X


Historia wymaga pasterzy, nie rzeźników.

Oczywi�cie, �e by�a to jego wina.
- Absolutnie nie. Jest co� gorszego ni� to, �e ty nie mog�e� zareagowa�. Znacznie gorszego.
Genarr poczu�, �e robi mu si� zimno. Co jeszcze mo�e by� gorsze? - pomy�la�.
- O czym ty m�wisz?
Wysun�� si� spod po�cieli i nagle zda� sobie spraw�, �e pokazuje go�e nogi i reszt� w niezbyt odpowiednim
szlafroku. Szybko owin�� si� lekkim kocem.
- Eugenio, usi�d� i opowiedz mi wszystko. Co jest z Marlena? Ty co� ukrywasz przede mn�?
Insygna usiad�a i spojrza�a powa�nie na Genarra.
272
- M�wi�, �e nic jej nie jest. Wyniki badania m�zgu s� pomy�lne. Ci, kt�rzy znaj� si� na Pladze, twierdz�, �e nie
wykazuje �adnych symptom�w choroby.
- Dlaczego wi�c masz tak� min�, jakby za chwil� mia� nast�pi� koniec �wiata?
- Chyba nast�pi, Siever. Koniec tego �wiata.
- Co to znaczy?
- Nie potrafi� ci wyja�ni�. Sama nie wiem, co si� dzieje. Musisz porozmawia� z Marlen�, je�li chcesz to
wszystko zrozumie�. Ona dzia�a na w�asn� r�k�. Wcale nie przej�a si� tym, co zrobi�a. Twierdzi, �e nie mo�e
zbada� Erytro - do�wiadcza� Erytro, jak to nazywa - w skafandrze i nie ma zamiaru go u�ywa�.
- W takim razie nie wyjdzie.
- Ona uwa�a, �e wyjdzie. Jest o tym przekonana. M�wi, �e wyjdzie, kiedy tylko b�dzie chcia�a. Sama. Wini
siebie za to, �e pozwoli�a ci p�j�� z sob�. Widzisz, ona martwi si� tym, co przytrafi�o si� tobie. Bardzo si� tym
martwi. Cieszy si� tylko z tego, �e mog�a ci pom�c. Mia�a �zy w oczach, gdy m�wi�a, co mog�oby si� sta�, gdyby nie
przyprowadzi�a ci� do Kopu�y na czas.
- Czy to j� niepokoi?
- Nie. I to jest najdziwniejsze. Jest pewna, �e grozi�o ci niebezpiecze�stwo, �e ka�demu na twoim miejscu
grozi�oby niebezpiecze�stwo. Ale nie jej. Jej pozytywne nastawienie do Erytro nie uleg�o zmianie. Siever, ja.... -
Insygna potrz�sn�a g�ow�, a potem wyszepta�a: - Ja nie wiem, co mam robi�.
- Marlen� zawsze my�la�a pozytywnie o wszystkim, Eugenio. Wiesz o tym lepiej ode mnie.
- Ale nie w ten spos�b. Ona zachowuje si� tak, jak gdyby wiedzia�a, �e nie mo�emy jej zatrzyma�.
- Mo�emy. Porozmawiam z ni�. I je�li zacznie u�ywa� argument�w takich, jak: �Nie mo�ecie mnie zatrzyma�",
wy�l� j� na Rotora. Natychmiast. By�em po jej stronie, ale po tym, co przydarzy�o mi si� "na zewn�trz, musz�
zmieni� swoje nastawienie. Tym razem b�d� twardy.
- Nie b�dziesz.
- Dlaczego? Z powodu Pitta?
- Nie. Po prostu nie b�dziesz.
Genarr spojrza� na ni�, a potem u�miechn�� si� sztucznie.
18 � Nemezis 273
- Przesta� Eugenio, a� tak mnie nie zauroczy�a. By� mo�e zachowuj� si� jak dobry wujaszek, ale nie jestem na
tyle dobry, by pozwala� jej nara�a� si� na niebezpiecze�stwo. S� pewne granice i przekonasz si�, �e wiem, jak je
wytyczy� - przerwa� i po chwili doda� powa�nie: - Zamienili�my si� stronami, ty i ja. Wczoraj ty nalega�a�, abym j�
zatrzyma�, a ja twierdzi�em, �e tego nie mo�na zrobi�. Teraz jest odwrotnie.
- Dlatego, �e ten wypadek przestraszy� ci�. Mnie przestraszy�o to, co sta�o si� p�niej.
- Co sta�o si� p�niej, Eugenio?
- Po waszym powrocie do Kopu�y ja r�wnie� stara�am si� wytyczy� pewne granice. Powiedzia�am jej: �Moja
panno, nie zwracaj si� do mnie w taki spos�b, nie do��, �e nie wyjdziesz z Kopu�y, to na dodatek nie opu�cisz
swojego pokoju. Zostaniesz zamkni�ta, a je�li i to nie pomo�e, zwi�zana i wys�ana na Rotora pierwsz� lec�c� tam
rakiet�". By�am tak w�ciek�a, �e posun�am si� do gr�b.
- A co ona na to? Za�o�� si� o ka�de pieni�dze, �e nie wybu-chn곹 p�aczem. Podejrzewam, �e zacisn�a z�by i
postanowi�a zrobi� ci na z�o��. Czy nie tak?
- Nie. Nie dosz�am nawet do po�owy swojej wypowiedzi, gdy nagle zacz�am szcz�ka� z�bami, nie mog�am
wydoby� z siebie s�owa. Poczu�am md�o�ci.
Genarr otworzy� szeroko oczy ze zdziwienia.
- Czy chcesz mi powiedzie�, �e Marlena posiada jakie� tajemnicze zdolno�ci hipnotyczne, kt�re wykorzystuje
przeciwko nam? Czy co� takiego zdarzy�o si� przedtem?
- Nie, oczywi�cie, �e nie. Ja nawet teraz nie jestem pewna, co zasz�o. Ona nie ma z tym nic wsp�lnego. Wtedy,
gdy wypowiada�am swoje gro�by, musia�am wygl�da� na chor�, i to bez w�tpienia przestraszy�o j�. Bardzo. Nie
mog�aby wywo�a� choroby, a zaraz potem ba� si� tego. co zrobi�a. A gdy byli�cie na zewn�trz i ona zdejmowa�a
skafander, przez ca�y czas by�a odwr�cona do ciebie ty�em. Nie patrzy�a na ciebie. A mimo to ty nie mog�e� jej
przeszkodzi�. Gdy zorientowa�a si�. �e masz k�opoty, przysz�a ci z pomoc�. Nie mog�aby ci� zahipnotyzowa�, a
zaraz potem pomaga� ci.
- Ale p�niej...
274
- Jeszcze nie sko�czy�am. Gdy zacz�am jej grozi�, a raczej gdy nie uda�o mi si� zacz�� jej grozi�, ba�am si�
powiedzie� cokolwiek opr�cz jakich� nieistotnych uwag, mimo to stara�am si� trzyma� j� na oku, i to tak, �eby si�
nie zorientowa�a. W kt�rym� momencie zacz�a rozmawia� z jednym z twoich stra�nik�w -wiesz, jednym z tych.
kt�rzy wsz�dzie si� kr�c�...

Drogi uĹźytkowniku!

W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczać Ci coraz lepsze usługi. By móc to robić prosimy, abyś wyraził zgodę na dopasowanie treści marketingowych do Twoich zachowań w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam częściowo finansować rozwój świadczonych usług.

Pamiętaj, że dbamy o Twoją prywatność. Nie zwiększamy zakresu naszych uprawnień bez Twojej zgody. Zadbamy również o bezpieczeństwo Twoich danych. Wyrażoną zgodę możesz cofnąć w każdej chwili.

 Tak, zgadzam się na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerĂłw w celu dopasowania treści do moich potrzeb. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

 Tak, zgadzam się na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerĂłw w celu personalizowania wyświetlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych treści marketingowych. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

Wyrażenie powyższych zgód jest dobrowolne i możesz je w dowolnym momencie wycofać poprzez opcję: "Twoje zgody", dostępnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usunięcie "cookies" w swojej przeglądarce dla powyżej strony, z tym, że wycofanie zgody nie będzie miało wpływu na zgodność z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.