X


Historia wymaga pasterzy, nie rzeźników.

— Smacnie. Dziękuję, Mistsu Wasell.
— Cała przyjemność po mojej stronie, chłopcze. Wszystko odbyło się tak, jak Merelan sobie zaplanowała.
— Tutaj! — powiedziała żywo. — W tym takcie, gdzie tempo tak nagle się zmienia… nie jestem pewna, czy dobrze trzymam rytm. Robie, podaj mi A, dobrze?
Siwe brwi Washella powędrowały wysoko na łysiejące czoło, a oczy zalśniły, gdy Robie wyciągnął flecik z kieszeni spodni i zagrał odpowiednią nutę.
Wtedy Merelan zaśpiewała trudne takty, specjalnie skracając długość jednej całej nuty. Robie potrząsnął głową i wybił palcem prawidłowy rytm.
— Jeśli wiesz, gdzie się pomyliłam, zagraj wszystko tak, jak powinno być — poprosiła go od niechcenia.
Chłopiec zagrał cały takt, a Washell, spoglądając wpierw na matkę, a potem na syna, założył ręce na piersiach. Pochwycił spojrzenie Merelan i ze zrozumieniem pokiwał głową.
— Dziękuję, kochanie. Bardzo dobrze ci wyszło — powiedziała Merelan i pozwoliła chłopcu na drugie ciasteczko. Wetknął flet za pasek spodni i przysiadł na stołeczku, żeby zjeść.
— To prawda, sam bym tego lepiej nie zrobił, młody Robintonie — przyświadczył z powagą Washell. — Doskonale to zagrałeś, chłopcze. Cieszę się, że mama cię ma przy sobie, żebyś pilnował, czy śpiewa w dobrym rytmie. Znasz jeszcze jakieś melodie na flet?
Robie spojrzeniem poprosił matkę o pozwolenie. Kiwnęła głową, więc oblizał okruszki z warg, znów wyciągnął flet, uniósł go do ust i zaczął grać jedną ze swoich ulubionych melodii. Kiedy skończył, znów popatrzył na Merelan.
— Tak, graj dalej — powiedziała, lekko muskając palcami jego włosy.
Mały rzucił spojrzenie Washellowi, który, widząc co się dzieje, przybrał uprzejmy wyraz twarzy. Robinton przymknął oczy i zaczął wariacje, którymi lubił ozdabiać tę melodię.
Washell pochylał coraz niżej głowę na potężną pierś, aż spojrzał wprost na Robintona, który zapomniał o całym świecie, pochłonięty fletem. Jego palce tańczyły, zatrzymywały się, biegały’ po otworach fleciku. Instrument był mały, więc jego dźwięk mógł być ostry i nieprzyjemny, ale dziecko instynktownie kontrolowało oddech i frazę, wydobywając z niego tylko zachwycające słodyczą tony.
Wariacja szła za wariacją, aż zdumiony Washell uniósł głowę i popatrzył na Merelan, całkowicie odprężoną, jakby ten cudowny występ był dla niej codziennością. Nagle umilkł stłumiony odległością śpiew chóru. Merelan natychmiast pochyliła się i dotknęła Robintona, wytrącając go z koncentracji. Malec przybrał niemal buntowniczą minę.
— Świetna muzyka — pochwaliła go od niechcenia. — Nowa, prawda?
— Wymyśliłem to, jak grałem — odpowiedział i nieśmiało popatrzył na Washella. — Jakoś pasowało.
— Tak, kochanie, rzeczywiście pasowało — zgodziła się matka. — Bardzo podobały mi się te tryle.
— Dobrze, że masz flecik odpowiedniej wielkości, prawda? — zaczął Washell i wyciągnął rękę po instrument. Robinton rozstał się z nim z pewną niechęcią. Washell spróbował dopasować palce do otworów i nagle skończył mu się flet. Był taki zdziwiony, że Robinton zachichotał, zasłaniając dłonią usta i zaraz rzucił matce szybkie spojrzenie, by sprawdzić, czy można się tak zachowywać.
— Wpadnij kiedyś do mnie obejrzeć inne instrumenty, też dobrane wielkością dla takiego szkraba jak ty. Twój flecik jest dla mnie o wiele za mały, prawda? — Washelł oddał mu flet z lekkim ukłonem. Robinton uśmiechnął się, zadzierając głowę, by popatrzeć na dużego mężczyznę i znów wetknął flet za pasek, zasłaniając go luźną koszulą.
— Bądź tak dobry, Robie, i odnieś dzbanek i talerz po ciastkach z powrotem do kuchni — poprosiła Merelan, jednocześnie wstając, by mu otworzyć drzwi.
— Pewnie, że odniosę. Idę. Pa — odpowiedział, wziął naczynia i spokojnie poszedł korytarzem. Merelan zamknęła drzwi.
— Tak, moja droga Merelan, rzeczywiście narasta tu pewien problem. Czy mogę ci pogratulować i jednocześnie zaproponować pomoc? Jeśli będziemy cierpliwi, możemy wychować zdumiewający naturalny talent. Podziwiam Petirona z wielu względów, Śpiewaczko, ale… — Washell westchnął i uśmiechnął się smutno — …potrafi być absurdalnie uparty. Naturalnie, byłby zachwycony, odkrywszy jakiego ma muzykalnego syna, ale szczerze mówiąc, kochanie, żal by mi było chłopca, gdyby tak się stało. Rozumiem, że dlatego właśnie chciałaś się ze mną widzieć, i traktuję to jako najpiękniejszy komplement pod moim adresem.
— Petiron chciałby w niego wmusić wszystko od razu, nie bacząc na wiek…
— Dlatego też trzeba dać chłopcu dobre podstawy, żeby nauka u ojca nie okazała się nagłym szokiem.

Podstrony

Drogi uĚźytkowniku!

W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczać Ci coraz lepsze usługi. By móc to robić prosimy, abyś wyraził zgodę na dopasowanie treści marketingowych do Twoich zachowań w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam częściowo finansować rozwój świadczonych usług.

Pamiętaj, że dbamy o Twoją prywatność. Nie zwiększamy zakresu naszych uprawnień bez Twojej zgody. Zadbamy również o bezpieczeństwo Twoich danych. Wyrażoną zgodę możesz cofnąć w każdej chwili.

 Tak, zgadzam się na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerĂłw w celu dopasowania treści do moich potrzeb. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

 Tak, zgadzam się na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerĂłw w celu personalizowania wyświetlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych treści marketingowych. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

Wyrażenie powyższych zgód jest dobrowolne i możesz je w dowolnym momencie wycofać poprzez opcję: "Twoje zgody", dostępnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usunięcie "cookies" w swojej przeglądarce dla powyżej strony, z tym, że wycofanie zgody nie będzie miało wpływu na zgodność z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.