Jeśli jesteście wrogami seksu lub jeśli uparcie twierdzicie, iż jest on w życiu niezbędny, że stanowi część życia, to każde takie założenie uniemożliwi prawdziwą percepcję. Powinniśmy odrzucić wszelkie wnioski i w ten sposób zyskać swobodę patrzenia, badania.
Spadło kilka kropel deszczu. Ptaki umilkły, zanosiło się bowiem na prawdziwą ulewę, po której liście znów będą świeże i zielone, pełne światła i barw. Pachniało deszczem, zapanowała ta dziwna cisza, jaka nastaje przed burzą.
Tak więc mamy dwa problemy - miłość i seks. Jedno jest abstrakcyjną ideą, drugie to faktyczna, codzienna, biologiczna żądza - fakt, który istnieje i któremu nie sposób zaprzeczyć. Stwierdźmy może najpierw, czym jest miłość, nie jako abstrakcyjna idea, ale - czym ona jest faktycznie. Czym? Czy jest po prostu zmysłową rozkoszą kultywowaną przez myśl jako przyjemność, wspomnienie doznania, które niosło ze sobą wielką radość i zaspokojenie płciowe? Czy jest pięknem zachodu słońca lub tym liściem, który dotyka się i widzi, lub zapachem tego kwiatu? Czy miłość jest przyjemnością lub pożądaniem? A może nie jest niczym takim? Czy należy ją dzielić na świętą i grzeszną? A może jest ona czymś niepodzielnym, całością, czego myślom nie wolno rozkładać na części? Czy istnieje ona bez swego przedmiotu? Czy też pojawia się jedynie ze względu na przedmiot? Czy dlatego rodzi się w nas miłość, że widzimy twarz kobiety? Taka miłość będzie wrażeniem, pragnieniem, przyjemnością, utrwalonymi przez myśl. A może miłość jest panującym w nas stanem, który na piękno reaguje czułością? Czy miłość to coś kształtowanego przez myśl, tak że jej przedmiot staje się ważny, czy też nie ma ona żadnego związku z myślą, a zatem jest niezależna, wolna? Jeśli nie zrozumiemy tego słowa i tego, co się za nim kryje, będziemy cierpieć męki, popadniemy w nerwicę seksualną lub też seks nas zniewoli.
Niech myśl nie rozbija miłości na kawałki. Gdy dzieli się miłość na bezosobową i osobową, zmysłową i duchową, kiedy mówi się o mojej ojczyźnie i waszej ojczyźnie, o moim bogu i waszym bogu, wtedy nie jest to Już miłość, ale coś zupełnie innego - wytwór pamięci, propagandy, wyrachowania, dobrobytu i tak dalej.
Czy seks jest wytworem myśli? Czy seks - związana z nim przyjemność, rozkosz, poczucie bliskości kogoś drugiego, czułość - czy to jest wspomnienie spotęgowane przez myśl? Podczas stosunku płciowego zapominamy o sobie, zatracamy się, znikają wtedy lęki, niepokoje, życiowe troski. Wspominając ów stan czułości i zapomnienia o sobie i pożądając, by się powtórzył, przeżuwa się go niejako aż do następnego razu. Czy to jest czułość, czy może tylko wspomnienie o czymś, co minęło, a co mamy nadzieję znów osiągnąć? Czy powtarzanie czegoś, jakkolwiek by było przyjemne, nie jest procesem destruktywnym?
Młodzieniec nagle odzyskał mowę: "Seks jest, jak pan sam powiedział, potrzebą biologiczną, a jeśli ma on charakter destruktywny, to czy równie szkodliwe nie jest jedzenie? Ono przecież też stanowi biologiczną potrzebę."
Jeśli się je, będąc głodnym - to jedno. Ale gdy jest się głodnym, a myśl powiada "Muszę zakosztować smaku tego a tego rodzaju pożywienia", wtedy myślimy i to właśnie ma charakter destruktywnych powtórzeń.
"A skąd pan wie - zapytał młodzieniec - co w seksie stanowi biologiczną potrzebę, taką jak głód, a co psychologiczne pożądanie, takie jak chciwość?"
Dlaczego odróżniasz biologiczną potrzebę od psychologicznego pożądania? Powstaje też jeszcze jedno, zupełnie inne, pytanie: dlaczego oddzielasz seks od postrzegania piękna góry czy urody kwiatu? Dlaczego tak niesłychaną wagę przywiązujesz do jednego, a zupełnie pomijasz to drugie?
"Jeśli seks, jak pan zdaje się powiedział, jest czymś zupełnie innym niż miłość, to czy w ogóle konieczne jest, by coś z nim robić?" - zapytał młodzieniec.
Nigdy nie twierdziliśmy, że miłość i seks to dwie rzeczy odrębne. Mówiliśmy, iż miłość jest całością niepodzielną, myśl zaś, z samej swej natury, jest fragmentaryczna. Gdy myśl dominuje, oczywiście nie ma miłości. Ludzie na ogól znają - i może nie znają nic więcej - seks myślowy polegający na przeżuwaniu przyjemności i jej powtarzaniu. Dlatego właśnie musimy postawić pytanie: czy istnieje jakiś inny rodzaj seksu nie związany z myślą i pożądaniem?
Sannjasin milcząc, słuchał tego wszystkiego w skupieniu, po czym powiedział: "Stawiałem seksowi opór, złożyłem przeciw niemu śluby, albowiem tradycja i rozum kazały mi sądzić, że życie oddane religii wymaga energii. Ale teraz dostrzegam, że właśnie ten opór wielką jej część pochłonął. Więcej czasu spędziłem na stawianiu oporu, straciłem na to więcej energii, niż bym stracił na sam seks. A zatem rozumiem teraz pańskie twierdzenie, iż każdego rodzaju konflikt niweczy energię. Konflikt i walka pozbawiają nas większej ilości energii niż widok kobiecej twarzy, a może nawet sam seks".