X


Historia wymaga pasterzy, nie rzeźników.


— No tak, tak… — odparł nie słuchając mnie dyrektor i wstał. — Musimy niestety wracać: spieszno mi do obowiązków…
Z ogrodu zoologicznego pojechałem eboretem do Galaxu, gdzie miano mi odłożyć bilety na przedstawienie popołudniowe.
W śródmieściu dały się znów słyszeć gromowe wybuchy, coraz głośniejsze i gęstsze. Nad dachami wzbijały się łyskające ogniem słupy dymu. Widząc, że nikt z przechodniów nie zwraca na to najmniejszej uwagi, milczałem, aż eboret stanął przed Galaxem. Dyżurny urzędnik spytał, jak mi się podobało zoo.
— Owszem, bardzo ładne — odparłem — ale… na miły Bóg!
Cały Galax podskoczył. Dwa biurowce naprzeciw, widziane przez okno jak na dłoni, rozleciały się od trafienia meteorem. Straciłem słuch i zatoczyłem się na ścianę.
— To nic — rzekł urzędnik. — Pobywszy u nas dłużej, przywyknie pan jakoś. Proszę, oto pana bile…
Nie dokończył. Zabłysło, zagrzmiało, podniósł się kurz, a gdy opadł, zamiast mego rozmówcy ujrzałem olbrzymią dziurę w podłodze. Stałem jak skamieniały. Nie minęła i minuta, a kilku Ardrytów w kombinezonach załatało dziurę i przytoczyło niski wózek z dużym pakunkiem. Gdy go rozwinięto, oczom mym ukazał się urzędnik z biletem w ręku. Strącił z siebie resztę opakowania i sadowiąc się na wieszaku, rzekł:
— Tu są pańskie bilety. Mówiłem panu, że to nic takiego. Każdy z nas w razie potrzeby zostaje zdublowany. Pan się dziwi naszemu spokojowi? No, to trwa przecież już trzydzieści tysięcy lat, przyzwyczailiśmy się… Jeżeliby pan chciał zjeść obiad, restauracja Galaxu już jest czynna. Na dole, na lewo od wejścia.
— Dziękuję, nie mam apetytu — odparłem i chwiejąc się nieznacznie na nogach wyszedłem wśród nieustających wybuchów i grzmotów. Rychło zdjął mnie gniew.
Nie zobaczą tu trwogi Ziemianina! — pomyślałem i spojrzawszy na zegarek kazałem się wieźć do teatru.
Po drodze meteor roztrzaskał eboret, wsiadłem więc do innego. Na miejscu, gdzie wczoraj stał budynek teatralny, piętrzyło się dymiące gruzowisko.
— Czy zwracacie pieniądze za bilety? — spytałem stojącego na ulicy kasjera.
— Bynajmniej. Przedstawienie rozpocznie się normalnie.
— Jak to normalnie? przecież meteor…
— Jest jeszcze dwadzieścia minut czasu — wskazał mi kasjer godzinę na swym zegarku.
— Ależ…
— Może będzie pan łaskaw nie zajmować miejsca przy kasie! My chcemy kupić bilety! — zawołało parę osób z ogonka, który uformował się za mną. Wzruszywszy ramionami, odszedłem na bok. Dwie wielkie maszyny ładowały tymczasem gruz i wywoziły go. Po kilku minutach plac był oczyszczony.
— Czy będą grali na wolnym powietrzu? — spytałem jednego z czekających, który wachlował się programem.
— Nic podobnego! przypuszczam, że wszystko odbędzie się jak zawsze — odparł.
Umilkłem, rozgniewany, sądząc, że robi ze mnie durnia. Na plac wjechała wielka cysterna. Wylano z niej smołowatą, świecącą rubinowe maź, która uformowała spory kopiec; natychmiast wetknięto w tę papkowatą, żarem buchającą masę rury i jęto tłoczyć do środka powietrze. Papka zmieniła się w bąbel rosnący z zawrotną szybkością. Po minucie przedstawiał on łudzącą kopię budynku teatralnego, tylko że całkiem miękką, bo chwiejącą się w podmuchach wiatru. Po dalszych pięciu minutach nowo wydęty budynek stwardniał; w tym momencie meteor roztrzaskał część dachu. Dodmuchano więc nowy dach i przez szeroko otwarte podwoje ruszyły do wnętrza potoki widzów. Zajmując miejsce, zauważyłem, że jest ono jeszcze ciepłe, ale to też było jedyne świadectwo niedawnej katastrofy. Spytałem sąsiada, co to była za papka, z której odbudowano teatr, i dowiedziałem się, iż jest to słynna gmaź ardrycka.
Przedstawienie rozpoczęło się z jednominutowym opóźnieniem. Na dźwięk gongu widownia ściemniała, upodabniając się do rusztu pełnego gasnących węgli, aktorzy za to rozbłysnęli wspaniale. Grano sztukę symboliczno–historyczną i prawdę mówiąc niewiele z niej rozumiałem, tym bardziej iż wiele spraw przedstawiano pantomimami barwnymi. Pierwszy akt toczył się w świątyni; grupa młodych Ardrytek wieńczyła posąg Drumy, śpiewając o swych oblubieńcach.

Podstrony

Drogi użytkowniku!

W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczać Ci coraz lepsze usługi. By móc to robić prosimy, abyś wyraził zgodę na dopasowanie treści marketingowych do Twoich zachowań w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam częściowo finansować rozwój świadczonych usług.

Pamiętaj, że dbamy o Twoją prywatność. Nie zwiększamy zakresu naszych uprawnień bez Twojej zgody. Zadbamy również o bezpieczeństwo Twoich danych. Wyrażoną zgodę możesz cofnąć w każdej chwili.

 Tak, zgadzam się na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu dopasowania treści do moich potrzeb. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

 Tak, zgadzam się na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu personalizowania wyświetlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych treści marketingowych. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

Wyrażenie powyższych zgód jest dobrowolne i możesz je w dowolnym momencie wycofać poprzez opcję: "Twoje zgody", dostępnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usunięcie "cookies" w swojej przeglądarce dla powyżej strony, z tym, że wycofanie zgody nie będzie miało wpływu na zgodność z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.