak już
intensywnych procesów inflacyjnych wskutek posunięć intensyfikujących strumień
efektywnego popytu. Wymaga to z reguły pewnego poluzowania restrykcyjności
polityki finansowej — tak fiskalnej, jak i monetarnej - a także łagodniejszej
polityki dochodowej. W rezultacie narastania popytu może dojść do ożywienia
produkcji w ramach istniejących zdolności produkcyjnych poprzez pełniejsze ich
wykorzystanie, w tym zmniejszenie bezrobocia,a wwarunkachwczesnejgospodarki
postsocjalistycznej raczej tylko zwolnienie tempa jego narastania. Ale może także
dojść do nasilenia się inflacji, jeśli przyrost efektywnego popytu spowoduje
dodatkowy wzrost cen, a nie przyrost produkcji. Wówczas miast konsekwencji
antyrecesyjnych pojawić mogą się następstwa proinflacyjne. Niebezpieczeństwo
takie jest poważne. Praktycznie biorąc mamy do czynienia z działaniem obu
następstw rosnącego popytu. To, w jakim stopniu i w jakiej sekwencji czasowej ten
dodatkowy strumień popytu zostanie zaabsorbowany przez wzrost cen, a w jakiej
63
mierze przez zwiększenie podaży, zależy od elastyczności i konkurencyjności struktur gospodarczych. A są one tym mniejsze, im mniejszy jest zakres sektora
prywatnego — z jednej strony — i im większy jest stopień monopolizacji gospodarki
— z drugiej strony. Z istoty gospodarki postsocjalistycznej pierwszy z nich jest