Historia wymaga pasterzy, nie rzeźników.


Ciężki orzech do zgryzienia nawet dla dzioba największej papugi. Wysłał
swych szpiegów, udających rybaków, aby przyjrzeli się miastu, i otrzymane od nich raporty zaniepokoiły go. Białego Gryfa budowano z myślą o obronie; nie-wielkim wysiłkiem można go było przekształcić w niezdobytą twierdzę. Gdyby
wypowiedział mu wojnę, odezwałyby się głosy, że nie warto walczyć o spłacheć lądu na granicy, kiedy trzeba radzić sobie z inwazją wypaczonych przez dziką magię stworzeń.
72
W przeciwieństwie do Palisara, Shalaman nie uważał obcych za zagrożenie i zdawał sobie sprawę, że nie zamierzali opuszczać ziem Haighlei; ich przybycie oznaczało zmianę starego porządku. Nic na to nie poradzi.
Poż ˛
adamy zmian, a jednocześnie obawiamy się ich; jesteśmy jak dzieci, które maj ˛
a nadzieję, ˙
Ze nocne demony spełni ˛
a ich trzy życzenia. . .
Palisar nie pochwalał obecności cudzoziemców na dworze, ale nawet on mu-
siał się zgodzić, że ich przybycie, tuż przed Ceremonią Zaćmienia, nie mogło być przypadkowe. Gdybym był religijny, uznałbym to za omen. Kiedy słońce znika w południe, Haighlei się zmieniaj ˛
a. Tak twierdziły święte księgi. Nasi bogowie
wykazali zadziwiaj ˛
acy rozs ˛
adek, dyktuj ˛
ac święte księgi. Nienawidzimy zmian, ale
bez nich rozpadlibyśmy się w pył, ba, do dziś mieszkalibyśmy w kurnych chatach na pustyni i drżeli ze strachu przed lwami. Albo zostalibyśmy podbici i pełnili rolę niewolników.
— To niemożliwe aż do Zaćmienia — powiedział do sekretarza. — Odpisz,
że po nim rozważę ich prośbę.
Większość listów i petycji dotyczyła problemów, które równie dobrze moż-
na było rozwiązać bez królewskiej interwencji; reszta miała związek z posłami z Białego Gryfa, więc musiała poczekać na Zaćmienie i decyzje, które wtedy podejmie. . .
. . . lub których nie podejmie.
Jeśli ich nie podejmie, będzie musiał się z nimi uporać jego następca; Shalaman wątpił, czy dożyje następnej Ceremonii. Wielu cesarzy uważa, że najlepszym rozwi ˛
azaniem problemu jest zrzucenie go na głowy przyszłych pokoleń. Znów za-czął rozmyślać o Zimowej Łani: byłaby doskonałym ucieleśnieniem zmian.
Gdyby Srebrny Tren. . .
Ale Srebrny Tren była kestra’chern, osobą zbyt ważną, aby służyć tylko jedne-mu mężczyźnie, nawet gdyby tym mężczyzną okazał się sam cesarz. Oświadczył
się już Zimowej Łani: oczywiście, zaniemówiła ze wzruszenia, a potem wymam-
rotała coś o związku z Bursztynowym Żurawiem. Rzecz jasna, ich dziecko stano-wiło problem. . . Ten problem może zostać rozwi ˛
azany szybciej, niż ktokolwiek się
spodziewa — pomyślał gniewnie. Czwarte morderstwo jawiło się Shalamanowi jak błogosławieństwo niebios; lady Fanshane, stare babsko, była szczerze znie-nawidzona na dworze: to przez nią urocza Sherisse zapiła się na śmierć. Jednak została zamordowana w okrutny sposób, a dowody wskazywały jednoznacznie na
Bursztynowego Żurawia. Niedługo kestra’chern zostanie wyeliminowany i Sha-
laman będzie miał Zimową Łanię tylko dla siebie.
A jeśli jest niewinny? — wyszeptał cichutki głos w umyśle cesarza. Jeśli padł
ofiar ˛
a spisku?
Nonsens. Gdyby był niewinny, zażądałby natychmiast sprowadzenia Prawdo-
mówcy; Prawdomówca wydałby wyrok. Jako gość królewski Bursztynowy Żuraw
miał prawo do skorzystania z usług Leyueta: gdyby ten oświadczył, że cudzozie-73
miec nie popełnił morderstwa, nikt w całym królestwie nie mógłby poddać jego słów w wątpliwość. Żuraw musiał obawiać się przesłuchania przez Prawdomów-cę.
A jeśli wśród nich nie ma Prawdomówców? Jeśli Bursztynowy ˙
Zuraw nie zna
naszych zwyczajów? — powtarzał uparty głosik w cesarskiej głowie. Ostrzegali-
śmy cudzoziemców przed używaniem magii. Przesłuchanie przez Prawdomówcę
to właśnie magia. Sk ˛
ad ˙
Zuraw miał wiedzieć, że ma prawo do takiego obrońcy jak
Leyuet?
Nie, nie i jeszcze raz nie! Żadne społeczeństwo nie może istnieć bez Praw-
domówców! Cóż za chory pomysł. . . jednak Srebrny Tren nigdy nie wspomniała
o Prawdomówcach na Północy. . .
Och, nawet jeśli Bursztynowy Żuraw nie zamordował Fanshane własnymi rę-
kami, wiedział coś, co kazało mu się obawiać sondowania umysłu podczas prze-
słuchania. Winny współudziału!
Teraz to tylko kwestia czasu. . . Znajdą kolejne, niepodważalne dowody albo
Bursztynowy Żuraw sam się przyzna do morderstwa, zostanie oskarżony i skaza-
ny, a wtedy Zimowa Łania będzie wolna i będzie należała do króla. Shalaman już nigdy więcej nie zazna samotności.
Hadanelith otworzył szeroko okna; nocny wiatr zatargał zasłonami. Po raz
pierwszy zabił dzień po dniu; ci głupi Haighlei nie spodziewali się tego. Przestrzegali zawsze tych samych reguł. Idioci! Życie to nie partia szachów. Nawet ta starucha, którą załatwił, powtarzała zawsze te same czynności. Wspiął się po murze, kiedy odprawiła służących — nie potrafiła znieść ludzkich oddechów w tym samym pokoju — i została sama. Nawet szalejący po pałacu morderca nie zmienił
jej przyzwyczajeń.
Cóż za głupia kobieta.

Podstrony