X


Historia wymaga pasterzy, nie rzeźników.

wielokrotnie ju� wspomnianej ustawy o organizacji i trybie pracy Rady Ministr�w - mechanizm�w przej�tych z tradycyjnego modelu niemieckiego, b�d�cego trwa�ym przez dziesi�ciolecia pok�osiem delcretu Rady Regencyjnej z 1918 roku. Wskutek tego
I'roblemy organizacji administracji centralnej
Rada Ministr�w nadal nie jest rz�dem "politycznym", nastawionym na realizo~ nie programu politycznego partii koalicyjnych, w kt�rego pracach bior� udzia� litycy, a w jej obradach nadal bierze udzia� wiele os�b nie b�d�cych ministra przede wszystkim sekretarze i podsekretarze stanu; w 1996 r. wyra�nie - wreszc stwierdzono, �e nie maj� oni g�osu stanowi�cego. Przez ca�e dziesi�ciolecie 1989 r. aparat pomocniczy rz�du (do 1996 r. w postaci Urz�du Rady Ministr�w) - zgodnie z tradycjami modelu niemieckiego - rozbudowany i zajmowa� si� tylko obs�ug� Premiera i rz�du dzia�aj�cego in corpore (Rady Ministr�w), 1 r�wnie� wieloma kwestiami o charakterze administracyjnym. Na czele URM minister (cz�onek Rady Ministr�w), kt�ry w ten spos�b kierowa� aparatem ob; guj�cym innego, i to wa�niejszego, cz�onka rz�du (Prezesa Rady Ministr�w) - ~ wi�zanie takie odnajdujemy w praktyce RFN. Jak by�a o tym mowa, nie jest wc oczywiste, czy, stworzona w 1997 r. na miejsce URM, Kancelaria Prezesa R Ministr�w ukszta�tuje si� definitywnie jako techniczne "centrum rz�du" o typc "sztabowym" charakterze, bli�sze instytucjom brytyjskim czy nawet francuskim, by�o celem jej utworzenia. Nie jest te� oczywiste, na ile nasi dyrektorzy gener; ministerstw b�d� faktycznie por�wnywalni z niemieckimi administracyjnymi kretarzami stanu, nie m�wi�c ju� o sta�ych sekretarzach ministerstw brytyjskich.
Po Polsce Ludowej, a zatem po recepcji instytucji i praktyk radziecki pozosta�a te� tradycja nadmiernej rozbudowy aparatu ministerialnego (w sam tylko 1949 r. liczb� ministerstw zwi�kszono o pi��, a zatrudnienie w administr, centralnej zwi�kszono a� dwukrotnie; te tendencje rozrostu administracji b nast�pnie trwa�e), jak r�wnie� tradycja, zgodnie z kt�r� ministerstwo s�u�y wy nywaniu przez ministra funkcji z zakresu administracji pa�stwowej. Jak zaz czali�my, wynika�o to z faktu wyst�powania w PRL o�rodka decyzji polityczn, nie w obr�bie Rady Ministr�w, ale poza ni�- w naczelnych w�adzach partyjn~ R�wnie� niezb�dny do sprawowania w�adzy politycznej aparat wspomagaj umieszczony by� w Polsce (jak we wszystkich krajach obozu komunistyczne nie w ministerstwach, lecz poza administracj� pa�stwow� - w ramach apa~ partii komunistycznej.
Jednak w 1989 r., po upadku poprzedniego systemu sprawowania w�ac nie utworzono w Urz�dzie Rady Ministr�w i w ministerstwach niezb�dnego a ratu obs�uguj�cego funkcje rz�dzenia, pozostawiaj�c te urz�dy przede wszystl w obr�bie funkcji administracyjnych. Z po��czenia tych cech wynik� faktyc, brak tego, co na Zachodzie nazywa si� "centrum rz�du" w znaczeniu �cish zaplecza kadrowego, a tak�e mechanizm�w instytucjonalnych i proceduraln~ umo�liwiaj�cych Premierowi wykonywanie politycznej funkcji kierowania ~ dem oraz koordynacji i arbitra�u dzia�ania administracji centralnej. Istotn� pr wprowadzenia takiego "centrum" by�a reforma z 1996-1997 r. (z kontynu~ ustawodawcz� w 1999 r.), o kt�rej rozwi�zaniach wiele ju� napisali�my w nin szym rozdziale. Jak dotychczas, rozwi�zania ustawodawstwa "reformy centrt pozostaj� na papierze, za� �ycie polityczne i administracyjne w rz�dzie i w m sterstwach toczy si� wed�ug dawniejszej rutyny. W szczeg�lno�ci, Rada Ministr�w nie sta�a si� po 1989 r. i nadal nie jest prawdziwym o�rodkiem w�adzy politycznej ani organem kszta�tuj�cym polityk� pa�stwa (cho�by symbolicznie, bo przecie� de facto wszelkie decyzje musz� by� nale�ycie wcze�niej przygotowane w obr�bie rz�du, aby ich materia mog�a sta� si� przedmiotem posiedzenia rz�du, kt�ry wtedy tylko je "przyjmuje"). Zachowa�a charakter swoistej komisji koordynacyjnej, w kt�rej zasiadaj� przedstawiciele poszczeg�lnych resort�w; nadal nieobecnego ministra na posiedzeniu zast�puje nie jego kolega polityczny - inny minister, najlepiej z tej samej partii, lecz jego kolega "urz�dowy", je�eli nie "urz�dniczy", mianowicie sekretarz lub podsekretarz stanu z danego resortu, cho�by by� z innej partii ni� sam minister.

Drogi użytkowniku!

W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczać Ci coraz lepsze usługi. By móc to robić prosimy, abyś wyraził zgodę na dopasowanie treści marketingowych do Twoich zachowań w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam częściowo finansować rozwój świadczonych usług.

Pamiętaj, że dbamy o Twoją prywatność. Nie zwiększamy zakresu naszych uprawnień bez Twojej zgody. Zadbamy również o bezpieczeństwo Twoich danych. Wyrażoną zgodę możesz cofnąć w każdej chwili.

 Tak, zgadzam się na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu dopasowania treści do moich potrzeb. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

 Tak, zgadzam się na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu personalizowania wyświetlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych treści marketingowych. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

Wyrażenie powyższych zgód jest dobrowolne i możesz je w dowolnym momencie wycofać poprzez opcję: "Twoje zgody", dostępnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usunięcie "cookies" w swojej przeglądarce dla powyżej strony, z tym, że wycofanie zgody nie będzie miało wpływu na zgodność z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.