Historia wymaga pasterzy, nie rzeźników.


SABINA
Wierzmy raczej, że niebo łaski nam użyczy,
Kosztujmy sprawiedliwej nadziei słodyczy.
Gdy bogi okazują w części zlitowanie,
Kto ich darów nie widzi, nie zasłużył na nie!
Często swą winą człowiek ich względy utraca
I gdy już bliskie były, niewiarą je zwraca.
KAMILLA
Niebo bez nas wypadki urządza na ziemi
I nie mierzy swej woli rządami ludzkiemi.
JULIA
Po tym smutku szczęśliwsze spełnią się nadzieje; Bądźcie zdrowi, obaczę, co się w wojsku dzieje, Uspokójcie się, wkrótce z powrotem pospieszę, I miłą serca wasze nowiną pocieszę;
Dzień ten ukończy wszystko: w pokoju i szczęściu Poświęcim go z radością miłości, zamęściu.
SABINA
Ach, jeszcze mam nadzieję!
KAMILLA
A ja żadnej wcale.
JULIA
Kamillo, ufaj niebu i ukój twe żale.
Odchodzi.
27
SCENA CZWARTA
S a b i n a, K a m i l l a
SABINA
Czyżby na moim miejscu twój umysł wystarczył, Gdyby cię los takimi klęskami obarczył?
Gdyby ci takie straty, jakie mnie w tym stanie, Taką nędzę wróżyło krwawe ich spotkanie?
KAMILLA
Nie, nie tak sądź o mojej i twojej niedoli:
Więcej własne nieszczęście niż cudze nas boli.
Patrz raczej, w jaką przepaść losy mnie prowadzą, Patrz, a cierpienia twoje małymi się zdadzą.
Sama śmierć Horacego trwoży cię rozpaczą,
Dla żony mąż jest wszystkim, bracia mało znaczą; Z innym nas domem łączą małżeńskie ogniwa
I z miejscem urodzenia węzeł się rozrywa!
Tak, ty przynajmniej, siostro, możesz czego życzyć, Masz cel, możesz go pragnąć i żal ograniczyć, Ja w okropności losu na bezdrożu stoję,
Niczego życzyć nie śmiem, wszystkiego się boję.
SABINA
Najpierwszych uczuć serca nigdy się nie traci.
By kochać męża, trzebaż nienawidzieć braci?
Świętych praw przyrodzenia żadna moc nie ściera, Z dwóch takich ofiar żona żadnej nie obiera.
Tym jesteśmy krwi węzłem, czym węzłem zamęścia.
W najwyższym kresie wszystkich są równe nieszczęścia, Ale ten, dla którego serce twoje pała,
Tym jest zawsze dla ciebie, czymeś sama chciała.
Częstokroć urojenie, zawiść popędliwa
Gasi miłość i słodkie obowiązki zrywa;
Co może przyrodzenie, niech rozum dokaże,
Niech względu na krew żaden wzgląd obcy nie maże.
Zawsze zbrodnię popełnia, kto równo ocenia
Dowolne związki serca z prawem przyrodzenia.
Sama więc na bezdrożu okropności stoję,
Niczego życzyć nie śmiem, wszystkiego się boję; Powinna byś więc, siostro, trwogę ograniczyć, Prawo ci krwi wskazuje, której stronie życzyć.
KAMILLA
Ach, poznaję twój umysł miłością nie tknięty, Nie znasz więc, siostro, nie znasz tej słodkiej ponęty, Tych uczuć przywiązania, co nigdy nie gasną, Których wola wszechwładna, bo jest naszą własną.
Czyż się ten luby ogień w twym sercu nie mieści?
28
SCENA PIĄTA
S a b i n a, K a m i l l a, s t a r y H o r a c y STARY HORACY
Córki moje, niemiłe przynoszę wam wieści;
Wiedzcie, już tajemnica w takim razie próżna, Długo tego przed wami ukrywać nie można:
Bracia wasi już walczą, tak nieba zrządziły.
SABINA
Ach, ten cios niespodziany jest nad moje siły, Rozumiałam, że bóstwo tę klęskę odwróci!
Jakże wiele srogości, jak mało dobroci!
Nie ciesz nas, ojcze, wpośród okropnego losu, Ni litości słuchamy, ni rozumu głosu.
Znajdziemy sposób wstrzymać tyle razem grotów, Może gardzić nieszczęściem, kto umrzeć jest gotów, Niech się twojego serca nie zniża odwaga,
Żadna z nas w tej rozpaczy twych łez nie wymaga.
Nie naśladuj nas, owszem, walcz mężnie z losami, Patrz, jak płakać będziemy, a sam nie płacz z nami.
Jednej nam tylko łaski nie zechcesz zabronić: Zostaw męstwo dla siebie, nam pozwól łzy ronić.
STARY HORACJUSZ
Nie ganię ja łez waszych, widzę słuszną trwogę, Sam wiele czynię, kiedy łzy zatrzymać mogę.
Może bym jak wy srogość przeklinał wyroku,
Gdybym tę bitwę w jednym z wami brał widoku.
Czyż wybór nienawidzieć braci twoich każe?