X


Historia wymaga pasterzy, nie rzeźników.

Konie przeszły metę, głośnik umilkł jak nożem uciął, tłum huczał nadal. Teresa i Michał stali wciąż w bezruchu wpatrzeni w zwalniające za metą kłębowisko koni i wózków.
Osłabły nagle z emocji Michał klapnął z impetem na ławkę, Teresa obejrzała się na niego.
— No i co? — spytała bezradnie. — Co wygrało?
— Nie mam pojęcia. Chyba ta piątka. Powinni zaraz ogłosić. Boże wielki,
ależ te wyścigi to przepiękna rzecz! Rozumiem teraz, co to znaczy, że ten grzmot kopyt chwyta za serce. . .
Teresa przyjrzała się z niesmakiem wspólnikowi i również usiadła.
— Za serce to ja się zaraz chwycę. Niech pan się dowie, co wygrało, bo jestem ciekawa. Okazuje się, że wybraliśmy bardzo dobrego konia. . .
Wyścigi konne jest to miejsce, gdzie opatrzność pozwala sobie na najdziwniej-
sze wybryki. Głośnik chrząknął i rozpoczął komunikat. Blady z wrażenia Michał, nie wierząc własnym uszom, przetłumaczył Teresie informację.
— Przyszło pięć sześć dwa. Tak powiedzieli. Rozumie pani? Pięć. Sześć.
Dwa. . .
— Jak to? — zdenerwowała się Teresa. — Jakie dwa? Co to znaczy?
Michał wyciągnął rękę w kierunku tablicy na środku pola, gdzie świeciły wy-
mienione przez głośniki cyfry.
— Trzeci koń — rzekł uroczyście. — A przed nim nasze dwa. Pięć-sześć.
Dwójka trzecia. . . Wygraliśmy!
Śmiertelnie zdumiona Teresa wybałuszyła oczy na tablicę.
— Jak to? Wygraliśmy, naprawdę? Na te konie, których nikt nie grał?!
— Tak jest! Nikt nie grał! Tylko my! Rany boskie!
— I myśli pan, że nam za to zapłacą?
— No pewnie, że zapłacą! I to nawet dość dużo! To są fuksy! Coś podobnego,
wygraliśmy. . . !
209
Teresa otrząsnęła się z osłupienia i, nie odrywając oczu od prześlicznych cyfr, uczyniła przypuszczenie, że wysokość wypłaty również powinna zaświecić na tablicy. Michał zgodził się z nią i oboje w napięciu zaczęli się wpatrywać w puste miejsca obok numerów koni. Głośnik rozpoczął przemówienie, równocześnie tablica mrugnęła i w owych pustych miejscach ukazały się liczby.
— To nasze? — spytała Teresa z niepokojem.
Michał pokręcił głową, zaglądając do notesu.
— Nie, to pojedynczo. Porządek powiedzą za chwilę. Powinien być na dole.
Tamto, to jest górą i plac.
— Jaki plac?
Nieco chaotycznie Michał zaczął jej tłumaczyć znaczenie pojedynczych wy-
płat, posługując się swoimi notatkami. Przerwał wykład, bo głośnik znów się odezwał. W skupieniu słuchał nie tylko Michał, ale także cały tłum na torze. Głośnik skończył, w tłumie za to wybuchły okrzyki. Michał miał wyraz twarzy nieco stropiony, Teresa rozzłościła się na niego okropnie.
— Czy pan wreszcie będzie porządnie tłumaczył, czy nie? Przecież ja nic
z tego nie rozumiem! Co oni powiedzieli?!
— Chyba źle zrozumiałem — powiedział niepewnie Michał. — Chyba płacą
tysiąc siedemset. . . O, zapala się!
Na tablicy, poniżej poprzednich liczb, zapaliła się suma 17.246. Teresa odczy-tała ją jako 1724 złote i 60 groszy. Michał wpatrywał się w nią w tępym oszo-
łomieniu. Głośnik wychrypiał następne informacje, Michał wysłuchał, oderwał
wzrok od tablicy i spojrzał na Teresę.
— A więc jednak! — rzekł uroczyście. — Pobiliśmy tegoroczny rekord toru!
Płacą nam rzeczywiście siedemnaście tysięcy dwieście czterdzieści sześć fran-
ków. To pani wymyśliła tę piątkę i tę Erynię. Czy mogę pani paść do nóg?
— Ile nam płacą? — spytała Teresa, sądząc, że źle słyszy.
— Siedemnaście tysięcy dwieście czterdzieści sześć franków. Czy mogę pani
paść. . .
— Nie wierzę. To musi być jakaś pomyłka. Tysiąc siedemset to jeszcze rozu-
miem, ale nie siedemnaście tysięcy. Niech pan to lepiej sprawdzi.
210
— Powiedzieli przez głośnik i wyraźnie świeci na tablicy. Powiedzieli, że jest to rekord tego roku. Czy mogę pani paść do nóg?
Teresa przez chwilę patrzyła na Michała dziwnym wzrokiem, po czym nagle
otrząsnęła się z szoku.
— Ale co pan, ma pan źle w głowie? Gdzie pan chce padać, tu za ciasno! Nie,
ja nie uwierzę, dopóki nie zobaczę tego na własne oczy. Niech pan idzie odebrać pieniądze, bo jestem zdenerwowana!
Michał poszedł. Przed kasami wypłat było kompletnie pusto. Wrócił do Teresy
i przyniósł czek na 34.492 franki.
— Okazuje się, że przez pomyłkę graliśmy to podwójnie — przypomniał jej.

Drogi użytkowniku!

W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczać Ci coraz lepsze usługi. By móc to robić prosimy, abyś wyraził zgodę na dopasowanie treści marketingowych do Twoich zachowań w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam częściowo finansować rozwój świadczonych usług.

Pamiętaj, że dbamy o Twoją prywatność. Nie zwiększamy zakresu naszych uprawnień bez Twojej zgody. Zadbamy również o bezpieczeństwo Twoich danych. Wyrażoną zgodę możesz cofnąć w każdej chwili.

 Tak, zgadzam się na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu dopasowania treści do moich potrzeb. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

 Tak, zgadzam się na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu personalizowania wyświetlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych treści marketingowych. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

Wyrażenie powyższych zgód jest dobrowolne i możesz je w dowolnym momencie wycofać poprzez opcję: "Twoje zgody", dostępnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usunięcie "cookies" w swojej przeglądarce dla powyżej strony, z tym, że wycofanie zgody nie będzie miało wpływu na zgodność z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.