Historia wymaga pasterzy, nie rzeźników.

Szary pas, biegnący poziomo wzdłuż górnej krawędzi wejścia, oświetlał wnętrze korytarza. Przetarł go rękawem kurtki. Pas pojaśniał, a Max zobaczył ludzi stojących po drugiej stronie ściany.
- To jest przezroczyste - powiedział. April uśmiechnęła się do niego radośnie.
- Świetnie - powiedziała. Ona także przyglądała się płytkom na ścianach. Podeszła do tej najbardziej oddalonej od drzwi i założyła rękawiczkę Wolnej Wody.
- Jesteś gotów, Max?
- Zrób to.
April głęboko wciągnęła powietrze.
- To jeden mały krok dla kobiety... - Dotknęła płytki. Pchnęła ją.
Coś cicho trzasnęło w ścianie. Przed April otworzyły się kolejne drzwi. Widzieli przed sobą wnętrze Rotundy.
- Tak - wyszeptała April. Weszła do środka. Światło było szare i rozproszone.
- To jest to - powiedziała April. - Główna scena. Pomieszczenie było puste. Kilka kolumn łączyło podłogę z belkami pod sufitem. I to wszystko. Na środku podłogi otwierał się głęboki rów, który niknął pod przeciwległą ścianą, znajdującą się zapewne z przodu Rotundy.
Drzwi za ich plecami zatrzasnęły się niemal bezszelestnie.
Max poczuł nagłe ukłucie strachu, opanował się jednak szybko, dojrzawszy na ścianie płytkę identyczną, jak te w korytarzu.
- Nasz kanał - powiedziała April, wskazując na rów w podłodze. - Jacht wpływał od przodu i cumował tutaj. - W podłodze tkwiło nawet kilka pachołków, które mogły służyć do tego celu.
Oddychali z coraz większym trudem.
- Trzeba wracać - powiedział Max. - Strasznie tu śmierdzi stechlizną.
Ale czy mogli spodziewać się czegoś innego?
 
Podparli drzwi, tak by nie zamykały się co chwila, i za pomocą kilku dmuchaw wypełnili Rotundę świeżym powietrzem. Kiedy uznali, że nie ma już żadnego niebezpieczeństwa, udostępnili budynek dziennikarzom i swoim pracownikom.
Kanał miał jakieś piętnaście stóp głębokości. Był też wystarczająco szeroki, by pomieścić jacht. Co prawda żeglarze musieli składać główny maszt, by wpłynąć do środka, ale poza tym nic nie stało na przeszkodzie.
Korytarz, znajdujący się tuż za drzwiami wejściowymi, prowadził do czterech pomieszczeń. Dwa z nich mogły pełnić kiedyś funkcję sypialni lub magazynów, teraz jednak pozostawały puste. W dwóch innych znajdowały się szafki i instalacja wodna. Szafki także były puste. Osadzona w podłodze wanna i odpływ, podobne do tych, jakie znaleźli na jachcie, świadczyły, że kiedyś mieściła się tu łazienka. Drugie pomieszczenie było zapewne kuchnią.
Max zauważył od razu, że prawie wszyscy są rozczarowani i rozżaleni. Zwłaszcza April.
- A czego się spodziewaliśmy? - spytał.
Rotunda była po prostu pusta.
Nie znaleźli tu gwiezdnego krążownika czy starożytnych ksiąg. Ani prehistorycznych komputerów. Żadnych gadżetów.
Nic.
15
 
Prawdziwa moc nie kryje się gdzieś pod ziemiq, ale w nas samych.
 
Walter Asquith, „Brzegi zapomnianego morza”
 
TOM BROKAW RELACJONOWAŁ ostatnie wydarzenia z odpowiednią dozą sceptycyzmu.
„Pojawiły się kolejne dowody świadczące o tym, że być może pod koniec ostatniej epoki lodowcowej w Ameryce Północnej przebywały istoty pozaziemskie. Dziś po południu naukowcy weszli do wnętrza tajemniczego obiektu, odkopanego na szczycie wzgórza w pobliżu granicy z Kanadą. Nie wiadomo jeszcze jak długo przebywał on w ziemi, niewykluczone jednak, że był to okres kilku tysięcy lat”. Na ekranie obok prezentera pojawiła się komputerowa mapa okolic Walhalla i Fort Moxie. Po kilku sekundach zastąpiły ją lotnicze zdjęcia skarpy i Rotundy. „Obiekt ten zbudowany jest z materiału, którego podobno nie jesteśmy w stanie odtworzyć na obecnym etapie rozwoju techniki. Na miejscu jest Robert Bazell”.
Bazell stoi przed Rotundą. Jest zziębnięty. Wiatr rozwiewa mu włosy i wyrywa mikrofon z rak.
„Witaj, Tom” - mówi, odwracając się bokiem do kamery, by widzowie mogli lepiej zobaczyć Rotundę. „To właśnie jest budowla, która zdaniem naukowców mogła stanąć tutaj przed dziesięcioma tysiącami lat. Nikt nie wie, skąd się tu wzięła, ani kto ją zbudował. Skonstruowana jest z materiału, z którym, jak twierdzą eksperci, nie spotkaliśmy się nigdy dotąd. Zespół prowadzony przez doktor Cannon po raz pierwszy wszedł dzisiaj do środka. Oto co tam zobaczyli”.
Telewidzowie patrzą na wnętrze Rotundy. Przy akompaniamencie trzeciego koncertu organowego Bacha kamera przesuwa się powoli, ukazując zieloną kopułę, ściany i głęboki tunel w podłodze.
Max, który oglądał ten program wraz z April i Laskerami w „Szkunerze Prerii”, znów poczuł się rozczarowany i oszukany. Nawet pokoje były puste! Gdyby znaleźli chociaż stary dziurawy but.
Cokolwiek.