Przechodzący obok uprzejmy kapłan powiedział im, że Jarzębina odzyskała energię i nawet Jesion odżył w cudowny sposób, a jego młode pędy zdominowały martwe, stare gałązki. Jednak Dąb nadal powoli, choć stale chylił się do upadku, a Cis trwał jak zwykle. Obern dał kapłanowi monetę, którą wygrał od swoich kompanów na zamku. Wdzięczny Rendelianin zaprowadził ich do wnętrza świątyni i pokazał im jej wszystkie cuda, nawet trzy tajemnicze okna tak ukryte, aby nie zauważyli ich przypadkowi przybysze. Na rozkaz jej królewskiej wysokości jedno okno zasłonięto kotarą; jak poinformował ich kapłan, nikomu nie wolno go było dotknąć pod groźbą śmierci. Drugie okno ukazywało jeziorko na Bagnach Bale, z którego coś wynurzało się na powierzchnię. Lecz Jesionna najdłużej wpatrywała się w trzecie, z wyobrażeniem Sieci Losu.
– One siÄ™ poruszajÄ… – powiedziaÅ‚a cicho. – RÄ™ce Mrocznych Tkaczek siÄ™ poruszajÄ….
Jednak Obern nie mógł tego dostrzec. Ale te miłe wycieczki przerwało nadejście zimnych dni. Wprawdzie Obern przywykł do ostrego klimatu, ale te chłody w samym środku lata były nienormalne. Z wdzięcznością przyjął podbity futrem kaftan i opończę z garderoby rezydencji Harousa i nie opuszczał domostwa hrabiego tak długo, jak na to pozwalał mu jego niespokojny duch. Zaczął też nosić czapkę nawet wewnątrz budynku, tak jak Rendelianie, i przekonał się, że dzięki temu przestał marznąć. Jesionna też się denerwowała, gdy musiała zbyt długo siedzieć w pałacu. Uwięzieni w murach zbliżyli się do siebie jeszcze bardziej niż dotychczas. Rozmawiali często o olbrzymich zmianach, jakie spowoduje odkrycie królewskiego pochodzenia dziewczyny. Tego dnia pani Marcala przybyła do Rendelsham z zamku Cragden, aby odwiedzić Królową Wdowę Ysę. Królowa Szpiegów nie odwiedziła stołecznej rezydencji Harousa, ale Jesionna skorzystała z okazji, by ukryć się w komnatach Oberna, kiedy jej dawna mentorka przebywała w stolicy Rendelu.
– Nigdy tego nie pragnęłam – zwierzyÅ‚a siÄ™ Obernowi, gdy siedzieli przy kominku, dzielÄ…c siÄ™ gorÄ…cym napitkiem, który kucharz Harousa wyczarowaÅ‚ z soku jabÅ‚kowego z dodatkiem aromatycznych przypraw. – I naprawdÄ™ wolaÅ‚abym, żeby mnie to ominęło. Moja opiekunka i protektorka Zazar przepowiedziaÅ‚a, że bÄ™dÄ™ musiaÅ‚a pójść innÄ… drogÄ…. Nigdy jednak nie przypuszczaÅ‚am, że to nowe życie bÄ™dzie takie skomplikowane.
– WyglÄ…dasz zupeÅ‚nie inaczej niż wtedy, kiedy zobaczyÅ‚em ciÄ™ po raz pierwszy. – Obern uÅ›miechnÄ…Å‚ siÄ™ lekko. – Chociaż tamte skórzane spodnie...
– Ze skóry luppersa.
– WÅ‚aÅ›nie. WiÄ™c tamte spodnie sprawiaÅ‚y wrażenie bardzo praktycznych i dostosowanych do twojego dawnego trybu życia.
– Ty sam również trochÄ™ siÄ™ zmieniÅ‚eÅ›.
Obern skierował wzrok na strój, który teraz nosił: obcisły kubrak, kaftan, a na wierzchu ciepła opończa. Nie nosił już wąskich, wiązanych na krzyż spodni ani futrzanej kurtki tak grubej, że sztylet nie mógł jej przebić. Poprawił aksamitną czapkę na głowie.
– Zabrali moje stare ubranie. Powiedzieli, że wyglÄ…dam w nim jak Cudzoziemiec.
Słysząc to, Jesionna parsknęła śmiechem.
– Ależ ty jesteÅ› Cudzoziemcem! A jeÅ›li już o tym mowa, wszyscy, którzy nie pochodzÄ… z Bagien Bale, sÄ… Cudzoziemcami. – SpoważniaÅ‚a. – Nawet ja teraz jestem CudzoziemkÄ…. Ale nie należę też do tego Å›wiata. CzujÄ™ siÄ™ tak, jakby nigdzie nie byÅ‚o dla mnie miejsca.
– Zawsze bÄ™dziesz miaÅ‚a miejsce u mojego boku.
Podniosła na niego oczy i uniosła brwi ze zdziwienia.
– Co to ma znaczyć?
– Nie powinienem byÅ‚ tego powiedzieć, przepraszam. – Obern wpatrzyÅ‚ siÄ™ w ogieÅ„ i wzruszyÅ‚ ramionami. OrzeÅ‚ czy reszka? KochaÅ‚ jÄ… czy tylko jej pożądaÅ‚? NaprawdÄ™ za dużo myÅ›laÅ‚ o tej dziewczynie, a ten dzieÅ„ wydaÅ‚ mu siÄ™ równie dobry, jak każdy inny na sprawdzenie, czy kieruje nim miÅ‚ość. – Po prostu... gdybyÅ›my byli w innej sytuacji, przyniósÅ‚bym ci dary i zaczÄ…Å‚ ukÅ‚adać siÄ™ z twojÄ…... twojÄ… protektorkÄ… o zapÅ‚atÄ™ Å›lubnÄ…, którÄ… miaÅ‚bym jej za ciebie dać.
Jesionna zarumieniła się; Obern podejrzewał, że to nie z powodu bliskości kominka.
– W innej sytuacji?
– Jestem żonaty.
– Och!
– ZostaliÅ›my sobie przyrzeczeni, kiedy oboje byliÅ›my bardzo mÅ‚odzi – dodaÅ‚ pospiesznie Obern. – Przedtem jej nie znaÅ‚em. Jest dobrÄ… dziewczynÄ… i okazaÅ‚a dużo odwagi podczas podróży na poÅ‚udnie z naszego zniszczonego kraju.
Jesionna odsunęła się od niego trochę.
– Opowiedz mi o waszej podróży.
Syn Snolliego powtórzył dla niej opowieść o bitwach stoczonych przez Morskich Wędrowców z najeźdźcami z Północy, o ucieczce z ich ojczyzny i o długiej podroży, która zawiodła ich do Nowego Voldu. Nie wspomniał Jesionnie o swoim pierwszym spotkaniu z olbrzymimi ptakami ani o potworze, który próbował z morza wdrapać się na jego statek. Nie chciał straszyć dziewczyny; niech raczej myśli, że te gigantyczne ptaszyska to tylko wybryk natury, a nie, jak sam w końcu uwierzył, zapowiedź, że uśpione na mroźnej Północy złe moce obudziły się i zaczęły działać.
– Twoi współplemieÅ„cy muszÄ… być bardzo odważni – powiedziaÅ‚a Jesionna.
Obern wzruszył ramionami.
– Jedni bardziej, inni mniej, tak jak wszyscy ludzie.
– Jak siÄ™ nazywa twoja żona?