X


Historia wymaga pasterzy, nie rzeźników.


Zamknął oczy i słuchał chwilę, jak grała, po czym przerwał jej i poprosił, by powtórzyła raz po raz takty 169 do 174, wymagające szczególnie subtelnej pedaliza-cji. Chopin zaczynał każdy z początkowych trzech ta­któw lekkim naciśnięciem pedału, po którym następo­wały nie wzmocnione pedałem szybkie pochody dźwięków w lewej ręce, a w prawej seria dźwięków le­gato. Domostroy powiedział Donnie, by nie używała pedału przy łagodnych tonach prawej ręki, a kiedy przy­znała, że zawsze czuje się niepewnie, próbując grać je legato bez pedału, wyjaśnił, że źródłem jej trudności jest niedostateczne opanowanie zasad palcowania. Za­miast rozmyć to przejście, zasugerował, powinna puścić pedał, jak zaznaczono w takcie 169, a następnie przy trzeciej grupie szesnastek nacisnąć go nieznacznie na ułamek synkopowanej sekundy. Dzięki temu zagra gład­ko melodię prawej ręki, zachowując jednocześnie cało­ściowy efekt suchego brzmienia.
Następnie polecił jej zagrać serię wybranych utwo­rów: początek Nokturnu F-dur, żeby sprawdzić, czy spo­sób, w jaki używa pedału, tłumi melodię prawej ręki; Nokturn E-dur, który demonstrował unikatowy Chopi­nowski kontrast między dźwiękiem zagranym z użyciem i bez użycia pedału; Preludium a-moll, które z wyjąt­kiem jednego krótkiego ustępu pod sam koniec utworu całe było bez pedału; oraz Preludium b-moll, w którym Chopin pierwotnie zaznaczył pedał w każdej drugiej grupie metrycznej taktów 2 i 3 - granych lewą ręką - po czym go wykreślił, pozostawiając wszystkie trzy otwierające takty w swojej autoryzowanej edycji pod jednym szokująco długim pedałem.
Skończyła i siedziała, patrząc na niego niczym stu­dentka oczekująca nerwowo na werdykt swojego na­uczyciela.
Starając się jej nie urazić, powiedział, że wyczuwa w jej grze dwie przeciwstawne siły: chęć uwolnienia się od nut i dynamiki Chopina, tak by móc improwizować - impuls, który prawdopodobnie odziedziczyła po ojcu jazzmanie - oraz potrzebę trzymania się wiernie i sztywno każdego znaku w gęstym zapisie nutowym Chopina, która z pewnością bierze się z klasycznego wykształcenia, jakie otrzymała w Juilliard. Przy wystar­czającej liczbie ćwiczeń oraz jej oczywistym talencie, ciągnął Domostroy, nie ma powodu, dla którego nie mogłaby się nauczyć połączyć te ciągoty i zagrać naj­trudniejsze fragmenty Chopina nie tylko z precyzją, ale z całą pomysłowością i energią urodzonej jazzmanki. Ażeby to osiągnąć, czuł, że powinna skoncentrować się na rozwinięciu większej giętkości i siły w plecach, ra­mionach, rękach, a także nadgarstkach i palcach. Za­ofiarował się również, że pokaże jej specjalne ćwiczenia na poprawienie ruchliwości stawów, i powiedział jej szczerze, że musi więcej pracować, nie tylko próbując i szlifując Chopina, ale grając więcej ćwiczeń i gam, żeby udoskonalić swoją technikę. Polecił jej pewne ćwiczenia Cramera i Clementiego, dwóch ludzi, którzy wywarli wpływ na technikę Chopina oraz na jego rozu­mienie fortepianu, jak również prace Czernego i Hum-mla oraz wersje Chopinowskich Etiud Leopolda Go-dowskiego, szczególnie jego dwadzieścia cztery studia na lewą rękę, które zawierają wersję cis-moll tak zwa­nej Etiudy Rewolucyjnej.
Donna słuchała go uważnie, i jeśli była zdziwiona lub dotknięta którąś z krytycznych uwag zawartych w jego poradach, udało się jej tego nie okazać. Spytała go natomiast, co sądzi o jej szansach na wygranie Konkursu Chopinowskiego w Warszawie. Odpowiedział z rów­ną bezpośredniością, że jeśli nie poprawi swojej techni­ki i nie zwiększy siły uderzenia, jej szansę w jego opinii są nikłe, ale, dodał, czuje, że może osiągnąć wiele w kil­ka tygodni, o ile naprawdę będzie nad tym pracować.
Donna wstała i wyszli razem na zewnątrz. Było ciepło i słonecznie. Obeszli powoli Old Glory, przeszli przez parking i szli spacerowym krokiem, aż dotarli do wyso­kiej siatki ogrodzenia. Za nią, jak okiem sięgnąć, ciągnę­ło się martwe getto wypalonych czynszowych kamienic, czarne ruiny znaczone bliznami wyłamanych okien i za­bitych deskami drzwi, rozpadające się stare werandy i podwórka zawalone wysokimi stertami kamieni i zwę­glonych śmieci. Szli ścieżką przecinającą ogrodzenie, ich kroki wystraszyły szczura, który wyskoczył z wyso­kiej trawy i popędził w kierunku ruin.
Domostroy od czasu do czasu spoglądał na Donnę. Do tej pory zawsze widział ją w sztucznym świetle, ale tutaj, w jasnych promieniach słońca, jej skóra lśniła. Pod de­likatną linią brwi długie owalne łuki powiek błyszczały jakby oświetlone od środka, a ocienione gęstymi rzęsami oczy były zielone jak liście. Patrzył na jej doskonale wyrzeźbione policzki oraz delikatną grę światła na war­gach, tak pełnych i gładkich, że wydawało się, iż pękną. Jej piękno przytłaczało go, prawie dusiło; było królew­skie, a jednocześnie naturalne, tak czyste jak jej dusza.

Podstrony

Drogi uĹźytkowniku!

W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczać Ci coraz lepsze usługi. By móc to robić prosimy, abyś wyraził zgodę na dopasowanie treści marketingowych do Twoich zachowań w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam częściowo finansować rozwój świadczonych usług.

Pamiętaj, że dbamy o Twoją prywatność. Nie zwiększamy zakresu naszych uprawnień bez Twojej zgody. Zadbamy również o bezpieczeństwo Twoich danych. Wyrażoną zgodę możesz cofnąć w każdej chwili.

 Tak, zgadzam się na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerĂłw w celu dopasowania treści do moich potrzeb. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

 Tak, zgadzam się na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerĂłw w celu personalizowania wyświetlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych treści marketingowych. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

Wyrażenie powyższych zgód jest dobrowolne i możesz je w dowolnym momencie wycofać poprzez opcję: "Twoje zgody", dostępnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usunięcie "cookies" w swojej przeglądarce dla powyżej strony, z tym, że wycofanie zgody nie będzie miało wpływu na zgodność z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.