Historia wymaga pasterzy, nie rzeźników.


Marjorie spoglądała w przerażeniu na wuja Michaela.
- Co zrobiła moja stryjeczna babka? Nie przywołała swoich dzieci?
Wuj Michael potrząsnął przecząco głową.
- Kazała przykryć ich groby ciężkimi płytami z granitu.
Potem, jak już wiesz, robiła wszystko, co mogła, żeby ostrzec inne matki przed
niebezpieczeństwem ze strony Piotra Pana.
- A więc wierzyła w to, że mogła przywrócić dzieci do życia?
- Myślę, że tak. Ale zawsze mi powtarzała: "Co za pociecha z życia, jeśli się nie ma duszy?"
Marjorie siedziała u wuja aż do zmroku, do chwili kiedy głowa osunęła mu się na bok i zaczął
chrapać.
Stała w kaplicy cmentarnej, ubrana na czarno: w czarną suknię i czarny kapelusz. W rękach
trzymała czarną torebkę. Twarz oświetlał jej promień słońca wpadającego przez okno nawy.
Biała trumienka Williama była otwarta, on sam leżał na białej jedwabnej poduszce. Miał
zamknięte oczy, drobne rzęsy zakręcały mu się nad śmiertelnie bladymi policzkami, usta były
lekko rozchylone, jakby jeszcze oddychał.
Po obu stronach trumienki paliły się świece, obok stały dwie wysokie wazy, pełne białych
gladioli. W kaplicy panowała cisza, przerywana od czasu do czasu pomrukami ruchu ulicznego
i dudnieniem kolejki podziemnej Central Line, biegnącej głęboko pod fundamentami budynku.
Marjorie czuła, jak bije jej serce: wolno i równo.
Moje maleństwo - pomyślała. - Moje biedne, słodkie maleństwo.
Przystąpiła bliżej do trumny. Wyciągngła rękę i z wahaniem pogłaskała delikatne loczki.
Były takie miękkie. Dotykanie ich sprawiało jej mękę.
- Williamie - wyszeptała.
Leżał na swoim miejscu - zimny i cichy. Nie ruszał się ani nie oddychał.
- Williamie - powtórzyła. - Williamie, mój najdroższy, wróć do mnie. I wróć do mnie, panie Billu.
Nie było żadnej reakcji.
Czekała jeszcze chwilę. Czuła się zawstydzona daniem wiary opowiadaniom wuja Michaela. Piotr
Pan! Rzeczywiście! Starzec zapewne cierpi już na uwiąd.
Cicho, na palcach, podeszła do drzwi. Posłała ostatnie spojrzenie w stronę Williama i zamknęła
drzwi za sobÄ….
Ale w chwili kiedy puszczała klamkę, ciszę zakłócił przeraźliwy pisk, najbardziej przerażający,
jaki usłyszała w życiu.
Szczupły, ciemny mężczyzna, stojący pod drzewami w Kensington Gardens, podniósł
głowę i nasłuchiwał; spodziewał się, że w szumie wiatru usłyszy płacz dziecka. Słuchał i uśmiechał
się, chociaż nie odrywał wzroku od młodej kobiety, która zbliżała się, pchając przed sobą wózek
dziecinny.
Niech Bóg błogosławi wszystkie matki - pomyślał.
DYWAN
Münster, Niemcy
Przyjechałem do Münster po raz pierwszy, gdy mój ojciec odbywał służbę w British Forces
w Niemczech. Münster leży nad kanałem Dortmund - Ems, prawie sto kilometrów na północ od
Düsseldorfu. Kiedyś było biskupstwem, którego książęta-biskupi rządzili przyległymi ziemiami.
Podczas wojny, podobnie jak wiele innych westfalskich miast ucierpiało znacznie od
bombardowań, i chociaż wiele spośród jego XII- i XIII-wiecznych budynków zostało pieczołowicie
odbudowanych, to jednak zwiedzając je, ma się wrażenie, że ogląda się kopię przedwojennej
świetności, ale ducha przeszłości już w nich nie ma.
Zostało w Münster trochę imponujących zabytków: katedra z pięknymi rzeźbami
romańskimi i gotyckimi, XIV-wieczny kościół Matki Boskiej z gotycką wieżą. Słynną gotycką
fasadÄ™ ratusza, wybudowanÄ… w 1335 roku, zniszczonÄ… bombami, wiernie odrestaurowano.
Pozostała w Münster atmosfera średniowiecza: szare miasto na rozległej szarej równinie.
Zachowało ono także swoje legendy i przesądy oraz baśnie ludowe. Dywan jest adaptacją historii
opowiedzianej przez miejscowego piekarza, który odkroił mi wielki plaster Apfelkuchen i polał
obficie śmietaną.
Możliwe, że to, co mi opowiedział, było tylko tworem wyobraźni, historyjką o duchach,
jedną z tych, które opowiada się w zimie przy piecu. Ale wydaje się, że ta opowieść pozwoli
wyjaśnić wiele prawdziwych przerażających wydarzeń, które trapiły Westfalię od początku wieku,
od czasów klątwy Wolfshaut.
Nie wiecie co oznacza Wolfshaut? Zaraz siÄ™ dowiecie.
Dwa dni później, w odległym o prawie siedemdziesiąt pięć kilometrów mieście katedralnym

Podstrony