Historia wymaga pasterzy, nie rzeźników.


- Tony plutonu. Wystarczy na wyprodukowanie dziesięciu tysięcy głowic bojowych. Cały teren jest pod kontrolą Czenkowa, Golcyna i ich ludzi.
- Pod kontrolą?
- Tak. Służy im miejscowa mafia i wojsko. Czenkow jest przygotowany na wszystko.
- To znaczy na co?
Teddy wcisnął guzik i biała ściana zgasła. Jednakże światła pozostały przyciemnione, tak że kiedy odezwał się z drugiego końca stołu, jego głos popłynął niemal z kompletnego mroku.
- Na zamach stanu, panie Lake. Zamach stanu jest tuż tuż. Spełniają się nasze najgorsze obawy. Rosyjskie społeczeństwo i wszystkie aspekty jego kultury pękają i walą się w gruzy. Demokracja to tylko głupi żart. Kapitalizm to koszmar. Myśleliś­my, że uda nam się ich zmacdonaldyzować i ponieśliśmy klęskę. Robotnicy nie dostają pensji i mają szczęście, jeśli w ogóle pracują. Szaleje dwudziestoprocentowe bezrobocie. Dzieci umie­rają z braku leków. Wielu dorosłych też. Dziesięć procent ludzi nie ma gdzie mieszkać. Dwadzieścia nie ma co jeść. Sytuacja pogarsza się z każdym dniem. Mafia łupi cały kraj. Według naszych danych ukradziono i wywieziono z kraju co najmniej pięćset miliardów dolarów. Nic nie wskazuje na to, żeby miało się polepszyć. Nadeszła pora, żeby rządy objął człowiek silnej ręki, dyktator, który obieca ludziom powrót do stabilizacji. To najodpowiedniejsza chwila. Kraj błaga o silnego przywódcę i pan Czenkow uznał, że znakomicie się do tej roli nadaje.
- Poza tym stoi za nim wojsko.
- Właśnie, i niczego więcej mu nie potrzeba. Przewrót będzie bezkrwawy, ponieważ ludzie są na to przygotowani. Przyjmą Czenkowa z otwartymi ramionami. Wkroczy na Plac Czerwony i rzuci Stanom Zjednoczonym wyzwanie: śmiało, stańcie mi tylko na drodze, panowie. Znowu będziemy wrogami.
- I ponownie rozpocznie się zimna wojna... - dodał cicho Lake.
- Nie będzie w niej nic zimnego. Czenkow chce ekspansji, pragnie odzyskać dawne sowieckie imperium. Rozpaczliwie potrzebuje pieniędzy, dlatego nie pogardzi ani gotówką, ani ziemią, ani fabrykami, ani naftą, ani zbożem. Będzie wzniecał małe regionalne wojny, które bez trudu wygra.
Na ścianie pojawiła się kolejna mapa. Lake miał przed sobą schemat pierwszej fazy nowego światowego ładu.
- Podejrzewam - kontynuował Teddy - że najpierw roz­prawi się z państwami bałtyckimi, obalając rządy w Estonii, na Łotwie, Litwie i tak dalej. Potem uderzy na były blok państw wschodnich i pozawiera pakty z działającymi tam komunistami.
Lake zaniemówił, patrząc na błyskawiczną ekspansję Rosji. Prognozy Teddy’ego były takie kompetentne, takie dokładne...
- A Chiny? - spytał.
Ale Teddy nie skończył jeszcze z Europą Wschodnią. Na ekranie wykwitła kolejna mapa.
- A tutaj utnie - powiedział.
- Na Polsce?
- Tak. Jak zwykle. Nie wiedzieć czemu, Polska jest teraz członkiem NATO. Wyobraża pan sobie? Polacy, którzy bronią przed Rosjanami i nas, i całej Europy. Czenkow próbuje scalić byłe imperium i tęsknym okiem spogląda na zachód. Tak samo jak Hitler, z tym że on spoglądał na wschód.
- Ale po co mu Polska?
- A po co była potrzebna Hitlerowi? Leżała między nim a Rosją. Hitler nienawidził Polaków i rozpoczął z nimi wojnę. Czenkow ma Polskę gdzieś, chce ją tylko kontrolować. I znisz­czyć NATO.
- Zaryzykuje trzecią wojnę światową?
Kolejny guzik. Ekran zgasł, zapaliły się światła. Pokaz środków audiowizualnych dobiegł końca i nadeszła pora na poważną rozmowę. Teddy zmarszczył czoło. Nie mógł się powstrzymać - nogi przeszył mu ostry ból.
- Na to pytanie nie umiem odpowiedzieć - odrzekł. - Wie­my bardzo dużo, ale nie siedzimy w jego głowie. Przeprowadza tę akcję cicho i spokojnie. Obsadza stanowiska swoimi ludźmi, przygotowuje grunt... Spodziewaliśmy się tego, i to od dawna.
- Oczywiście. Znamy ten scenariusz co najmniej od ośmiu lat, ale zawsze mieliśmy nadzieję, że się nie sprawdzi.
- Już się sprawdza, już. Teraz, w tej chwili. My tu sobie rozmawiamy, a Czenkow i Golcyn eliminują przeciwników.
- Kiedy uderzą?
Teddy poprawił się na wózku, próbując usiąść inaczej i zła­godzić ból.
- Trudno powiedzieć. Jeśli jest inteligentny, a na pewno jest, zaczeka, aż ludzie wyjdą na ulicę. Myślę, że najdalej za rok Natalij Czenkow będzie najsłynniejszym człowiekiem w świecie.
- Za rok... - powtórzył Lake, jakby właśnie skazano go na śmierć.
Zapadła długa chwila ciszy. Kongresman Lake kontemplo­wał koniec świata, a Teddy nie zamierzał mu w tym prze­szkadzać. Nieprzyjemny ucisk w brzuchu jakby nieco zelżał. Tak, Lake mu się podobał. Był naprawdę przystojny, wygadany i rozgarnięty. Postawili na dobrego konia.
Ludzie go wybiorą.
 
Wypili kawę, Teddy odebrał telefon - dzwonił wiceprezy­dent - po czym wznowili pogawędkę, by poruszyć kolejne wątki tematu. Lake czuł się wyróżniony: dyrektor CIA miał dla niego tyle czasu. Nadciągały hordy Rosjan, a on wydawał się taki spokojny.
- Chyba nie muszę panu mówić, jak bardzo nieprzygoto­wane jest nasze wojsko - zaczął posępnie.
- Nieprzygotowane do czego? Do wojny?
- Niewykluczone, że do wojny. Jeśli jesteśmy nieprzygo­towani, może do niej dojść. Jeśli jesteśmy silni, zwarci i go­towi, zdołamy jej uniknąć. W tej chwili Pentagon nie byłby nawet w stanie przeprowadzić operacji na skalę wojny w Za­toce Perskiej w dziewięćdziesiątym pierwszym.
- Nasz stan gotowości bojowej sięga siedemdziesięciu pro­cent - odparł autorytatywnie Lake; ostatecznie była to jego działka.
- Siedemdziesiąt procent oznacza wojnę. Wojnę, której żadnym sposobem nie wygramy. Czenkow wydaje na sprzęt każdego skradzionego centa. A my regularnie obcinamy nasz budżet na obronę. Chcąc uniknąć rozlewu amerykańskiej krwi, wolimy naciskać guziki i odpalać inteligentne pociski rakieto­we. Tymczasem Czenkow rzuci do boju dwa miliony wygłod­niałych żołnierzy gotowych walczyć i umrzeć za sprawę.
Przez krótką chwilę Lake był z siebie dumny. Miał odwagę zagłosować przeciwko ostatnim ustaleniom budżetowym, po­nieważ ograniczały wydatki na cele zbrojeniowe. Jego wyborcy bardzo go za to ganili.
- A gdybyśmy tak obnażyli jego plany? - spytał.
- Teraz? Nie. Wykluczone. Mamy świetnie działający wy­wiad i doskonałe rozpoznanie sytuacji. Jeśli zareagujemy, Czenkow odkryje, że go rozgryźliśmy. To klasyczna szpiegow­ska gra. Jest za wcześnie, żeby zrobić z niego potwora.