Historia wymaga pasterzy, nie rzeźników.


Car’dasowi przeszły ciarki po grzbiecie. Rozmowa prowadzona była w całkowicie
- A rzeczywiście tak właśnie twierdzisz?
obcym dla niego języku, a mimo to Mitth’raw’nuruodo zapamiętał z niej dość, aby
Car’das zawahał się; Mitth’raw’nuruodo znów miał ten wszechmogący wyraz twa-
wyłuskać z bełkotu nazwisko Quennto. Cóż to za stworzenia z tych Chissów?

Timothy Zahn
Poza Galaktykę
22
- Czy posiadanie tych klejnotów jest nielegalne? - chciał wiedzieć Mit-
katne pytanie.
th’raw’nuruodo.
Mitth’raw’nuruodo chyba czytał mu w myślach. A raczej z oczu i z twarzy.
- Nie, ale cła są idiotycznie wysokie - odparł Car’das, zmuszając się do skupienia
- Nie planuję inwazji, jeśli tym się martwisz - wyjaśnił z lekkim uśmiechem.
na rozmowie.
- Chissowie nie najeżdżają cudzych terytoriów. Nie walczymy nawet z potencjal-
- Często korzysta się z pomocy przemytników, aby ich nie płacić.
nymi wrogami, jeśli nie zostaniemy zaatakowani pierwsi.
- Zawahał się, - Właściwie, jeśli wziąć pod uwagę, od kogo je dostaliśmy, równie
- Wy także nie musicie się obawiać żadnych ataków z naszej strony - powiedział
dobrze mogłyby pochodzić z kradzieży. Ale proszę o tym nie mówić Maris.
Car’das.
- A to dlaczego?
- Mamy zbyt wiele własnych, wewnętrznych problemów, aby zawracać sobie gło-
Car’das skrzywił się. Znowu to samo, miele językiem bez sensu. Jeśli ten Mit-
wę kimś innym.
th’raw’nuruodo nie zabije go, zanim to wszystko się skończy, zapewne zrobi to Quenn-
- Więc nie musimy się bać siebie nawzajem - zakonkludował Mitth’raw’nuruodo.
to.
- Będzie to jedynie czysta ciekawość z mojej strony.
- Maris jest w pewnym sensie idealistką - wyjaśnił niechętnie.
- Rozumiem - ostrożnie odparł Car’das. Wiedział, że Quennto w tym momencie
- Uważa, że ta cała historia z przemytem to tylko sposób, aby zademonstrować
byłby już gotów do negocjacji, że by naciskał, badał i parł naprzód, aby wyciągnąć z
swoje zdanie głupiej i zachłannej Republice.
tego interesu, ile się tylko da. Może dlatego właśnie Mitth’raw’nuraodo postanowił
- Kapitan Quennto nie uznał za stosowne ją oświecić? - Kapitan Quennto lubi jej
użyć do swoich celów mniej doświadczonego Car’dąsa.
towarzystwo - odparł Car’das. -
Mimo wszystko jednak warto spróbować.
Wątpię, aby z nim została, gdyby znała całą prawdę.
- A co my będziemy z tego mieli? - zapytał.
- Twierdzi, że mu na niej zależy, a jednak ją okłamuje?
- Przede wszystkim będziecie mogli zaspokoić własną ciekawość.
- Nie wiem, co twierdzi - powiedział Car’das.
- Mitth’raw’nuruodo uniósł brwi.
- Można by też powiedzieć, że tacy idealiści jak Maris często okłamują sami sie-
- Bo chyba chcecie dowiedzieć się czegoś więcej o moim narodzie, prawda?
bie. Prawda leży przed jej nosem, gdyby tylko chciała ją dostrzec.
- Ja chcę, i to bardzo - przyznał Car’das. - Ale nie sądzę, by to zadowoliło kapitana
Znów spojrzał w świecące, czerwone oczy.
Quennto.
- Ale to nie usprawiedliwia naszego udziału w zabawie - dodał.
- A może by pomogło wzbogacenie jego ładunku o parę cennych dodatków? -
- Oczywiście, że nie - zgodził się Mitth’raw’nuruodo.
podsunął Mitth’raw’nuruodo.
- Jakie będą konsekwencje, jeśli nie dostarczycie klejnotów?
- Mogłoby to również udobruchać nieco waszych klientów.
Car’das poczuł ucisk w gardle. To tyle, jeśli chodzi o honorowego komandora
- O, tak, zdecydowanie będą wymagali udobruchania - zgodził się Car’das.
Mitth’raw’nuruodo. Widocznie ogniste kamienie także tutaj mają swoją cenę.
- To i owo ponad należny im łup z pewnością się przyda.
- Zabiją nas - rzekł bez ogródek. - Prawdopodobnie w jakiś wyjątkowo rozrywko-
- A więc już wszystko uzgodniliśmy - orzekł Mitth’raw’nuruodo i wstał.
wy sposób, na przykład rzucając nas na pożarcie stadu dużych i żarłocznych zwierząt.
- Jeszcze jedno - wtrącił Car’das, gramoląc się z miękkiej sofy.
- Ajeśli dostawa tylko się opóźni?
- Z przyjemnością nauczę pana basica, ale chciałbym w zamian kilku lekcji wa-
Car’das zmarszczył brwi, usiłując odczytać wyraz twarzy tamtego w migotliwym
szego języka. Czy zechciałby mnie pan uczyć języka Chissów... pan albo jeden z pań-
blasku hiperprzestrzeni.
skich ludzi?
- Czego właściwie pan po nas oczekuje, komandorze Mitth’-raw’nuruodo?
- Mogę cię nauczyć rozumieć cheunh - odparł Mitth’raw’nuruodo, mrużąc oczy w
- Nic szczególnie uciążliwego - zapewnił Mitth’raw’nuruodo.
zadumie. - Ale wątpię, abyś potrafił kiedykolwiek nim się posługiwać. Widzę, że nawet
- Chciałbym jedynie dostąpić zaszczytu waszego towarzystwa przez jakiś czas.
mojego nazwiska nie potrafisz prawidłowo wymówić.
- Dlaczego?
Car’das poczuł, że oblewa się rumieńcem.
- Trochę dlatego, aby dowiedzieć się czegoś o waszej rasie - przyznał Mit-
- Przepraszam - bąknął.
th’raw’nuruodo.
- Nie trzeba - zapewnił go Mitth’raw’nuruodo.
- Ale przede wszystkim, aby nauczyć się waszego języka.
- Wasz mechanizm mowy podobny jest do naszego, ale najwidoczniej są pewne
Car’das zamrugał nerwowo.
różnice. Wydaje mi się jednak, że zdołasz nauczyć się Minnisiata. To język handlowy,
- Naszego języka? To znaczy basica?
powszechnie używany na naszym terytorium.