Historia wymaga pasterzy, nie rzeźników.


Ale Arkadia wiedziała, że nie zna tych ludzi lepiej. Nie tych ludzi. Tej nocy, leżąc w łóżku, długo nad tym myślała i doszła do wniosku, że żadna łapówka nie powstrzymałaby porucznika policji przed ujęciem jej, gdyby nie było to wcześniej zaplanowane. Po prostu nie chcieli jej złapać, chociaż zrobili wszystko, żeby to tak wyglądało.
Dlaczego? Dlatego, żeby mieć pewność,, że odleciała? I to na Trantora? Czyżby to proste, choć dobroduszne małżeństwo było tylko parą narzędzi w rękach Drugiej Fundacji? Czyżby byli równie bezradni jak ona?
Na pewno!
A może oni byli...
To wszystko było daremne. Nie jej mierzyć się z nimi! Cokolwiek zrobi, będzie to właśnie to, czego chcą ci przerażający, wszechmocni panowie wszechświata.
A jednak musi ich przechytrzyć. Musi! Musi! Musi!
16. POCZĄTEK WOJNY
 
Z powodów nieznanych mieszkańcom Galaktyki w czasach, o których tu piszemy, Międzygalaktyczny Czas Standardowy definiuje swą podstawową jednostkę, sekundę, jako czas, w którym światło przebywa 199 776 kilometrów. Według arbitralnych ustaleń 86400 sekund równa się jednemu Międzygalaktycznemu Dniu Standardowemu, a 165 takich dni tworzy jeden Międzygalaktyczny Rok Standardowy.
Dlaczego akurat 199 776 kilometrów? Czy 86400 sekund? Czy 165 dni? To tradycja - powiadają historycy, ucinając dalszą dyskusję. To z powodu pewnych tajemniczych związków między liczbami - twierdzą mistycy, metafizycy, numerologiści i inni miłośnicy nauk tajemnych. Jest tak dlatego że planeta, z której wywodzi się rodzaj ludzki, miała pewne naturalne okresy obrotu wokół własnej osi i krążenia wokół swego słońca, z których można było wyprowadzić owe liczby i zależności - powiadają nieliczni. Nikt jednak nie wie, jak było naprawdę.
Tak czy inaczej, dzień, w którym krążownik Fundacji “Hober Mallow” natknął się w przestrzeni na eskadrę statków kalgańskich prowadzoną przez “Nieustraszonego” i odmówiwszy wpuszczenia na pokład oddziału szperaczy zmieniony został w wypalony wrak, nosił datę 185; 11962 e. g. To znaczy, był to 185 dzień ery galaktycznej, która rozpoczęła się wraz ze wstąpieniem na tron pierwszego imperatora z dynastii Kamblów. Był to, według innej rachuby czasu, dzień 185; 419 p. S. - licząc od daty narodzin Seldona - lub 185; 348 r. f. - licząc od założenia Fundacji. Na Kalganie był dzień 185; 56 p. o. , czyli 185 dzień pięćdziesiątego szóstego roku od chwili ustanowienia przez Muła godności i urzędu Pierwszego Obywatela. Oczywiście, dla wygody w każdym przypadku rok zaczynał się w ten sposób, by data dzienna była taka sama w każdym kalendarzu, niezależnie od tego, którego dnia faktycznie rozpoczęła się dana era.
W dodatku każdy z milionów światów Galaktyki miał swój czas lokalny, oparty na ruchach sąsiednich ciał niebieskich.
Bez względu jednak na to, którą datę się wybrało - 185; 11 692 czy 419, czy 348, czy 56 - był to dzień, na który późniejszy historycy wskazywali jako na początek wojny stettiniańskiej.
Wszakże dla doktora Darella nie był to dzień takiej czy innej ery. Był to po prostu dokładnie trzydziesty drugi dzień od odlotu Arkadii z Terminusa. Niewiele osób wiedziało, ile wysiłku kosztowało doktora Darella zachowanie pozorów spokoju. Jednym z tych, którzy się tego domyślali, był Elvett Sernic. Był już w podeszłym wieku i zdawał się czerpać osobliwą przyjemność z komunikowania innym, że otoczki jego nerwów zwapniały już w stopniu uniemożliwiającym poprawne myślenie. Chętnie przyjmował krytyczne uwagi na temat swoich utraconych zdolności, ba - nawet zdawał się cieszyć, kiedy je słyszał i sam śmiał się ze swoich rzekomych potknięć. Ale w rzeczywistości jego oczy, mimo iż wyblakłe, wcale nie widziały gorzej, a jego umysł, choć już nie tak przenikliwy, nie był mniej sprawny niż dawniej.
Skrzywił swe wąskie wargi i spytał:
- Dlaczego nie zrobisz nic w tej sprawie?