Historia wymaga pasterzy, nie rzeźników.

Dlaczego szczyty były dla niego tak istotne?
P: To jest mój dom! To tutaj...
W tym momencie załamał mu się głos. Zaczął spazmatycznie szlochać. Na pewno doświadczał
czegoś znaczącego. Po wyjściu z transu przyznał, że nagle owładnęło nim niezwykłe, potężne
uczucie miłości i przynależności do tego miejsca. Wiedział, że był to jego prawdziwy dom, za
którym podświadomie tak bardzo tęsknił. Nie miał najmniejszych wątpliwości, że wrócił do domu i
że to słowo dopiero w tamtym miejscu odzyskało swój właściwy sens. Wcześniej, przed tym
seansem, tylko intuicyjnie wyczuwał przyczynę swego poczucia alienacji. Teraz wiedział na pewno,
że Ziemia nie jest jego prawdziwym domem, że jest nim obca planeta z trzema szczytami. Ów akt
poznania, przebicia się ku prawdzie, był dla niego niezwykłym i istotnym przeżyciem.
D: Czy chcesz o tym rozmawiać, czy wolisz wyjść z tego poziomu?
P: Chcę tego doświadczyć, choć trudno mi o tym mówić.
Zawsze daję moim pacjentom możliwość wyboru doznań, odsunięcia się od przeżyć
traumatycznych. Oni decydują, czy chcą doświadczyć określonych wydarzeń, czy też nie. Jeśli
czują się zaniepokojeni lub zagrożeni przebywaniem na danym poziomie, pozwalam im wrócić do
windy. Taka postawa przynosi pozytywne rezultaty, o czym przekonałam się także w początkowej
fazie współpracy z Philem.
D: Jeśli ten widok cię niepokoi, możesz stamtąd odejść. A może chcesz o tym porozmawiać,
dowiedzieć się czegoś?
P: (Bardzo emocjonalnie) To przecież powrót do domu!
D: Możesz doświadczyć tego z pozycji obserwatora. Czy chcesz tylko obserwować te przeżycia?
Phil gwałtownie zaprotestował: „Nie chcę obserwować, chcę to odczuwać!”. Zdziwiła mnie ta
reakcja, gdyż nie leżała w charakterze Phila. Dotąd skrzętnie ukrywał swe emocje, nawet przed
najbliższymi mu osobami. Ze względu na to dziwne zachowanie zezwoliłam na doświadczenie tego
poziomu, chyba niezwykle istotnego dla mojego pacjenta. Postanowiłam jednak zachować
czujność, by w każdej chwili móc odsunąć Phila od tych traumatycznych przeżyć.
D: Jeśli chcesz o tym rozmawiać, to dobrze. Musisz mieć ku temu jakiś powód.
P: Wyjaśnię ci, jakie ma to dla mnie znaczenie. Możesz później zrobić, co zechcesz. To jest...
Jego głos znowu się załamał. Przekazałam mu sugestię dotyczącą uspokojenia emocji. Zaczął
oddychać głęboko, jakby powstrzymywał płacz. Zasugerowałam Philowi, by zaczął mówić o
zaprzątających go sprawach, bo wtedy łatwiej będzie je poznać i zrozumieć.
P: (Nadal wzdychając) Już wszystko w porządku.
Musiałam zdystansować go wobec emocji, zobiektywizować jego podstawę.
D: Czy byłeś tam szczęśliwy? Dlaczego określasz to miejsce jako wyjątkowe?
P: Tak! Tak długo, bardzo długo tęskniłem za tym miejscem. Spędziłem tu cudowne chwile.
Najlepsze ze... wszystkich. Dla mnie to bardzo ważne!... To był i jest mój dom! Planeta, której...
czy miejsce, którego jestem częścią. Należę właśnie tutaj!
D: Sądzę, że każdy z nas czasami czuje się samotny. Każdy zachowuje w pamięci takie miejsce,
za którym tęskni. Czy wcześniej rozmawialiśmy o tej planecie?
P: Nie, to nie jest żadne z miejsc, w których byliśmy. To jest... mój... dom!
Za każdym razem, gdy Phil wypowiadał słowa „mój dom” porywały go emocje.
D: Czy to miejsce można opisać trzema wymiarami? (Tak.) Czy znajduje się w tym samym
rejonie, co planeta, o której rozmawialiśmy?
P: Mniej więcej.
D: Dlaczego nie możesz opisać tego miejsca – w sposób mniej emocjonalny, oczywiście.
P: To miejsce przypomina Ziemię. Jak już wcześniej powiedziałem, wybrałem życie na Ziemi,
ponieważ przypomina ona inne planety, na których przebywałem.
D: Tak, to ma sens – lepiej pozostać w znanym otoczeniu lub chociaż podobnym do tego
znanego.
P: Obszar, o którym mówiłem, to teren porosły roślinnością. To zielone pole, na którym stoją
trzy szczyty. Każdy z nich ma kwadratową podstawę, a cztery ściany zbiegają się w wierzchołek.
Nie jestem pewny, z jakiego materiału są te szczyty. W każdym razie, są białe. Stoją samotnie. W
polu mojego widzenia nie ma innych budowli ani przedmiotów.