Emanuel Filibert liczył na Klaudię, córkę Henryka II francuskiego, podczas gdy jej siostrę, Elżbietę, wziąć miał nieszczęsny Don Carlos, syn Filipa II. Stało się inaczej: w Paryżu istotnie świętowano podwójne wesele, ale Elżbietę wziął Filip dla samego siebie, a Sabaudczykowi dano siostrę, nie zaś córkę Henryka II, Małgorzatę, pannę już niemłodą (zwłaszcza jak na królewnę), bo trzydziestopięcioletnią. Dwór francuski liczył, że po bezpłodnym małżeństwie Piemont przejdzie drogą spadku na boczną linię rodu sabaudzkiego — książąt de Nemours, ściśle związanych z Walezjuszami.
Oba śluby odbyły się pod niedobrym znakiem. W czasie turnieju, który miał je uświetnić, zginął gospodarz, król Henryk II. Pominę tu nazwisko rycerza, którego kopia przebiła królewską przyłbicę — było to bez znaczenia dla Sabaudii, a każdy podręcznik historii XVI stulecia z niewiadomych powodów wypomina ten czyn niewinnemu sprawcy.
Dla Sabaudczyków zła wróżba jednak się nie sprawdziła: rok 1559 stał się przełomowym w losach rodu. Wbrew oczekiwaniom dworu francuskiego ród sabaudzki okazał sprawność w tym, co dla dynastii jest podstawowe: Małgorzata urodziła Karola Emanuela,
SAVOIA
325
zapewniając ciągłość rządów (Emanuel Filibert postarał się też o liczną gromadę dziatwy z nieprawego łoża). Księżna była kobietą niezwykłą — jedną z owych renesansowych dam nie tylko lubiących czytać, ale inspirujących sztukę i kulturę. Na jej dworze nie brakło ludzi wysokiego lotu, zwłaszcza pisarzy: Michel de 1'Hópital był jej sekretarzem, związani z nią byli du Bellay i Ronsard. Skłonna do protestantyzmu przyjaźniła się też z Colignym. Jej małżonek, jak zauważył ambasador wenecki, „czyta z zadowoleniem wszelkie książki historyczne", głównie hiszpańskie; był słabym łacinnikiem. Lubił rozmawiać z pisarzami i ludźmi uczonymi, jednak — jak podejrzał tenże ambasador — „swoje zdanie opiera po prostu na zdrowym rozsądku, nie widziałem bowiem [u niego] żadnej książki Arystotelesa ani Platona". Owa natural giudizio prowadziła księcia zdecydowanie i w jednym kierunku.
Realizacja postanowień pokoju była niezwykle trudna. W skrótowym ujęciu historyk pisze, że Emanuel Filibert „podniósł swój kraj z ruin i upadku do poziomu kwitnącej i potężnej monarchii. Skłonił tak Francję jak Hiszpanię do wycofania garnizonów, które trzymały w fortecach Piemontu, korzystnie wymienił terytoria z Kantonem Berneńskim, a kupiwszy Tendę uzyskał dostęp do wybrzeża morskiego". Wszystko to prawda, dodać jednak trzeba ogromny wysiłek i talenty księcia. Przez rok z górą Emanuel i Małgorzata nie mieli w swym kraju miejsca, by się schronić. Jedynym warownym miejscem była Nicea. Stąd prowadził książę tajne rokowania z Turynem. Główne problemy miał z Francuzami: dyskutowano, co znaczy „oddać twierdze", z jakim przedpolem; spierano się o długość mili piemonckiej, zaopatrywanie garnizonów, zapłatę kosztów ich wyżywienia, prawo przemieszczania się oddziałów między twierdzami. Gdy jesienią 1560 r. ku wielkiej radości mieszkańców książę począł odwiedzać swe miasta, dowódcy francuscy byli oburzeni. Układ zawarty w Blois z Katarzyną Medycej-ską (królową-wdową, regentką) dał mu Turyn i inne kluczowe punkty w Piemoncie, ale dopiero w zamian za ustępstwa terytorialne i wysoki okup. Trzeba było spłacić zaległy żołd należny oddziałom francuskim, pokonać opór ich dowódców i tych Pie-montczyków, którzy żyli z zaopatrywania garnizonów. Wreszcie 12 grudnia 1562 r. Turyn został odzyskany; dwa dni później książę ogłosił to miasto swoją stolicą i wkrótce uroczyście doń wjechał. Z Thonon nad Jeziorem Genewskim, a następnie z sabaudzkiego Chambery punkt ciężkości państwa przeniósł się na trwałe za Alpy.
Wywołało to protesty w Sabaudii, ale Emanuel Filibert miał jasną wizję dalszych swych kroków. Kraj był zrujnowany nie tyle przez walki, ile przez stacjonujące wojska; w dolinie Padu (kraina Vercellese) pod wodą stał obszar równy 19 tyś. hektarów. Wojny
326
SAVOIA
pierwszej połowy stulecia obok zniszczeń pozostawiły niekorzystny spadek polityczny: konflikty między Sabaudczykami i Piemont-czykami, a w miastach Piemontu podziały na gwelfów i gibelinów. Ten odwieczny podział komun włoskich oznaczał teraz odpowiednio stronników Francji i Hiszpanii.
W ciągu kilkunastu lat, które mu pozostały (formalnie książę Sabaudii od 1553, zm. 1580), Emanuel Filibert wprowadził system rządów, które można by określić jako despotyzm przekształcony w absolutyzm. Despotyczny był pierwszy krok: książę nie powracał do swego kraju, on go był zdobył, co pozwoliło uznać za nieważne wszystkie przywileje i zwyczaje, które były mu niewygodne. Pozwoliło mu to również przebudować system lenny, aby silniej powiązać całą szlachtę z suzerenem. Ambasador wenecki Sigismun-do Cavalli w 1564 r. pisał, że za poprzednich książąt istniały trzy stany — duchowieństwo, feudalna szlachta i lud — które książęta zwoływali, kiedy potrzebowali jakiejś daniny czy podatku. „Jednak — pisał dalej — po powrocie do państwa obecny książę uznał, że zajął je ze szpadą w ręku i że racja wojny [ragion di guerra] wymaga, by ludzie byli w dyspozycji książąt tracąc wszelkie przywileje, które byli otrzymali". Książę ma prawo nakładać wszelkie obciążenia skarbowe. Dziesięć lat później inny Wenecjanin Francesco Molino przedstawił doży i senatowi egzotyczny dla nich typ szlachcica piemonckiego: „Szlachta odwiedza dwór [książęcy] z niechęcią, a większość swego czasu spędza w swych zamkach; są przeważnie biedni i dumni i bardzo nieprzyjaźni cudzoziemcom". Szlachta sabaudzka, mówił dalej, jest niezadowolona z surowości i stylu działania księcia, tak odmiennego od jego poprzedników. Szlachta w liczbie około 7 tyś. (jak szacowano) była związana (confederati) — pisze inny ambasador — z księciem więzami lennymi, a przywileje zwalniały wasali od wszelkich obciążeń poza obowiązkiem „służenia z jednym koniem w czasie wojny obronnej, ale za opłatą i do tego pod pewnymi jeszcze warunkami, które ciążyły księciu". Emanuel Filibert zniósł te ograniczenia swojej władzy, a ambasadorowi powiedział wyraźnie, „że chce być panem rzeczywistym, a nie w słowach".