Historia wymaga pasterzy, nie rzeźników.

Niczego nie włączam bez porozumienia z tobą.
- Daj mi znać, jak się czegoś dowiesz, co? - Masz jak w banku, Bert. Zadzwonię do ciebie za godzinę, obojętnie co się będzie działo.
 
Związek Radziecki jest krajem rozległym, pod względem powierzchni i długości granic największym na świecie. Wszystkie granice są pilnie strzeżone, jako że wiele razy Związek, a przed nim Rosja, padały w prze­szłości ofiarą najeźdźców. W skład straży granicznej wchodzą zwyczajne oddziały wojskowe, lotniska i stacje radarowe, a także bardziej wymyśl­ne placówki, takie jak stacje nasłuchu radiowego. Nasłuch ma rejestro­wać depesze radiowe i wszystko, co dzieje się w eterze. Informacje z na­słuchu wędrują światłowodem lub radioliniami mikrofalowymi do ośrodka w Moskwie, mieszczącego się na placu Dzierżyńskiego pod nu­merem drugim, w głównej siedzibie Komitetu Bezpieczeństwa Państwo­wego, czyli KGB. Śledzeniem transmisji radiowych i zabezpieczaniem linii przed podsłuchem zajmuje się Ósmy Zarząd Główny KGB, instytu­cja, która swoją długą i pełną osiągnięć historię zawdzięcza między innymi tradycyjnej rosyjskiej fascynacji wyższą matematyką. Związek między matematyką a szyframi jest najzupełniej logiczny. Dowiódł tego w ostatnich czasach brodaty, trzydziestoletni karzeł, zafascynowany harvardzkimi badaniami Mandelbrota, człowieka, który praktycznie sam jeden wymyślił geometrię fraktali. Młody rosyjski geniusz potrafił połą­czyć odkrycia Mandelbrota z pracami MacKenziego nad teorią chaosu na uniwersytecie w Cambridge, dzięki czemu udało mu się stworzyć nową epistemologię równań matematycznych. Garstka osób, które rozu­miały, o czym im mówi Rosjanin, przyznawała natychmiast, że odkrycie zasługuje na Nagrodę Nobla. Przypadek zrządził jednak, że ojcem mate­matyka był generał KGB z Wydziału Straży Granicznej, dzięki czemu KGB prędko dowiedziało się o pracach młodego człowieka. Matematyk mógł obecnie żądać od wdzięcznej ojczyzny, czego tylko zechciał i liczyć, że w przyszłości nie ominie go Medal Plancka.
Młody naukowiec dwa lata poszukiwał sposobu, by teoretyczny prze­łom wykorzystać w praktyce, lecz przed piętnastoma miesiącami udało mu się po raz pierwszy “odtworzyć” depeszę zaszyfrowaną najtajniej­szym kodem Departamentu Stanu, o nazwie PASEK. Pół roku później matematyk udowodnił już, że szyfr Departamentu Stanu opierał się na tej samej zasadzie, co inne kody amerykańskich sił zbrojnych. Po nastę­pnych sześciu miesiącach konsultacji z zespołem deszyfrantów, którzy mieli dostęp do informacji siatki szpiegowskiej Walkera i jeszcze waż­niejszych danych Peltona, można już było mówić o systematycznej pene­tracji tajnych depesz amerykańskich. System był wciąż daleki od dosko­nałości. Bywało, że amerykańskie subkody z danego dnia okazywały się niemożliwe do złamania, ale zdarzyły się i takie trzy dni, kiedy grupa odszyfrowała ponad połowę wszystkich przechwyconych depesz. Wyniki poprawiały się z miesiąca na miesiąc. Największym kłopotem okazał się wręcz brak odpowiednio szybkiego komputera. Gdyby nie to, zespół mógłby odszyfrować znacznie więcej. Ósmy Zarząd gorączkowo szkolił nowych speców od języka, gdyż nie mógł podołać tej ilości pracy.
Siergiej Nikołajewicz Gotówko został obudzony z twardego snu i do­wieziony do biura, dołączając tym samym do grona osób na całym świecie, których otrzeźwiła i przeraziła zarazem nowa sytuacja. Gołowko całe życie pracował dla Pierwszego Zarządu, śledząc meandry amerykańskie­go życia na użytek władz kraju. Szyfrówki spływające mu od niedawna na biurko wydatnie mu w tym dopomagały.
Na biurku czekało już dobre trzydzieści depesz. Wszystkie mówiły, że siły strategiczne USA mają wprowadzić drugi stopień pogotowia, a woj­ska lądowe trzeci stan pogotowia. Pierwszy zastępca przewodniczącego KGB zrozumiał, że amerykański prezydent wpadł w panikę. Jak inaczej wytłumaczyć taką decyzję? Czy to możliwe, by to Związek Radziecki popełnił tę zbrodnię? Dla Gołowki była to najbardziej przerażająca myśl w życiu.
- Następna depesza, z morza - powiedział goniec, kładąc ją na biurku. Siergiej Nikołajewicz spojrzał na nią tylko raz.

Podstrony