W krótkofalówce znowu zatrzeszczało.
- Chris? Sophie ciÄ™ szuka.
- Porozmawiam z nią później.
- Ależ nie - wtrąciła szybko Kramer. - Proszę się zająć swoimi sprawami. Chętnie zostanę z profesorem.
- Zazwyczaj Chris mi towarzyszy, robi notatki zaoponował profesor.
- Dzisiaj nie będziemy potrzebowali żadnych notatek.
- W porządku, jak pani sobie życzy. - Johnston odwrócił się do Hughesa. - Na wszelki wypadek zostaw mi radio.
- Jasne.
Chris odpiął krótkofalówkę od paska i podał profesorowi. Ten obrócił ją w dłoni i niepostrzeżenie włączył ciągłe nadawanie. Dopiero później umocował sobie radio przy pasie.
- Dzięki - powiedział. - Biegnij teraz do Sophie. Dobrze wiesz, jak ona nie lubi czekać.
- Lecę - rzucił Hughes.
Kiedy Johnston i Kramer ruszyli z wolna wzdłuż resztek murów, pobiegł polną drogą w stronę kamiennych zabudowań, gdzie była główna baza ekipy.
* * *
Na samym początku prac kupili zniszczony kamienny dom znajdujący się tuż pod murami zrujnowanej warowni Castelgard. Naprawili dach i załatali dziury w ścianach, a następnie umieścili wewnątrz sprzęt elektroniczny i laboratoryjny, łącznie z komputerowymi stanowiskami archiwizacyjnymi. W kącie zielonego namiotu rozstawionego przy budynku leżały nieprzepisane notatki i nieskatalogowane jeszcze znaleziska.
Chris wbiegł do domu, rozdzielonego prowizorycznym przepierzeniem na dwa pomieszczenia. Lewe zajmowała Elsie Kastner, lingwista i grafolog ekipy. Badała właśnie jakieś stare dokumenty. Hughes nawet nie spojrzał w jej kierunku. Od razu skręcił na prawo do głównej części zastawionej sprzętem elektronicznym. David Stern, technik zespołu, rozmawiał przez telefon.
- Będzie pan musiał zeskanować ten szkic z dość wysoką rozdzielczością i przesłać nam utworzony plik - mówił do słuchawki. - Ma pan dostęp do skanera?
Chris rozejrzał się po pomieszczeniu, szukając krótkofalówki. Ale jej nie znalazł.
- Departament policji nie dysponuje skanerem? - kontynuował Stern. - Ach, rozumiem. Dzwoni pan ze szpitala. Więc czemu nie pójdzie pan na posterunek i nie skorzysta z policyjnego skanera?
Hughes delikatnie klepnął technika w ramię i wyszeptał:
- Radio! - Stern przytaknął ruchem głowy i odpiął swoją krótkofalówkę od paska.
- Tak, oczywiście, szpitalny skaner powinien wystarczyć. Może znajdzie pan tam kogoś do pomocy? Potrzebna nam rozdzielczość tysiąca dwustu osiemdziesięciu na tysiąc dwadzieścia cztery punkty na cal, a plik w formacie JPEG. Dopiero po jego utworzeniu będzie pan mógł przesłać...
Chris wybiegł przed budynek, w pośpiechu przerzucając kanały łączności radiowej. Szybkim spojrzeniem ogarnął całe stanowisko archeologiczne. Od razu dostrzegł profesora i pannę Kramer. Patrzyli ze szczytu skarpy na ruiny klasztoru. Diane trzymała otwarty notatnik i coś w nim szkicowała.
Złowił strzępy ich rozmowy na kanale ósmym:
- ...znacznie przyśpieszyć prace - powiedziała Kramer.
- Co takiego? - zdziwił się Johnston.
* * *
Profesor pochylił głowę i zmierzył gościa surowym spojrzeniem znad drucianej oprawki okularów.
- To niemożliwe - odparł stanowczo.
Kramer wzięła głębszy oddech.
- Chyba niewłaściwie mnie pan zrozumiał. Przecież podjęliście już pewne prace rekonstrukcyjne, na których Bobowi tak bardzo zależy. Chciałby ruszyć z odbudową w najszerszym możliwym zakresie.
- Tak właśnie zrozumiałem i twierdzę, że to niemożliwe.
- Dlaczego?
- Ponieważ zbyt mało wiemy - odparł ze złością profesor. - Proszę zwrócić uwagę, że jedyne prace rekonstrukcyjne, jakie dotąd podjęliśmy, były podyktowane wyłącznie względami bezpieczeństwa. Musieliśmy naprawić mury, żeby kamienie nie sypały się nam na głowę. Nie jesteśmy jednak gotowi do rozpoczęcia odbudowy całego zamku.
- Na pewno jakąś część można by już odtworzyć. Niech pan spojrzy chociażby na klasztor. Bez wątpienia da się już odbudować kościół, główny budynek mieszkalny, refektarz...
- Co takiego? Refektarz? A skąd pani wie, że refektarz przylegał do głównego budynku klasztornego?
- No cóż, wydawało mi się...
- Właśnie, wydawało się. Problem polega na tym, że wciąż nie jesteśmy pewni lokalizacji refektarza. Przypuszczamy, że sąsiadował z głównym budynkiem, nie mamy jednak żadnych dowodów.
- Profesorze, akademickie rozważania można ciągnąć bez końca - rzuciła wyraźnie poirytowana Kramer. - Ale w realnym świecie tylko konkretne wyniki...