W Bośni rozpoznawało się ich natychmiast po aparacie fotograficznym, protekcjonalnej minie, a przede wszystkim po mundurze, hełmie i kamizelce kuloodpornej, nieskazitelnie czystych i nowych. Byli to ci, którzy prostowali się w okopach, żeby zobaczyć, gdzie jest wróg, albo uważnie stawiali stopy w rowach i na polnych drogach, w obawie czy nie została tam jakaś mina, która mogłaby wybuchnąć. Kiedyś, na moście w okolicy Bijeli, samochód opancerzony wiozący Marqueza i Barlesa zarobił dwie kulki od snajpera dzięki pewnemu hiszpańskiemu podpułkownikowi, który koniecznie chciał się zatrzymać, bo musiał sobie zrobić zdjęcie. Rozległ się dźwięk bang bang, a wytrawny strateg spytał, czy przypadkiem nie strzelają do nich. Tego dnia samochód prowadził syn prezydenta Kantabrii, Hormaechea, który przyjechał do Bośni jako ochotnik, i Marquez z Barlesem usłyszeli, jak najciężej przeklina podpułkowników i ich mać, podczas gdy kapitan Vargas, twardy i spokojny partyzant, chronił podpułkownika z karabinem w ręku, a Marquez miał gotową kamerę, na wypadek gdyby wojskowego turystę trafiła wreszcie kulka, której wyraźnie szukał.
- Jest podobny do Sekssymbola - zauważył Marquez, wskazując na zwłoki w rowie.
To prawda. Zabity miał identyczne rysy jak pewien żołnierz, który kilka tygodni wcześniej poszedł z nimi w pole kukurydziane koło Yitezu, żeby mogli go sfilmować, gdy strzela z ręcznego granatnika przeciwpancernego RPG-7 do opancerzonego samochodu. Był, podobnie do tego, przystojny jak aktor filmowy, dali mu więc przydomek Sekssymbol. Idąc przez tę kukurydzę, nadepnął, ku przerażeniu ich obu, na minę, która nie wybuchła, dlatego że była to TMB, rosyjska mina przeciwczołgowa, której trzeba nacisku 180 kilogramów, żeby dała o sobie znać. Ale Sekssymbol nie mógł być zabitym w rowie z dwóch oczywistych powodów: ten był Chorwatem, a tamten należał do muzułmańskiej Armii. Poza tym Sekssymbol nadepnął, nazajutrz po wyprawie w kukurydzę, na następną minę, tym razem przeciwpiechotną, potrzebującą zaledwie 9 kilogramów nacisku, żeby wybuchnąć, co też się stało, natychmiast gdy jego but na niej stanął. Niektórzy rodzą się po to, żeby deptać po minach, i najwyraźniej takie właśnie było przeznaczenie Sekssymbola.
Poza tym miny są wyjątkowo złośliwe. Co do reporterów, to zabiły Dickiego Chapelle'a i Roberta Capę, pośród wielu innych. Pierwszą ofiarą min, jaką Barles widział w swoim życiu, był pewien dziennikarz, podczas wojny turecko-cypryjskiej w 1974, zaraz po tym jak Aglae Masini przerżnęła Glefkosa z “Timesa", w bungalowie obok czołgu strzelającego z basenu hotelu Ledra Pałace w Nikozji. Aglae straciła jedną rękę, kiedy była w partyzantce Tupamaros, zanim została korespondentką dziennika “Pueblo", ale całkiem dobrze dawała sobie radę tylko z drugą. Ładna, odważna, piła jak drwal i była prawdziwą legendą całego wschodniego wybrzeża Morza Śródziemnego w latach siedemdziesiątych, do tego stopnia, że zainspirowała Volkera Schlondorffa do stworzenia postaci, którą zagrała Hanna Schygulla w jego filmie o wojnie libańskiej. Co do gościa rozerwanego przez minę na Cyprze, to nazywał się Ted Stanford. Wysiadł z samochodu, żeby się odlać na drodze do Famagusty i nadepnął ją w chwili, kiedy sobie rozpinał rozporek. Jeden jego but poszybował w powietrzu, a Barles, który miał wówczas dwadzieścia dwa lata i był na swojej pierwszej w życiu wojnie, pamiętał, jak stoi z tym butem w ręku i nie wie, co z nim zrobić.
- Moździerz - obwieścił Marquez. Potem, osłaniając kamerę, położył się pod skarpą.
Tym razem Barles nie usłyszał charakterystycznego tump wystrzału, ale bardziej ufał Marquezowi niż sobie. W Jablanicy, po spędzeniu tygodnia razem z hiszpańskimi niebieskimi hełmami, był świadkiem, jak Marquez określał moment wystrzału odległej o całe kilometry artylerii po wibracji szyb; stali w dolinie, pociski leciały wolniej niż rozchodzi się fala dźwiękowa, a odgłos wystrzału dobiegał cztery, pięć sekund przed pociskiem, dając im czas, żeby się rzucić na ziemię. Marquez był specjalistą w takich sprawach; pewnego razu, niedaleko Vukovaru, stwierdził, że na drodze są miny, bo trawa nie jest przygnieciona kołami pojazdów. Innym razem na przedmieściach Osijeka szli obok siebie pustą ulicą, w pobliżu linii frontu, i nagle Marquez zatrzymał się, spojrzał na budynek naprzeciwko i krzyknął do Barlesa: jesteśmy załatwieni, a snajper strzelił dokładnie w chwili, gdy chowali się w bramie domu.