Historia wymaga pasterzy, nie rzeźników.

.. jeśli tylko zakon obdarzył go
podobnym zaufaniem.
Omas wyrażał się niezwykle dyplomatycznie i popierał to przekonującą gestykulacją. Poprzez Moc Lukę wyczuwał, że mężczyzna
nie ma w tym żadnego osobistego interesu. Było oczywiste,
że składa tę propozycję w imieniu kogoś innego, może odwdzięczając się za przysługę któremuś z polityków lub innej osobie
wspierającej Jacena. Zerknął na admirał Niathal. Kalamarianka
cieszyła się ogromnym poważaniem w Sojuszu i była gorliwą
zwolenniczką młodego Solo. Teraz siedziała bez ruchu, całkowicie kontrolując emocje.
- Cóż, jest pewien problem. - Lukę spojrzał na towarzyszących
mu Jedi. Z twarzy Mary nie dało się odczytać żadnej reakcji
na słowa polityka, jednak poprzez łączącą ich więź czuł
wyraźnie, że jest zirytowana. Kyp uśmiechał się blado, zagłębiony w swoim fotelu, ale promieniowało od niego uczucie samozadowolenia.
- Sądzę, że Jacen nie dojrzał jeszcze do tytułu mistrza - dodał
Luke.
Przywódca Omas spojrzał na niego z rezerwą.
- Wielu Jedi zarówno w czasach Starej Republiki, jak i współcześnie nadawano tytuł mistrza, gdy byli w jego wieku, a nawet
wcześniej.
- Tu nie chodzi o wiek - pokręcił głową Luke.
- Poza tym - kontynuował Omas - Jacen udowodnił, że ma
niezwykłe umiejętności i jest potężniejszy niż niejeden z mistrzów.
Mara westchnęła i wychyliła się ze swojego fotela, by włączyć
się w końcu w dyskusję.
- Potęga nie ma tu nic do rzeczy. Gdyby ta potęga była, jak
sugerujesz, kryterium oceny, wtedy nawet roczne dziecko z detonatorem termicznym w ręku mogłoby nauczać na poziomie akademickim.
Zgadza się?
Teraz z kolei pochyliła się siedząca naprzeciw niej pani admirał.
Wyglądało to tak, jakby krążownik kalamariański będący
Niathal przygotowywał się do ataku na niszczyciel gwiezdny,
którym była Mara.
- Potęga, wiek i mądrość z pewnością nie są jedynymi cechami,
które należy wziąć pod rozwagę - przemówiła charakterystycznym dla jej rasy, chrapliwym głosem Kalamarianka.
Skierowała wyłupiaste oczy najpierw na Marę, a potem na
Luke'a.
- Gdyby Jacen, jako dowódca Straży, został mianowany mistrzem
Jedi, zatarłoby to granicę między tymi, którzy ślubowali
rządowi posłuszeństwo, a tymi, którzy deklarowali jedynie niezobowiązujące wypełnianie powinności obywatelskich. Byłaby
to niepokojąca utrata autorytetu Wielkiego Mistrza, a może nawet całego zakonu, prawda?
Lukę pozwolił sobie na odrobinę chłodu w głosie.
- To, czego dokonałem przez niemal czterdzieści lat, można
chyba uznać za coś więcej niż „niezobowiązujące wypełnianie
powinności".
- Oczywiście - potwierdziła Niathal. - Tak więc nie masz się
czego obawiać.
- To nie ma nic do rzeczy.
Lukę spojrzał na nią surowo, dając do zrozumienia, że próba
sprowadzenia dyskusji z linii logiki na ścieżkę defensywy nie ma sensu.
- Jacen nie jest gotowy. Podejmuje zbyt wiele niewłaściwych
decyzji. Potrzebuje nauczyciela, kogoś, kto nim pokieruje, a mimo to wciąż odrzuca pomoc.
- Twoją pomoc. Za to dość chętnie przyjmuje moje wskazówki
- sprostowała Niathal.
Lukę nie odpowiedział. Pozwolił, aby przez kilka długich sekund panowała cisza.
Niathal zwróciła się w końcu do Kypa.
- Mistrzu Durron, wiem z dobrego źródła, że nie masz nic
przeciwko nadaniu Jacenowi Solo rangi mistrza.
Lukę nagle zrozumiał, skąd na tym spotkaniu wziął się Kyp.
Parę miesięcy temu na spotkaniu Rady Jedi Kyp zaproponował,
żeby nadać Jacenowi tytuł mistrza. Informacja musiała jakoś
przedostać się na zewnątrz, aż dotarła do uszu oraz membran słuchowych Omasa i Niathal. Teraz Kyp miał wzmocnić pozycję
przedstawicieli rządu.
Sam Durron sprawiał wrażenie zaskoczonego, ale Lukę nie
wyczuł z jego strony prawdziwego zdziwienia.
- Słucham? - odezwał się Kyp.
Niathal spojrzała w jego stronę.
- Zasugerowałeś, że Jacen Solo powinien zostać mistrzem.
Kyp niepewnie skinął głową.
- Hm... poniekąd.
- Co masz na myśli? - W głosie kalamariańskiej pani admirał
był cień podejrzliwości.
Kyp wyglądał na skrępowanego.
- Cóż, chyba nie słyszeliście nigdy o roli taras-chi w obradach Rady Jedi.
- Taras co?
- Taras-chi. To ktoś w rodzaju rytualnego przeciwnika w dyskusji.
Kyp zerknął ukradki em na Lukę'a i Marę, licząc na ich wsparcie.
- Zgodnie z tradycją Jedi każda z grup prowadzących dyskusję,
lub jej moderator, wybiera taras-chi. To osoba odpowiedzialna za analizę pomysłów sprzecznych ze zdaniem większości.