Historia wymaga pasterzy, nie rzeźników.

Podbródek wsparł na dłoni, jego siwe włosy były rozwichrzone. Łypnął na mnie okiem, a potem ponownie zatopił się w swojej ponurej kontemplacji.
Nasi dwaj adwokaci spoza rodziny siedzieli sztywno wyprostowani, nie mrugając nawet oczami.
Janis Granger odczytała następny punkt porządku dziennego: “Międzyrodzinna dyskusja dotycząca nabycia przez Zjednoczoną Mnogość Sandoval ludzkich pozostałości od ziemskich stowarzyszeń ochronnych”.
“Stowarzyszeń”. Ta subtelność znaczeniowa mogłaby zastąpić całe tomy analiz zjawiska interpretacyjnych nadużyć. Thomas, słysząc to, zamknął oczy i otworzył je dopiero po dłuższej chwili.
– Reprezentant Zjednoczonej Mnogości Gorrie chciałby przemówić w tej sprawie – powiedziała Fiona Task-Felder. – Przewodnicząca zebrania udziela głosu Ahmedowi Bani Sadrowi ze Zjednoczonej Mnogości Gorrie, prosząc o ograniczenie wystąpienia do pięciu minut.
Thomas wyprostował się i pochylił ku przodowi. Bani Sadr wstał, trzymając na wysokości brzucha swoją tabliczkę szyfrową, aby korzystać z jej podpowiedzi.
– Przedstawiciele naszej Zjednoczonej Mnogości wyrazili pewne zaniepokojenie z powodu możliwego wzrostu napięcia we wzajemnych relacjach wewnątrz Trójni, które może spowodować ten zakup. Ponieważ nasza Mnogość jest twórcą największego przedsiębiorstwa, zajmującego się transportem pomiędzy Ziemią a Księżycem, a także na wielu liniach translunarnych, jakakolwiek zmiana w stosunkach z Ziemią może wypłynąć bardzo niekorzystnie na nasze interesy...
Tak się zaczęło. Nawet w swojej naiwności zdołałem bez trudu dostrzec, jak doskonale zgrany był ten chór. Zjednoczone Mnogości, jedna po drugiej, zabierały głos w Radzie, w uprzejmy sposób wyrażając swoją wspólną troskę. Mieszkańcy Ziemi dobijają się do nas ze swoimi portfelami; Mars beszta nas za wstrząsanie łodzią Trójni w czasach ekonomicznej chwiejności. Stany Zjednoczone Półkuli Zachodniej głosowały za ograniczeniem handlu z Księżycem, jeśli problem nie zostanie rozwiązany po ich myśli.
Wyraz twarzy Thomasa był skupiony, pełen czujności i troski. Z dyskusji wynikło również, że nasz dyrektor nie pozostał bezczynny. Cailetetowie wyrazili zainteresowanie kontynuacją potencjalnie bardzo owocnych, a nawet rewolucjonizujących naukę doświadczeń ze zmarłymi; przedstawiciele Mnogości Onnes oświadczyli, że ani w tej chwili, ani w ciągu najbliższych dwudziestu lat nie będzie istniał żaden wyobrażalny sposób, w jaki głowy mogłyby zostać ożywione i uczynione – oczywiście jako pełne jednostki ludzkie – aktywnymi członkami społeczeństwa. Technologia taka po prostu jeszcze nie istnieje, pomimo dziesięcioleci obiecujących badań i prób.
Nieoczekiwanie reprezentant Mnogości Gorrie diametralnie zmienił swoje stanowisko, wyrażając zainteresowanie medycznymi aspektami badań nad głowami; zapytał, jak długo one potrwają, zanim staną się opłacalne w sensie finansowym. Jednak przewodnicząca – nie bez racjonalnego uzasadnienia – zadecydowała, że pytanie to wykracza poza obszar zainteresowań niniejszej dyskusji.
Reprezentant Zjednoczonej Mnogości Richter wyraził sympatię dla wysiłków Mnogości Sandoval, zmierzających do stworzenia nowej dziedziny interesów, w których mógłby uczestniczyć Księżyc. Stwierdził jednak, iż zakłócenia w kontraktach na dostarczanie surowców z Księżyca na Ziemię, spowodowane przez te działania, na krótką metę mogą okazać się katastrofalne. – Jeśli Ziemia zacznie bojkotować surowce z Księżyca – argumentował – planety zewnętrzne będą mogły niemal natychmiast udzielić jej wsparcia, a my stracimy jedną trzecią dochodów z najbardziej rozwiniętej dziedziny naszego eksportu.
Thomas poprosił o czas na odpowiedź. Przewodnicząca przyznała mu dziesięć minut na wyrażenie stanowiska Mnogości Sandoval.
Nasz dyrektor skonsultował się szybko z adwokatami. Kiwnęli głowami potakująco w odpowiedzi na kilka wypowiedzianych szeptem komentarzy. Thomas wstał, by udzielić odpowiedzi w imieniu Mnogości. Swoją tabliczkę szyfrową trzymał na wysokości talii – postawa formalnie zalecana w tym pomieszczeniu.
– Pani prezydent, szanowni przedstawiciele – zaczął swoje przemówienie. – Będę mówił krótko, nie owijając w bawełnę. Wstyd mi z powodu takiego przebiegu naszych obrad i wstyd mi także, iż Rada okazała się tak krótkowzroczna, by uznać taki właśnie ich przebieg za konieczny. Nigdy jeszcze w ciągu trzydziestu dziewięciu lat mojej służby Mnogości Sandoval ani też w ciągu siedemdziesięciu pięciu lat, gdy pozostawałem obywatelem Księżyca, nie odczuwałem takiego zakłopotania i troski jak teraz, gdy uświadamiam sobie, co może zdarzyć się na tej sali. Gdy pomyślę, co można uczynić z ideałami społeczności księżycowej w imię zwykłego oportunizmu.

Podstrony