Historia wymaga pasterzy, nie rzeźników.

Popularnymi stały się
slogany namawiające ludzi do bogacenia się i wiary w „wolność, równość i inicjatywę",
(gdzie ..wolność" oznaczała wolność przedsiębiorczości, a „równość"* — równe prawa
różnych sektorów gospodarki). Zmianę tę ilustruje odpowiedź, jakiej Bogusław Kołodziejczyk, członek Sekretariatu Komitetu Centralnego PZPR. udzielił na pytanie, co sądzi na temat urzędników i członków partii, którzy są jednocześnie kapitalistami:
„Jeśli chcą połączyć te dwie — dotąd rozbieżne — drogi, to proszę bardzo!
Komunista jest pełnoprawnym obywatelem, a więc zabranianie mu czegoś co Sejm
ustanowił w formie ustawy jako prawo dostępne dla wszystkich, byłoby niepoważną dyskryminacją. (...) Zamiast mówić o potrzebie wspierania rynku, unowocześniania aparatu wytwórczego, wielu członków partii postanawia to robić" .
.1. Chłopce ki: Zniesławienie wicepremiera. „Prawo i Życie" 9 VII 1988
" „Gazeta Wyborcza" 8 VIII 1989.
J. Baczyński: Okazja czyni spółkę. „Polityka" nr 50. 16 XII 1989.
„Konfrontacje" nr 3 (15), marzec 1989,
256
Jacek Turkowski
Wydaje się czymś dziwnym, że kampania wychwalająca zalety hasła „bogaćmy się"
została zainicjowana przez komunistyczny rząd. Dla nomenklatury był to jednak
wyraźny sygnał, że hasło to obejmuje także ją. I że to ona ma najlepsze warunki, by
uzyskać korzyści ze zmian w polityce i w filozofii.
Nie wszyscy członkowie nomenklatury są nieelastycznymi, ograniczonymi biurokratami,
wielu ma zdolności menedżerskie, doświadczenie i żyłkę do interesów. Ale nie są to ich
główne atuty w wyścigu do bogactwa Mają oni pod kontrolą, bezpośrednio lub pośrednio,
większość przedsiębiorstw państwowych i korzystają z sieci politycznych koneksji, co daje
im informacje, wpływy i dogodne okazje. Ze swymi apetytami na bogactwa uzyskiwane
ubocznie, z zasiadania w radach nadzorczych lub z prac w niepełnym wymiarze godzin,
nomenklatura zaczęła skupiać się na pozyskaniu własności. Biurokraci byli niezwykle
korzystnie usytuowani by przejąć własność państwową i spółdzielcza, ponieważ znajdowali
sie na miejscu jako przemysłowi menedżerowie czy szefowie spółdzielni, a także posiadali
konieczną techniczną i ekonomiczną wiedzę oraz cały arsenał środków, od łapówek po
przymus, do stłumienia wszelkiego oporu wobec ich planów.
Istniały różnorodne sposoby na to, by przenieść prawa własności, ale dwoma
najważniejszymi było wykupowanie przedsiębiorstw państwowych przez ich kierownictwo i tworzenie tzw. spółek dyrektorskich. Wykupowanie przedsiębiorstw przez kierownictwo może być dokonywane na wiele sposobów. Czasami dyrektor po prostu je wydzierżawia. Szeroko opisywany przypadek tego rodzaju dotyczył fabryki elektronicznej ..Omig" w Warszawie, będącej jednym z największych producentów komponentów elektronicznych w Europie Wschodniej i zatrudniającej ponad 1000 osób. W kwietniu
1989 ówczesny dyrektor ..Omig" uzyskał od premiera specjalne zezwolenie na to, by
jako jednoosobowa spółka wydzierżawił fabrykę od państwa za sumę 20 mln złotych.
Pracownicy w referendum udzielili poparcia zmianie w sposobie zarządzania. Chociaż
„Omig'" działa teraz jak przedsiębiorstwo prywatne, a nie państwowe, nadal jest własnością rządu. Dzierżawca zobowiązany jest do płacenia 50% podatku od zysku, a nie jak dotychczas — 40% .
Sytuacje takie jak ta nie są jeszcze często spotykane. Jednak nowa polityka radykalnej prywatyzacji, zainicjowana przez polski rząd na początku 1990 roku, może przyspieszyć proces dzierżawienia i doprowadzić do wzrostu liczby wykupywanych firm państwowych. Brak kapitału będzie tu jednak poważną przeszkodą.
O wiele popularniejszym sposobem uzyskiwania bogactwa przez, nomenklaturę jest
przekształcenie istniejącego przedsiębiorstwa państwowego w spółkę akcyjną. Założyciel spółki, długoletni dyrektor i obecny prezes „Igloopolu", gigantycznego rolnego i przemysłowego kombinatu specjalizującego się w produkcji rolnej i przetwarzaniu
żywności, był kiedyś w rządzie komunistycznym wiceministrem rolnictwa, a następnie
szefem biura odpowiedzialnego za reorganizację polityki rolnej. W kwietniu 1989 roku
przedsiębiorstwo państwowe przekształcone zostało w spółkę akcyjną, która wydzierżawiła „Igloopol" od rządu. Wartość rynkowa akcji oszacowana została na 14 bilionów złotych i podzielona na 2X0 000 udziałów po 50 000 złotych każdy. Zakup akcji
J. Kaczyński: Władza dla Ogrodzkiego, „Polityka" nr 12. 25 III 1989. Patrz też S. Greenhame: A Thorny East Block Issue: Replacing Hated Managers. ..New York Times" 12 XII 1989.