Niech to wszystko będzie pomiędzy przyjaciółmi. Zapraszam do przeszukiwania wszelkich zakamarków mojej łodzi. Ach, panowie sądzą zapewne, że mam tu swoją kuzynkę, Lady Stubbs? Uciekła od męża i ukryła się u mnie, tak przypuszczacie? Szukajcie, szanowni panowie, szukajcie starannie.
Rewizja była bardzo dokładna. Wreszcie dwaj policjanci, próbując rozjaśnić markotne miny, musieli pożegnać de Sousę.
— Nic panowie nie znaleźli. Co za rozczarowanie. Ale przecież mówiłem od razu. Może teraz mają panowie ochotę na drinka. Nie?
Odprowadził ich do policyjnej motorówki.
— A co ze mną? Czy wolno mi już odpłynąć? Zaczynam się tutaj nudzić, panowie rozumieją. Szkoda pogody. Bardzo pragnę znaleźć się wreszcie w Plymouth.
— Czy byłby pan uprzejmy pozostać tu jeszcze do momentu orzeczenia przyczyny zgonu, to jest do jutra, na wypadek, gdyby urząd koronera miał do pana jakieś pytania?
— Dobrze. Zrobię wszystko, co mogę. Ale potem?
— Potem, sir — twarz komendanta Baldwina nic miała żadnego wyrazu — oczywiście wolno panu płynąć, dokąd pan chce.
Motorówka oddalała się od jachtu, z którego pokładu żegnała policjantów uśmiechnięta twarz de Sousy.
II
Urzędowe orzeczenie przyczyn zgonu przebiegło w sposób niemal boleśnie nieinteresujący. Oprócz świadectwa medycznego i potwierdzenia identyfikacji zwłok nie było nic, czym zebrani mogliby zaspokoić swoją ciekawość. Wniosek o przedłużenie śledztwa został natychmiast uwzględniony. Cała rzecz miała charakter czysto formalny.
To, co nastąpiło zaraz po orzeczeniu, nie miało już jednak nic wspólnego z formalnościami. Inspektor Bland spędził popołudnie na pokładzie znanej jednostki białej floty „Piękność Devonu”. Statek wyszedł z Brixwell koło trzeciej, okrążył przylądek, wpłynął w ujście Helmu i posuwał się w górę rzeki. Na pokładzie było około dwustu trzydziestu pasażerów. Inspektor Bland siedział przy relingu prawej burty i obserwował lesisty brzeg. Minęli zakręt rzeki i ukazał się kryty dachówką, szary, samotny garaż na łodzie, położony już w obrębie posesji Hoodown Park. Inspektor Bland zerknął na zegarek. Dokładnie kwadrans po czwartej. Zbliżali się do szopy żeglarskiej w majątku Nasse. Tkwiła odosobniona pomiędzy drzewami. Widać było balkonik i niewielką przystań. Nic nie wskazywało na to, by wewnątrz kłoś był. chociaż inspektor Bland wiedział na pewno, że posterunkowy Hoskins. zgodnie z poleceniem, znajduje się w szopie. Niedaleko od niej cumowała łódka, w której dwoje młodych letników przepychało się, najwyraźniej dla zabawy. Dziewczyna piszczała, a mężczyzna udawał, że chce ją wrzucić do wody. W tym momencie na pokładzie statku spacerowego rozległ się z megafonów donośny głos.
— Panie i panowie — grzmiał — zbliżamy się do sławnej wioski Gitcham, gdzie zatrzymamy się na trzy kwadranse i gdzie będą państwo mogli posilić się krabami, homarami i znakomitymi dewońskimi ciastkami kremowymi. Po państwa prawej ręce rozciągają się grunty Nasse House. Samą rezydencję miniemy za dwie lub trzy minuty, ale już teraz widać ją pomiędzy drzewami. Kiedyś siedziba Sir Gervasego Folliata, który żeglował z Sir Francisem Drake’em aż po nowy świat, dziś należy do Sir George’a Stubbsa. Po lewej sławetna skała Gooseacre. To pod nią osadzano gderliwe żony w porze odpływu. Tkwiły tam za karę, aż woda przypływu sięgnęła im po szyję.
Wszyscy pasażerowie „Piękności Devonu” wpatrywali się w skałę Gooseacre. Posypały się żarty, zewsząd słychać było chichoty, piski, salwy śmiechu.
Tymczasem po przeciwnej stronie baraszkowanie młodej pary w małej łódce skończyło się tym, że dziewczyna naprawdę wypadła za burtę.
— Nie wyciągnę cię, póki nie przyrzekniesz, że będziesz grzeczna — chłopak nie pozwalał jej wygramolić się z wody.
Nikt wszakże nie zauważył tej sceny z wyjątkiem inspektora Blanda. Cała reszta wycieczkowiczów, słuchając płynących z głośników objaśnień przewodnika, patrzyła z ciekawością na Nasse House i z fascynacją na skałę Gooseacre.
Dziewczyna zaś zanurkowała i przepłynęła pod wodą na drugą stronę łódki. Zręcznie podciągnęła się do krawędzi burty i weszła do środka. Policjantka Alice Jones była świetną pływaczką.
Inspektor Bland zszedł na ląd w Gitcham wraz z pozostałymi dwustu trzydziestu pasażerami, skonsumował homara, ciastko z, kremem oraz placek jęczmienny i powiedział do siebie: „A więc można to zrobić i nikt nie zauważy!”
III
Podczas gdy inspektor Bland przeprowadzał swój eksperyment na rzece Helm, Herkules Poirot robił doświadczenie w namiocie na trawniku przed frontonem Nasse House. Był to ten sam namiot, w którym Madame Zuleika przepowiadała przyszłość. Wszystkie inne już zwinięto, ale Poirot poprosił o pozostawienie tego jednego.