Jeśli jednak
przestrzeń jest większa lub pytanie stawia wyższe wymagania odnośnie do odpowiedzi,
przyczynowy sposób widzenia prowadzi raczej do bzdurnych wniosków niż do poznania. Rzecz
w tym, że przyczynowość wymaga początku, jakiejś praprzyczyny. W końcu w światopoglądzie
przyczynowym każde zamanifestowanie się jakiegoś objawu ma swą przyczynę, dlatego jest
rzeczą nie tylko dozwoloną, ale wręcz konieczną, by znając przyczynę, zapytywać z kolei o jej
przyczynę. Tego rodzaju postępowanie prowadzi wprawdzie do odnajdywania przyczyny,
przyczyny, przyczyny ale, niestety, nigdy do przyczyny ostatecznej. Praprzyczyny wszystkich
przyczyn nie da się odnaleźć. Albo zaprzestaje się stawiania dalszych pytań w którymkolwiek
momencie, albo dociera się do pytania, na które nie ma już odpowiedzi - pytania, które nie może
być bardziej sensowne niż znana kwestia, czy najpierw było jajko, czy kura.
Chcielibyśmy tu tylko pokazać, że koncepcja przyczynowości może w najlepszym razie
spełniać funkcję pomocniczą w myśleniu potocznym, jest wszakże całkowicie niewystarczająca i
nieużyteczna jako narzędzie badania zależności i związków naukowych, filozoficznych i metafi-
zycznych. Wiara, jakoby istniały związki przyczynowo-skutkowe, jest fałszywa, gdyż bazuje na
założeniu linearności i czasu. Jeśli jednak przyznamy, że przyczynowość jest możliwym (a tym
samym niedoskonałym) subiektywnym sposobem widzenia, wtedy z kolei uprawnione stanie się
także korzystanie z niej w tych regionach naszego życia, gdzie wyda się nam pomocna.
Jednakże w naszym dzisiejszym światopoglądzie dominuje przekonanie, że przyczynowość
jako taka istnieje, a nawet eksperymentalnie daje się udowodnić - i przeciw temu błędnemu
mniemaniu chcielibyśmy zaprotestować. Człowiek nigdy nie może zaobserwować niczego ponad
związki typu "zawsze-gdy-wtedy". Tego rodzaju obserwacje nie mówią jednak nic więcej ponad
to, że dwie manifestacje występują synchronicznie i że istnieje między nimi współzależność.
Fakt, że tego rodzaju pomiary natychmiast interpretujemy przyczynowo, jest wyrazem
określonego sposobu patrzenia na świat, ale nie ma to już nic wspólnego z pomiarem lub
obserwacją. Gorliwość, z jaką prowadzimy interpretacje przyczynowe, w niewiarygodny sposób
ograniczyła nasze widzenie świata i zdolności poznawcze.
W ramach nauki fizyka kwantowa okazała się tą dziedziną wiedzy, która zburzyła
przyczynowy obraz świata i postawiła go pod znakiem zapytania. Werner Heisenberg zauważył,
"że w bardzo małych obszarach przestrzenno-czasowych, a więc w obszarach rzędu wielkości
cząstek elementarnych, przestrzeń i czas są w szczególny sposób zamazane, mianowicie tak, że
nie można dobrze zdefiniować nawet takich pojęć, jak wcześniej lub później. W świecie dużych
wielkości w strukturze czasu i przestrzeni oczywiście nic się nie może zmienić, ale należałoby się
liczyć z możliwością, że eksperymentowanie z wydarzeniami, które zachodzą na bardzo małych
przestrzeniach i w bardzo krótkim czasie, pokaże, iż określone procesy wydają się przebiegać w
czasie w kierunku odwrotnym niż ten, który odpowiada ich przyczynowej kolejności".
Heisenberg wypowiada się jasno, ale ostrożnie, gdyż jako fizyk ogranicza swe wypowiedzi do
tego, co obserwowalne. Jednakże te obserwacje doskonale pasują do obrazu świata, jaki mędrcy
ukazywali od czasów najdawniejszych. Obserwacja cząstek elementarnych odbywa się w
obszarze granicznym naszego świata, zdeterminowanego przez czas i przestrzeń-znajdujemy się
tu jakby w "miejscu narodzin materii". Tu zamazujÄ… siÄ™ jeszcze, jak powiada Heisenberg, czas i
przestrzeń. Wcześniej i później stają się tym wyraźniejsze, im dalej wnikamy w większe i
grubsze struktury materii. Jeśli jednak ruszymy w kierunku przeciwnym, zagubi się gdzieś
najpierw wyraźna rozróżnialność czasu i przestrzeni, wcześniej i później, aż podział ten w końcu
całkiem zaniknie i dotrzemy do miejsca, gdzie panuje jedność i nierozróżnialność. Tu już nie ma
ani czasu, ani przestrzeni, ich miejsce zajęło wieczne tu i teraz. To jest punkt, który zawiera
wszystko, choć jego nazwa brzmi "nic". Czas i przestrzeń to dwie współrzędne, między którymi
rozpięto świat biegunowości, świat ułudy, maję - przejrzenie ich nieistnienia jest warunkiem
osiągnięcia jedności.
W tym biegunowym świecie przyczynowość jest jedną perspektywą naszej świadomości
interpretowania zjawisk - sposobem myślenia lewej półkuli mózgu. Mówiliśmy już, że obraz
świata wynikający z nauk przyrodniczych jest obrazem lewej półkuli - nic tedy dziwnego, że
obserwujemy tu tak kurczowe trzymanie się przyczynowości. Półkula prawa nie zna jej jednak,
gdyż myśli, posługując się ana1ogią. W analogii odnajdujemy ów drugi, biegunowy wobec