Trzeba poddać się ich biegowi”.
„Tak, chyba masz rację – odpowiedziałem. – Zastanawiałam się nad twoim zachowaniem.
Stwierdziłam, że gdybyś korzystał w trakcie seansów wyłącznie ze swej wyobraźni, miałbyś
większą kontrolę nad wypowiedziami i nad postrzeganą rzeczywistością”.
Z opisów doświadczeń, jakie przedstawił mi Phil, jasno wynikało, że przekazywane w transie
hipnotycznym informacje nie pochodzą z jego wyobraźni, lecz z miejsca, nad którym nie sprawuje
on kontroli. Phil powiedział mi również, że zazwyczaj w trakcie transu postrzega znacznie więcej,
niż mi przekazuje. Postrzega wiele szczegółów obrazu, o których mi nie mówi. Ma bowiem
uczucie, iż może wyłącznie odpowiadać na moje pytania. Niekiedy chce przekazać mi jakąś
informację, ale jeśli nie postawię właściwego pytania, nie poda mi tych danych. Według mnie, jest
to kolejny dowód na to, że Phil nie czerpie informacji ze swej wyobraźni. Mógłby przecież, bez
pytania z mojej strony, przekazać mi wszystko, co zapragnie. Potwierdził tym samym tezę, którą
wyznawałam od lat: powodzenie sesji regresji hipnotycznej zależy od osoby zadającej pytania.
Właściwie postawione pytanie gwarantuje uzyskanie odpowiedzi. W sferze regresji hipnotycznej,
zadawanie pytań graniczy ze sztuką.
Po pewnym czasie zrozumiałam też, dlaczego Phil w trakcie transu zachowuje się całkowicie
inaczej, niż wszyscy moi pacjenci. Według mnie, przyczyna leży w jego pozaziemskim
pochodzeniu. Reprezentuje sobą inny typ energii, pierwotnie nie przypisany Ziemi, lecz innym
światom i wymiarom. Być może, właśnie dlatego podczas sesji jego świadomość pozostaje po
części czujna.
Ku mojemu i Phila zaskoczeniu, z sesji na sesje prowadząca go energia stawała się potężniejsza i
ujawniała coraz więcej wspomnień. Nie pozostało to bez wpływu na codzienne życie Phila. Zaczął
kierować się intuicją, wzrosła też jego psychiczna wrażliwość. Nie wiem nawet, ile sesji odbyliśmy.
W każdym razie, podczas jednej z nich znowu wydarzyło się coś niezwykłego.
Mam przyjaciółkę „po fachu”, z którą niekiedy współpracowałam. Zapraszałam ją na spotkania
ze swoimi pacjentami. Harriet, bo tak ma na imię moja przyjaciółka, dysponuje niezwykłą energią,
specjalnym „czymś”, co czyni jej pracę szczególnie efektywną. Kiedy Harriet uczestniczy w sesji,
zawsze dzieje się coś niesamowitego. Działa jak bateria doładowująca mnie i moich pacjentów.
Zaprosiłam ją na sesję z Philem, licząc na jakieś ekstra wydarzenie. I nie przeliczyłam się. Podczas
transu Phil przebił się ku poziomowi, który nim wstrząsnął. Wstrząsnął emocjonalnie, rzecz jasna.
Jak tylko otworzyły się drzwi windy, mój pacjent ujrzał trzy wieże lub szczyty. Według jego opisu,
były wysokie, miały gładkie ściany, ostre wierzchołki i stały obok siebie. Były ustawione podług
wysokości, z najwyższym szczytem po prawej (patrz rysunek).
Początkowo nie rozumiałam, jak wielkie znaczenie ma dla Phila oglądany przez niego krajobraz.
Dopiero po chwil spostrzegłam, że z jego oczu płyną łzy. Dotychczas, w trakcie seansów nie
ujawniał tak silnych emocji. Zrozumiałam, że jestem świadkiem ważnego wydarzenia. Dlaczego
jednak te trzy szczyty wywołały u Phila tak silną reakcję emocjonalną? Sytuację tę wyjaśniły jego
następne słowa, wypowiedziane drżącym głosem: „To jest dom! To jest mój dom!”
Ton tej wypowiedzi przejął mnie dreszczem. Najwyraźniej Phil przeżywał coś niezwykle
ważnego. Poprosiłam, aby opisał swe doznania. Miałam nadzieję, że zdoła to uczynić pomimo
targających nim emocji.
P: Patrzę na to z dystansu. Od tych wież oddziela mnie zielone pole. Wieże są pomnikiem... tej
cywilizacji.
Jego głos nie przypominał zwykłego głosu Phila. Był to głos kogoś, kto wrócił do domu po
długiej, długiej podróży Miałam nadzieję, że Phil zdoła powściągnąć emocje i wyjaśni mi znaczenie
oraz funkcje tych budowli.
D: To jest pomnik?
P: (Phil miał trudności z formułowaniem wypowiedzi; jego głos drżał.) To więcej niż pomnik, to
rodzaj anteny. To centrum komunikacji międzyplanetarnej na tej planecie To centralny punkt tej