Historia wymaga pasterzy, nie rzeźników.

— Smacnie. DziÄ™kujÄ™, Mistsu Wasell.
— CaÅ‚a przyjemność po mojej stronie, chÅ‚opcze. Wszystko odbyÅ‚o siÄ™ tak, jak Merelan sobie zaplanowaÅ‚a.
— Tutaj! — powiedziaÅ‚a żywo. — W tym takcie, gdzie tempo tak nagle siÄ™ zmienia… nie jestem pewna, czy dobrze trzymam rytm. Robie, podaj mi A, dobrze?
Siwe brwi Washella powędrowały wysoko na łysiejące czoło, a oczy zalśniły, gdy Robie wyciągnął flecik z kieszeni spodni i zagrał odpowiednią nutę.
Wtedy Merelan zaśpiewała trudne takty, specjalnie skracając długość jednej całej nuty. Robie potrząsnął głową i wybił palcem prawidłowy rytm.
— JeÅ›li wiesz, gdzie siÄ™ pomyliÅ‚am, zagraj wszystko tak, jak powinno być — poprosiÅ‚a go od niechcenia.
Chłopiec zagrał cały takt, a Washell, spoglądając wpierw na matkę, a potem na syna, założył ręce na piersiach. Pochwycił spojrzenie Merelan i ze zrozumieniem pokiwał głową.
— DziÄ™kujÄ™, kochanie. Bardzo dobrze ci wyszÅ‚o — powiedziaÅ‚a Merelan i pozwoliÅ‚a chÅ‚opcu na drugie ciasteczko. WetknÄ…Å‚ flet za pasek spodni i przysiadÅ‚ na stoÅ‚eczku, żeby zjeść.
— To prawda, sam bym tego lepiej nie zrobiÅ‚, mÅ‚ody Robintonie — przyÅ›wiadczyÅ‚ z powagÄ… Washell. — Doskonale to zagraÅ‚eÅ›, chÅ‚opcze. CieszÄ™ siÄ™, że mama ciÄ™ ma przy sobie, żebyÅ› pilnowaÅ‚, czy Å›piewa w dobrym rytmie. Znasz jeszcze jakieÅ› melodie na flet?
Robie spojrzeniem poprosił matkę o pozwolenie. Kiwnęła głową, więc oblizał okruszki z warg, znów wyciągnął flet, uniósł go do ust i zaczął grać jedną ze swoich ulubionych melodii. Kiedy skończył, znów popatrzył na Merelan.
— Tak, graj dalej — powiedziaÅ‚a, lekko muskajÄ…c palcami jego wÅ‚osy.
Mały rzucił spojrzenie Washellowi, który, widząc co się dzieje, przybrał uprzejmy wyraz twarzy. Robinton przymknął oczy i zaczął wariacje, którymi lubił ozdabiać tę melodię.
Washell pochylał coraz niżej głowę na potężną pierś, aż spojrzał wprost na Robintona, który zapomniał o całym świecie, pochłonięty fletem. Jego palce tańczyły, zatrzymywały się, biegały’ po otworach fleciku. Instrument był mały, więc jego dźwięk mógł być ostry i nieprzyjemny, ale dziecko instynktownie kontrolowało oddech i frazę, wydobywając z niego tylko zachwycające słodyczą tony.
Wariacja szła za wariacją, aż zdumiony Washell uniósł głowę i popatrzył na Merelan, całkowicie odprężoną, jakby ten cudowny występ był dla niej codziennością. Nagle umilkł stłumiony odległością śpiew chóru. Merelan natychmiast pochyliła się i dotknęła Robintona, wytrącając go z koncentracji. Malec przybrał niemal buntowniczą minę.
— Åšwietna muzyka — pochwaliÅ‚a go od niechcenia. — Nowa, prawda?
— WymyÅ›liÅ‚em to, jak graÅ‚em — odpowiedziaÅ‚ i nieÅ›miaÅ‚o popatrzyÅ‚ na Washella. — JakoÅ› pasowaÅ‚o.
— Tak, kochanie, rzeczywiÅ›cie pasowaÅ‚o — zgodziÅ‚a siÄ™ matka. — Bardzo podobaÅ‚y mi siÄ™ te tryle.
— Dobrze, że masz flecik odpowiedniej wielkoÅ›ci, prawda? — zaczÄ…Å‚ Washell i wyciÄ…gnÄ…Å‚ rÄ™kÄ™ po instrument. Robinton rozstaÅ‚ siÄ™ z nim z pewnÄ… niechÄ™ciÄ…. Washell spróbowaÅ‚ dopasować palce do otworów i nagle skoÅ„czyÅ‚ mu siÄ™ flet. ByÅ‚ taki zdziwiony, że Robinton zachichotaÅ‚, zasÅ‚aniajÄ…c dÅ‚oniÄ… usta i zaraz rzuciÅ‚ matce szybkie spojrzenie, by sprawdzić, czy można siÄ™ tak zachowywać.
— Wpadnij kiedyÅ› do mnie obejrzeć inne instrumenty, też dobrane wielkoÅ›ciÄ… dla takiego szkraba jak ty. Twój flecik jest dla mnie o wiele za maÅ‚y, prawda? — WashelÅ‚ oddaÅ‚ mu flet z lekkim ukÅ‚onem. Robinton uÅ›miechnÄ…Å‚ siÄ™, zadzierajÄ…c gÅ‚owÄ™, by popatrzeć na dużego mężczyznÄ™ i znów wetknÄ…Å‚ flet za pasek, zasÅ‚aniajÄ…c go luźnÄ… koszulÄ….
— BÄ…dź tak dobry, Robie, i odnieÅ› dzbanek i talerz po ciastkach z powrotem do kuchni — poprosiÅ‚a Merelan, jednoczeÅ›nie wstajÄ…c, by mu otworzyć drzwi.
— Pewnie, że odniosÄ™. IdÄ™. Pa — odpowiedziaÅ‚, wziÄ…Å‚ naczynia i spokojnie poszedÅ‚ korytarzem. Merelan zamknęła drzwi.
— Tak, moja droga Merelan, rzeczywiÅ›cie narasta tu pewien problem. Czy mogÄ™ ci pogratulować i jednoczeÅ›nie zaproponować pomoc? JeÅ›li bÄ™dziemy cierpliwi, możemy wychować zdumiewajÄ…cy naturalny talent. Podziwiam Petirona z wielu wzglÄ™dów, Åšpiewaczko, ale… — Washell westchnÄ…Å‚ i uÅ›miechnÄ…Å‚ siÄ™ smutno — …potrafi być absurdalnie uparty. Naturalnie, byÅ‚by zachwycony, odkrywszy jakiego ma muzykalnego syna, ale szczerze mówiÄ…c, kochanie, żal by mi byÅ‚o chÅ‚opca, gdyby tak siÄ™ staÅ‚o. Rozumiem, że dlatego wÅ‚aÅ›nie chciaÅ‚aÅ› siÄ™ ze mnÄ… widzieć, i traktujÄ™ to jako najpiÄ™kniejszy komplement pod moim adresem.
— Petiron chciaÅ‚by w niego wmusić wszystko od razu, nie baczÄ…c na wiek…
— Dlatego też trzeba dać chÅ‚opcu dobre podstawy, żeby nauka u ojca nie okazaÅ‚a siÄ™ nagÅ‚ym szokiem.

Podstrony