Car podniósł ich liczbę do sześciu tysięcy, musieli złożyć przysięgę,
że będą mu służyć przeciwko wszystkim, donosić o zdrajcach, nie utrzymywać żadnych
stosunków z obywatelami w s p ó l n o t y, to jest ze wszystkimi nie wpisanymi do legionu
wybrańców28, nie przejmować się swoją rodziną i krewnymi, gdy będzie chodziło o władcę. W
nagrodę car im przekazał nie tylko ziemię, lecz także domy i dobra ruchome dwunastu tysięcy
właścicieli, którzy zostali wypędzeni z pustymi rękami z miejsc przyznanych legionowi, tak iż
duża ich liczba, w tym ludzie, którzy oddali ojczyźnie poważne przysługi, okryci zaszczytnymi
ranami, musieli odejść zimą pieszo z żonami i dziećmi do swoich innych posiadłości, oddalonych
i pustych”. itd.
U Karamzina można także dowiedzieć się o skutkach tej piekielnej instytucji. Ale szczegóły,
którymi historyk podpiera swoją opowieść, nie mogą znaleźć miejsca w tak ciasnych ramach jak
te.
Z chwilą kiedy ta horda została wypuszczona na kraj, zaczęły się wszędzie rabunki i
morderstwa. Nowe uprzywilejowane podpory tyranii grabiły miasta, i zawsze bezkarnie. Kupcy,
bojarzy ze swymi chłopami, mieszczanie, słowem wszyscy nie będący wybrańcami są
własnością wybrańców. Ta straszliwa gwardia jest jakby jednym człowiekiem, którego duszą
jest cesarz.
W Moskwie i jej okolicach odbywają się nocne wyprawy na korzyść rabusiów. Zasługi,
urodzenie, fortuna, uroda – wszystkie przewagi szkodzą ich posiadaczom. Kobiety i dziewczęta
piękne i mające nieszczęście uchodzić za cnotliwe są porywane, by służyć za zabawkę brutalnym
faworytom cara. On trzyma nieszczęsne istoty w swej norze, a później, kiedy ma ich dość, odsyła
do mężów, do rodzin te spośród nich, których nie zamęczono po kryjomu torturami,
wymyślonymi specjalnie dla nich. Te kobiety, co się wydostały z pazurów tygrysich, wracają do
swych zbezczeszczonych ognisk domowych, aby tam umrzeć ze wstydu.
27 Mieli wyjątkowe szczęście: nie byli torturowani.
28 A więc w s p ó l n o tą była cała Rosja prócz sześciu tysięcy bandytów opłacanych przez cara.
138
To jeszcze nie wszystko: inicjator tylu okropności, car, chce, aby jego właśni synowie brali
udział w orgiach zbrodni, tym wyrafinowaniem tyranii odbierając nawet przyszłość swym
zidiociałym poddanym.
Mieć nadzieję na lepsze rządy znaczyłoby spiskować przeciw obecnemu władcy. Może też
Iwan lękałby się znaleźć cenzora w osobie syna mniej skalanego, mniej spodlonego niż on sam.
Zresztą czy należy zgłębiać tę otchłań zepsucia? Iwan znajduje rozkosz w znieprawianiu ludzi,
jest to inny rodzaj uśmiercania. Gubiąc czyjąś duszę odpoczywa od zabijania ciała, ale nie
przestaje niszczyć. Takie jest jego wytchnienie.
Jeśli chodzi o prowadzenie spraw państwa, życie tego potwora jest niepojętą mieszaniną
energii i tchórzostwa. Póki czuje się mocny, grozi swym wrogom, zwyciężony płacze, błaga,
czołga się, sam się bezcześci, bezcześci swój kraj, i to zawsze nie doznając oporu, nie słysząc ani
jednego głosu sprzeciwu wobec tych potworności!!! Wstyd, ta ostatnia kara dla narodów, co
uchybiają same sobie, nie otwiera oczu Rosjanom!...
Chan krymski pali Moskwę, car ucieka, wraca, kiedy stolica jest kupą popiołów, jego
obecność budzi większą zgrozę w tej reszcie mieszkańców niż sprawiłaby obecność wroga.
Mimo to żaden szmer nie przypomina monarsze, że jest mężczyzną i że uchybił sobie porzucając
swój królewski posterunek.
Polacy, Szwedzi otrzymują kolejno dowody jego arogancji i tchórzostwa. W pertraktacjach z
chanem krymskim poniża się aż do ofiarowania Tatarom Kazania i Astrachania, które tak