Historia wymaga pasterzy, nie rzeźników.


Drzwi otwarły się, a w nich stanął Donavin. "Widzę, że spodziewałeś się kogoś innego."
"Właściwie to nie spodziewałem się o tej porze nikogo," powiedział Neruda. "Co mogę dla ciebie zrobić?"
"Miałem nadzieję, że zwrócisz mi mój kwestionariusz," odparł. "Wypełniony rzecz jasna."
Neruda wskazał ręką na fotel. "Czy podać ci coś do picia? Kawę, a może wody sodowej?"
"Niech będzie kawa," odpowiedział Donavin, jego głos nieznacznie złagodniał.
Neruda otworzył swój termos i nalał kawy do kubka jednorazowego użytku, po czym podał go Donavinowi. "Mam zwyczaj przygotowywać moją poranną kawę dość mocną. Wybacz, że nie mam zwyczajnej."
"Nie ma sprawy," powiedział Donavin, "mam ochotę dziś rano na coś mocniejszego." Wziął łyka, ale po chwili skrzywił się. "Już wiem co miałeś na myśli. Jak możesz to znieść?"
Strona 207
© 1999-2006 WingMakers LLC, All Rights Reserved
"Lata praktyki. No i dorastanie w Boliwii," odpowiedział Neruda śmiejąc się. "Jak miewa się postęp twego projektu?"
"Dobrze, poza jednym faktem. Nigdy nie ma nikogo w pobliżu, gdy chcę z nim porozmawiać," narzekał Donavin. "Czy wy nigdy po prostu nie siadacie i nie nabieracie ciała przy biurku?"
"Cierpimy na niedobór personelu, panie McAlester--"
"Proszę, mów mi Donavin," wtrącił.
"Jak sobie życzysz. Ale faktycznie mamy," kontynuował Neruda, "ogromny niedobór personelu, stąd też brakuje nam czasu na uprzejmości związane z
całym zagadnieniem wizyt biurowych. Na nieszczęście, sytuacja ta zapewne
wygląda dla ciebie tak jakbyśmy cię ignorowali, ale zapewniam, że tak nie jest.
Ma tutaj po prostu miejsce kwestia priorytetywności."
"To nie wszystko," powiedział Donavin, bardziej w formie stwierdzenia niż pytania.
Neruda uśmiechnął się. "Chcesz otrzymać swój kwestionariusz, i chcesz aby było to dzisiaj. Mam rację?"
Tym razem w odpowiedzi uśmiechnął się Donavin. Neruda otworzył szufladę w
swoim biurku, po czym wyciągnął z niej teczkę z dokumentami.
"Tutaj jest twój kwestionariusz, wypełniony w każdym punkcie."
Donavin nie potrafił ukryć swego zdumienia. "Dzięki. Jestem trochę zaskoczony."
Przekartkował pobieżnie strony formularza, zwracając uwagę na poziom
szczegółowości udzielonych odpowiedzi.
"Wygląda dobrze."
"Czy jest coś jeszcze?" zapytał Neruda
"Nie, nie, myślę że to była główna sprawa," odpowiedział. "Mogę to przejrzeć i wrócić później, jeśli coś byłoby dla mnie nie do końca jasne?"
"Oczywiście."
"Świetnie," podsumował Donavin wstając z fotela i biorąc jeszcze jeden łyk kawy.
"Ale następnym razem załatwię sobie swoją kawę." Donavin zatrzymał się na moment. "Przy okazji, czy Evans wpadnie dziś do swojego biura?"
"Sądzę, że tak," powiedział Neruda.
"Jeszcze trudniej go złapać od ciebie," dodał Donavin, zamykając za sobą drzwi.
Strona 208
© 1999-2006 WingMakers LLC, All Rights Reserved
Neruda uśmiechnął się w duchu, wiedząc że odpowiedzi jakie udzielił w kwestionariuszu z pewnością nie wystarczą Donavinowi, i jego powtórna wizyta jest pewna.



* * * *


"Widziałeś to?" zapytała Li-Ching, kładąc plik transkrypcji na biurko Piętnastki; w oddali słychać było odgłos zamykających za nią drzwi do jego biura. "
"Jedna z korzyści posiadania pełnego dostępu do ZEMI oraz sieci informacyjnej,"
odparł.
"Coś się stało? Wiesz przecież, że tylko z nim pogrywam," powiedziała.
"Naturalnie."
"Kompletnie nic dla mnie nie znaczy," kontynuowała Li-Ching, "próbuję jedynie zaabsorbować go biurowym romansem. Sam nawet to proponowałeś,
pamiętasz?"
"Czy winię cię za coś," powiedział Piętnastka. "A może jesteś zła, że interesuję się twoim romansem?"
"Dobrze wiesz, że nie!" odparła. "Nie lubię insynuacji, wskazujących, że robię to dla jakiegokolwiek innego powodu niż chronienie ciebie!"
Piętnastka oparł się w swoim fotelu, po czym zdjął okulary do czytania. Na blacie jego biurka rozłożone były różne pisma, wliczając w to New York Times, London Times, jak i The Wall Street Journal. Ubrany był w granatowy garnitur z białą, precyzyjnie uszytą, satynową koszulą, oraz żółty krawat z pastelowymi
akcentami barwnymi, co powodowało iż jego naturalna majestatyczna prezencja była jeszcze dodatkowo zwiększona.
"Uspokójmy się," powiedział. "O nic cię nie oskarżam, ani też, mówiąc prawdę nie zrobiłaś niczego o co mógłbym mieć do ciebie zarzuty. Zacznijmy więc raz
jeszcze z powyższymi założeniami."
Zaczął porządkować biurko z gazet, układając je jakby dopiero co zauważył
nieporządek jaki tworzyły w jego biurze.
Li-Ching usiadła, zakładając nogę na nogę, następnie czyniąc to samo z rękoma.
Jej usta wydawały się zaciśnięte, jakby powstrzymywały potok dodatkowych
komentarzy.
Strona 209
© 1999-2006 WingMakers LLC, All Rights Reserved
„Dobrze, teraz oboje uspokoiliśmy się,” odezwał się Piętnastka, „spróbujmy zatem poukładać wszystko po kolei. Jesteś zła, gdyż przeglądałem transkrypcje ostatnich Donavina... wyczynów--
"Nie! Jestem wściekła, ponieważ insynuujesz, że obieram taki obrót spraw z powodu moich prawdziwych uczuć do niego. A wiesz cholernie dobrze, że tak nie jest."
"W jaki sposób insynuuję coś takiego?"
"Przeglądałeś transkrypcje PM używając słów kluczowych, które wyraźnie wskazują na brak zaufania."
"A ty o tym wiesz z racji?"
"Z racji, iż jestem Dyrektorem Łączności, czyżbyś może zapomniał?"
Piętnastka zanotował w głowie, aby skasować wymóg pozostawiania podpisu
cyfrowego przy przeglądaniu transkrypcji PM za pomocą wyszukiwarki słów
kluczowych. Przynajmniej jeśli chodzi o jego osobę. "Ok, załóżmy, że to co mówisz jest prawdą--"
"Nie, przyznajmy, że tak jest."
"Ok, przyznaję, że przeglądałem transkrypcje, tak, użyłem słów kluczowych, które można by zinterpretować jako wskazujące na brak zaufania. Ale na moją obronę, muszę przyznać, że nie czuję się swobodnie gdy mamy na karku
Donavina. Może być on bardziej kłopotliwy niż sądzimy."
"Uwielbiam sposób, w jaki potrafisz racjonalnie wytłumaczyć swoje irracjonalne zachowania," powiedziała. "Nie obawiasz się o Donavina bardziej niż ja sama.
Chcesz po prostu szpiegować mnie, aby być pewnym, że nie polecę na jego
męski, pociągający wygląd i oczywisty fizyczny urok."
"Uważasz, że jest fizycznie pociągający?"
"To nie jest sedno sprawy!" powiedziała Li-Ching, niemalże krzycząc.
"A więc co nim jest?"
"Twój brak zaufania w mój rozsądek," odparła, zniżając ton swego głosu.
Piętnastka wstał ze swego fotela i usiadł obok Li-Ching, obejmując ją ramieniem.