X


Historia wymaga pasterzy, nie rzeźników.


— Nie bylibyśmy w stanie określić liczby i rodzaju inercjałów, których musi-
my tam sprowadzić. Nie wiedzielibyśmy też, jak ich rozlokować. Żeby udaremnić
operację psi, musimy postępować w sposób systematyczny: nasza praca nie po-
lega na machaniu magiczną różdżką czy rozpylaniu trujących gazów w różnych
zakamarkach. Musimy zneutralizować ludzi Hollisa jednego po drugim, przeciw-
stawiając zdolnościom każdego z nich odpowiednie antyzdolności. Jeśli Hollis
opanował waszą firmę, zrobił to w ten sam sposób: kolejno wprowadzając jednego człowieka o zdolnościach psi po drugim. Pierwszy dostaje się do działu personalnego i zatrudnia następnego; ten z kolei opanowuje któryś z działów albo zakłada 32
nowy i zgłasza zapotrzebowanie na kilku dalszych. . . czasem trwa to miesiącami.
Nie jesteśmy w stanie zlikwidować w ciągu dwudziestu czterech godzin struktury, którą oni tworzyli przez dłuższy czas. Poważne operacje psi są jak mozaika; ani oni, ani my nie możemy sobie pozwolić na niecierpliwość.
— Ale mój pracodawca — powiedziała pogodnie panna Wirt — niecierpliwi
się.
— Porozmawiam z nim — rzekł Runciter, sięgając po słuchawkę wideofonu.
— Jak się nazywa i jaki jest jego numer?
— Pertraktacje muszą się odbywać za moim pośrednictwem.
— Nie jestem pewien, czy w ogóle podejmę się tego zadania. Dlaczego nie
chce mi pani powiedzieć, w czyim imieniu pani występuje? — Nacisnął guzik
ukryty pod blatem biurka, polecając w ten sposób dyżurnej telepatce, Ninie Freede, by przeszła do sąsiedniego pokoju, skąd będzie mogła śledzić procesy my-
ślowe panny Wirt. Nie mogę współpracować z tymi ludźmi, nie wiedząc, kim oni
są, pomyślał. Nie mam nawet pewności, że to nie Ray Hollis usiłuje zlecić mi tę pracę.
— Ma pan jakieś uprzedzenia — powiedziała panna Wirt. — Wymagamy je-
dynie pośpiechu. Wymagamy go zaś dlatego, że jest to dla nas konieczne. Mogę
powiedzieć panu tylko tyle: działalność nasza, którą udało im się zinfiltrować, nie jest prowadzona na Ziemi. Zarówno ze względu na potencjalne zyski, jak i na-kłady inwestycyjne uważamy ją za przedsięwzięcie najwyższej rangi. Mój szef
ulokował w nim wszystkie kapitały, jakie udało mu się uruchomić. Cała sprawa
miała się odbywać w ścisłej tajemnicy. Tym większy przeżyliśmy szok, dowiadu-
jąc się, że na miejscu znajdują się telepaci. . .
— Przepraszam panią na chwilę — powiedział Runciter, wstając z miejsca
i kierując się w stronę drzwi gabinetu. Dowiem się, ilu mamy na miejscu ludzi, którymi moglibyśmy się posłużyć w związku z ta sprawa.
Zamknąwszy za sobą drzwi zaglądał kolejno do wszystkich sąsiednich biur,
aż w niewielkim bocznym pokoju odnalazł Ninę Freede, która siedziała skupiona, paląc papierosa.
— Dowiedz się, w czyim imieniu ona występuje — polecił. — I ustal jak
dużo gotowi są zapłacić. — Mamy trzydziestu ośmiu bezczynnych inercjałów,
myślał. Może uda się w związku z tą sprawą znaleźć zajęcie dla wszystkich albo przynajmniej dla większości z nich. Niewykluczone, że wreszcie odkryłem, gdzie podziali się ci cwaniacy Hollisa. Cała ta cholerna banda.
Wrócił do swego gabinetu i ponownie usiadł za biurkiem.
— Jeśli do waszej firmy przeniknęli telepaci — zwrócił się do panny Wirt,
splatając palce na brzuchu — musicie zdać sobie sprawę z faktu, że samo przed-
sięwzięcie przestało już być tajemnicą. Pomijając już problem konkretnych szcze-gółów technicznych, które udało im się zdobyć. Dlaczego więc nie powie mi pani, co to za projekt?
33
Panna Wirt wahała się przez chwilę.
— Sama tego nie wiem.
— Ani gdzie jest on zlokalizowany?
— Nie — potrząsnęła głową.
— Czy wie pani, kto jest pani pracodawca? — spytał Runciter.
— Pracuję w firmie, której finanse on kontroluje; znam mojego bezpośrednie-
go szefa, jest to pan Shepard Howard — ale nigdy nie powiedziano mi, kogo pan
Howard reprezentuje.
— Jeśli dostarczymy potrzebnych wam inercjałów — czy dowiemy się, dokąd
zostaną oni wysłani?
— Prawdopodobnie nie.
— A jeśli nigdy do nas nie wrócą?
— Dlaczego mieliby nie wrócić? Gdy tylko uwolnią nasze przedsiębiorstwo
od obcych wpływów.
— Zdarzały się wypadki — wyjaśnił Runciter — że ludzie Hollisa zabijali
inercjałów wysyłanych w celu neutralizowania ich działalności. Moim obowiąz-
kiem jest zapewnić pracownikom bezpieczeństwo. Nie jestem zaś w stanie tego
uczynić, jeśli nie wiem, gdzie się oni znajdują.
Z ukrytej w jego uchu mikrosłuchawki doszedł go brzęczący dźwięk, a potem
słaby, ściszony głos Niny Freede. słyszalny tylko dla niego.
— Szef panny Wirt nazywa się Stanton Mick. Jest ona jego zaufana asystent-
ką. Żaden Shepard Howard nie istnieje. Przedsięwzięcie, o które chodzi, zlokalizowane jest głównie na Lunie; kieruje nim firma Techprize, placówka badawcza
należąca do Micka. Pakiet kontrolny akcji znajduje się nominalnie w rękach pan-ny Wirt. Nie zna ona żadnych szczegółów technicznych; pan Mick nie udostępnia
jej też nigdy żadnych wyników badań, sprawozdań czy notatek, nad czym zresztą
ona bardzo ubolewa. Od pracowników Micka dowiedziała się jednak, na czym,
najogólniej rzecz biorąc, polega cała akcja. O ile przyjmiemy, że posiadane przez nią informacje są ścisłe, całe księżycowe przedsięwzięcie ma związek z rady-kalnie nowym, tanim systemem transportu międzygwiezdnego, pozwalającym na

Podstrony