-Wyleczyłaś mnie, Neferet. Odkąd dokładnie przestrzegam, twoich wskazówek, reumatyzm prawie ustąpił. Wydajesz się taka napięta i czymś zmartwiona... Czy to miejsce aż tak cię oburza?
-Jedna z twoich służących została zgwałcona w najbardziej nikczemny sposób.
-Sądziłam, że ta zbrodnia nie istnieje już w Egipcie.
-To nubijska dziewczynka, leczyłam ją w szpitalu. Ciało wróci do zdrowia, ale może nigdy nie zapomnieć. Podała mi rysopis napastnika i zapewniła, że ty znasz jego nazwisko
-Czy jeśli je podam, będę musiała pojawić się na procesie?
-Oczywiście.
-Dyskrecja to moja jedyna religia.
-Jak uważasz, Sababu. Lekarka odwróciła się.
-Musisz mnie zrozumieć, Neferet! Jeśli się stawię w sądzie, będą mogli stwierdzić, że mam nie uregulowaną sytuację.
-Dla mnie liczy się tylko spojrzenie tej dziewczynki. Sababu zagryzła wargi.
-Czy twój mąż pomoże mi zachować ten dom?
-Jak mogę ci to obiecać?
-Ten kryminalista nazywa się Kadasz. Rzucił się na małą jeszcze tutaj. Był pijany i brutalny.
Pazer, ponury i zasępiony, chodził tam i z powrotem.
-Neferet, nie wiem, jak ci przekazać tę złą nowinę.
-To takie ważne?
-Niesprawiedliwe, potworne!
-Właśnie o potworze chcę ci opowiedzieć. Powinieneś go natychmiast aresztować.
Podszedł bliżej i ujął jej twarz w ręce.
-Płakałaś.
-Pazerze, to bardzo poważne. Zebrałam informacje, ty musisz zamknąć sprawę.
-Kadasz został wybrany naczelnym lekarzem królestwa. Właśnie przekazano mi oficjalny dokument.
-Kadasz to najgorszego rodzaju morderca. Zgwałcił młodą dziewczynkę, która była dziewicą.
ROZDZIAŁ 33
Obszedłszy łukiem Elefantynę, Efraim i Aszer odpoczywali przed przekroczeniem południowej granicy. Wybrali grotę, spędzili w niej spokojną noc, tam także ukryli wózek. Generał znał rozmieszczenie garnizonów i wiedział, jak przemknąć się między oczkami sieci. Potem w Libii, u oddanego przyjaciela Adafiego, korzystać będzie ze swej fortuny i trenować nękających Egipt Beduinów. Skoro przyszłość zapowiadała się radośnie, czemu nie przewidzieć inwazji Delty i przywłaszczenia sobie najlepszych ziem na północnym zachodzie?
Aszer żył już tylko po to, by szkodzić rodzinnemu krajowi. Zmuszając go do ucieczki, sędzia Pazer stworzył wroga, którego spryt i upór stać się mogą bardziej niszczycielskie niż cała armia. Teraz generał spał; jego wspólnik trzymał wartę.
Z bukłakiem w ręku Suti wczołgał się na występ nad wejściem do groty. Miał podrapaną pierś i posuwał się bardzo wolno, uważając, by nie strącić jakiegoś kamienia, który zasygnalizowałby jego obecność. Pantera obserwowała go z niepokojem. Czy zdoła dość szybko wydobyć gniazdo os, tak by go nie użądliły, i czy będzie dość zręczny, aby je wrzucić do groty? Drugi raz nie trafi się taka okazja.
Suti, dotarłszy na skraj występu, skoncentrował się. Leżąc na brzuchu, odpoczął i nastawił ucha. Żadnego odgłosu. Wysoko na niebie krążył jakiś sokół. Suti wyjął korek, poruszył ramieniem jak wahadłem i wypuścił rój w stronę kryjówki wrogów.
Piekielne brzęczenie zmąciło spokój pustyni. Efraim wyszedł z groty. Brodacza otoczyły rozwścieczone osy. Niezgrabnie, zataczając się, próbował się od nich opędzić. Stokroć razy ukłuty przewrócił się, podniósł ręce do gardła i umarł uduszony.
Aszer odruchowo ukrył się pod wózkiem i trwał bez ruchu. Kiedy osy zniknęły, wyszedł z groty z mieczem w ręku.
Przed nim stali Suti, Pantera i brytan.
-Troje na jednego... Brak wam odwagi?
-Tchórz ośmiela się mówić o odwadze?
-Mam dużo złota. Ciebie i twojej kochanki nie interesuje fortuna?
-Zabiję cię, Aszerze, i zagarnę je.
-Śnisz. Twój pies stracił agresywność, a ty nie masz broni.
-Jeszcze jeden błąd, generale.
Pantera podniosła z ziemi łuk i strzały i podała Sutiemu. Aszer cofnął się. Jego twarz gryzonia była napięta.
-Jeśli mnie zabijesz, zagubisz się na pustyni.
-Pantera jest doskonałym przewodnikiem. Ja sam już przyzwyczajam się do tego miejsca. Przeżyjemy, możesz być pewny.
-Człowiek nie ma prawa podnosić ręki na inną ludzką istotę, takie jest nasze prawo. Nie odważysz się mnie zabić.
-Kto by uwierzył, że jesteś jeszcze człowiekiem?
-Zemsta cię upodliła. Jako winny morderstwa, zostaniesz skazany przez bogów.
-Nie wierzysz w to bardziej niż ja. Jeśli oni istnieją, będą mi wdzięczni, że zlikwidowałem najbardziej jadowitą ze żmij.
-Ładunek na tym wózku to tylko część mojego skarbu. Chodź ze mną, a będziesz bogatszy niż tebański arystokrata.
-A gdzie mam pójść?
-Do Adafiego, do Libii.
-Żeby mnie wbił na pal?
-Przedstawię cię jako najwierniejszego przyjaciela.
Pantera stała za Sutim. Usłyszał, jak podeszła bliżej. Libia to jej ojczyzna! Czy propozycja generała Aszera jej nie skusi? Zabrać jego, Sutiego, do swego kraju, mieć go tylko dla siebie, żyć w dobrobycie... Jak oprzeć się takiej pokusie? A jednak się nie odwrócił. Przecież zdrajcy wolą strzelać w plecy.
Pantera podała Sutiemu strzałę.
-Jesteś silny -podjął Aszer świszczącym głosem. -Przyszliśmy na świat, żeby się porozumieć. Jesteś awanturnikiem, jak ja. Dusimy się w Egipcie. Potrzeba nam szerszych horyzontów.
-Widziałem, jak torturowałeś Egipcjanina, bezbronnego człowieka, który umierał ze strachu. Nie okazałeś najmniejszej litości.