Historia wymaga pasterzy, nie rzeźników.

ByÅ‚ to widok tak wspaniaÅ‚y, że czarodziej mógÅ‚ siÄ™ tylko przyglÄ…­dać.
- Modlę się, żeby to wystarczyło - wyszeptał Korialstrasz. - Ale obawiam się, że tak nie będzie. - Spojrzał w dół na malutką postać obok niego. - Co powiesz, Rhoninie? Czy zrobisz tak, jak pragną?
Dla samej Vereesy by się zgodził.
- W porzÄ…dku.
 
* * *
Dla Tyrana walka skoÅ„czyÅ‚a siÄ™ szybko, a wraz z niÄ… jego życie. SkrzydÅ‚a Åšmierci ryczaÅ‚ triumfalnie, Å›ciskajÄ…c bezwÅ‚ad­ne ciaÅ‚o smoka. Krew wciąż sÄ…czyÅ‚a siÄ™ z kilkunastu gÅ‚Ä™bo­kich ran - w wiÄ™kszoÅ›ci na piersi czerwonego - zaÅ› Å‚apy Ty­rana pokrywaÅ‚y oparzenia, efekt dotkniÄ™cia kwaÅ›nego jadu, który spÅ‚ywaÅ‚ z ognistych żyÅ‚ na ciele czarnego. Nikt, kto dotknÄ…Å‚ SkrzydeÅ‚ Åšmierci, nie unikaÅ‚ cierpienia.
Mroczny ponownie zaryczaÅ‚, po czym wypuÅ›ciÅ‚ martwe ciaÅ‚o. Tak naprawdÄ™ to oddaÅ‚ przysÅ‚ugÄ™ choremu czerwone­mu. Czyż nie cierpiaÅ‚by bardziej, gdyby zmuszono go do ży­cia z chorobÄ…? SkrzydÅ‚a Åšmierci zapewniÅ‚ mu zejÅ›cie godne wojownika, nawet jeÅ›li bitwa byÅ‚a Å‚atwa.
ZaryczaÅ‚ po raz trzeci, chcÄ…c, żeby wszyscy usÅ‚yszeli o je­go zwyciÄ™stwie...
... i odkrył, że z zachodu również rozbrzmiewają ryki.
- Jaki głupiec się odważył? - syknął. Niejeden głupiec, zobaczył od razu Skrzydła Śmierci, lecz trójka. I to nie zwyczajna trójka.
- Ysssera... - powitaÅ‚ ich zimno. - I Nozdormu, i mój dro­gi przyjaciel Malygosss...
- Czas skoÅ„czyć z twoim szaleÅ„stwem, bracie - stwierdzi­Å‚a spokojnie smukÅ‚a zielona smoczyca.
- Nie jestem twoim bratem w niczym, Ysero. Otwórz oczy na ten fakt i zdaj sobie sprawÄ™, że nic nie powstrzy­ma mnie przed rozpoczÄ™ciem nowej ery dla naszego ro­dzaju!
- Chodzi ci tylko o erę, w której będziesz władał, o nic więcej.
Czarny pochylił głowę.
- Dla mnie to jedno i to samo. Lepiej wracaj do snu. A ty, Nozdormu? W koÅ„cu wyjÄ…Å‚eÅ› gÅ‚owÄ™ z piasku? Nie przypo­minasz sobie, kto jest tu najmocniejszy? Nawet was troje nie wystarczy!
- Twój czasss minął! - splunął błyszczący brązowy lewiatan. Oczy z klejnotów płonęły. - Chodź! Zajmij miejsssce w mojej kolekcji rzeczy, które już przeminęły...
Skrzydła Śmierci prychnął.
- A ty, Malygosie? Czy nie masz nic do powiedzenia stare­mu towarzyszowi?
W odpowiedzi mroźna, srebrno-bÅ‚Ä™kitna bestia szeroko otworzyÅ‚a paszczÄ™. WystrzeliÅ‚ z niej strumieÅ„ lodu, otaczajÄ…c SkrzydÅ‚a Åšmierci z niezwykÅ‚Ä… dokÅ‚adnoÅ›ciÄ…. Kiedy jednak lód dotknÄ…Å‚ przerażajÄ…cego smoka, przeksztaÅ‚ciÅ‚ siÄ™, zmieniajÄ…c siÄ™ w tysiÄ…ce tysiÄ™cy malutkich, przypominajÄ…cych kraby isto­tek, które próbowaÅ‚y wgryzać siÄ™ w Å‚uski i ciaÅ‚o nosiciela.
SkrzydÅ‚a Åšmierci zasyczaÅ‚, a z karmazynowych żyÅ‚ wypÅ‚y­nÄ…Å‚ kwas. Stwory Malygosa ginęły setkami, aż pozostaÅ‚o ich tylko kilka.
Wprawnie używajÄ…c dwóch pazurów, czarny smok uchwy­ciÅ‚ jednÄ… z pozostaÅ‚ych istotek, po czym poÅ‚knÄ…Å‚ jÄ… w caÅ‚oÅ›ci. UÅ›miechnÄ…Å‚ siÄ™ do przeciwników, ukazujÄ…c ostre zÄ™by.
- A więc to tak ma być...
Z potężnym rykiem rzucił się na nich.
 
* * *
- Nie pokonają go! - szeptał Korialstrasz, kiedy wraz z Rhoninem zbliżał się do oblężonej kolumny orków. - Nie mogą!
- Więc po co to w ogóle robią?
- Ponieważ wiedzą, że czas się przeciwstawić, niezależnie od wyniku! Wolą odejść z tego świata, niż patrzeć, jak ginie w straszliwym uścisku Skrzydeł Śmierci!
- Nie możemy im w jakiś sposób pomóc?
Milczenie smoka było odpowiedzią.
Rhonin patrzyÅ‚ na orki przed nimi, myÅ›lÄ…c o wÅ‚asnej Å›mier­telnoÅ›ci. Nawet jeÅ›li uda mu siÄ™ odebrać artefakt Nekrosowi, jak dÅ‚ugo go utrzyma? W rzeczy samej, co mu to da? Czy bÄ™dzie umiaÅ‚ siÄ™ nim posÅ‚ugiwać?
- Kras... Korialstraszu, dysk ma w sobie moc wielkich smoków, prawda?
- Wszystkich, za wyjątkiem Skrzydeł Śmierci, dlatego moc dysku nie ma na niego wpływu.
- Ale nie może go sam używać ze wzglÄ™du na jakieÅ› zaklÄ™­cie, które rzucili inni?
- Na to wygląda... - Smok skręcił.
- Jak myślisz, co może zrobić dysk?
- Wiele rzeczy, ale żadna z nich nie jest w stanie bezpo­Å›rednio czy poÅ›rednio wpÅ‚ynąć na mrocznego. Rhonin skrzywiÅ‚ siÄ™.
- Jak to możliwe?
- Jak długo zajmowałeś się magią, przyjacielu?
Czarodziej zachmurzyÅ‚ siÄ™. Ze wszystkich sztuk, magia byÅ‚a jednÄ… z najbardziej sprzecznych, rzÄ…dziÅ‚a siÄ™ wÅ‚asnymi pra­wami, które w najlepszym wypadku byÅ‚y niestabilne.
- Punkt dla ciebie.
- Wielcy siÄ™ zdecydowali, Rhoninie! MajÄ…c szansÄ™ wziÄ™­cia Duszy Demona, nie tylko uwolnisz mojÄ… królowÄ…, która bez wÄ…tpienia podąży im na pomoc, lecz również zyskasz możliwość zgniecenia resztek Hordy! Dusza Demona może tego dokonać, jeÅ›li nauczysz siÄ™ niÄ… posÅ‚ugiwać.
Nawet siÄ™ nad tym nie zastanawiaÅ‚, ale oczywiÅ›cie taki ar­tefakt dobrze posÅ‚użyÅ‚by mu przeciwko orkom.
- Za dÅ‚ugo zajmie mi nauczenie siÄ™, jak siÄ™ niÄ… posÅ‚ugi­wać!
- Orki nie miały chętnych nauczycieli! Nie jestem jednym z piątki, ale mogę pokazać ci wiele, tak sądzę!
- ZakÅ‚adajÄ…c, że obaj przeżyjemy... - szepnÄ…Å‚ mag do sie­bie.

Podstrony