I czyż nie
byłoby cudownie, gdyby nie dochodziło do wypadków".
Takie postulaty mają sens, gdyż wyrażają nasze
życzenia i wolę, a nie żądanie czy konieczność.
Formułowanie żądań jedynie dlatego, że życzymy
sobie takiego, a nie innego obrotu spraw, nieuchronnie
prowadzi do konfliktów, jeśli okaże się, że jest inaczej,
niż chcemy. Przestańmy więc wymagać od siebie
nieskazitelnego postępowania i pogódźmy się, że to,
co zrobiliśmy, było nieuniknione, a z pewnością
będziemy darzyli większym uczuciem siebie i innych.
Zrezygnujmy z pychy i zapamiętajmy, że Bóg wybrał
drugi z przedstawionych modeli urządzenia świata.
Ludzie
obwiniajÄ…cy siÄ™
to tchórze
Poczucie winy nadzwyczaj skutecznie powstrzymuje
nas od popełniania pewnych czynów) Morderstwa
zdarzają się rzadziej, niżby istniały po temu okolicz-
ności, nie tylko dlatego, że grozi za nie wysoki wyrok,
41
ale i z tego powodu, że nie znieślibyśmy perspektywy
życia z tak ogromnymi wyrzutami sumienia. Na całym
świecie ludzie przestrzegają prawa, ponieważ poczucie
winy zbyt im ciąży, aby mogli postępować inaczej.
Nie ulega więc kwestii, że sumienie jest strażnikiem
naszych poczynań.
Niestety, cena, jaką płacimy za takie „wykorzys-
tanie" poczucia winy, jest ogromna, bo poza tym, że
unikamy występków, bardzo często wyzbywamy się
odwagi i rozsądku. Szekspir to właśnie miał na myśli
mówiąc, że sumienie czyni nas tchórzami. Chciałbym
przedstawić, jak wyrzuty sumienia mogą zrobić
z człowieka takiego mięczaka, że pozwala się innym
wykorzystywać, oraz w jaki sposób mogą one do-
prowadzić do postępowania wbrew jego własnym
interesom, i to do tego stopnia, że zastanawia się on,
czy jeszcze stać go na samodzielną decyzję i czy
w ogóle jego życie należy do niego.
Bill jest szczególnie dobrym przykładem na to, co
dzieje się z osobą poczuwającą się do winy. Był żonaty
i miał romans, ale żona nigdy nie dowiedziała się
o nim. Utrzymywał to w tajemnicy przez dziesięć lat
ze strachu, że go porzuci. Przez ten czas Bill czuł, że
nie może się przeciwstawić nierozsądnemu zachowaniu
żony, a ona, wyczuwając, że mąż nie walczyłby o swoje
prawa, jeszcze bardziej wykorzystywała sytuację.
Stosunki między małżonkami popsuły się do tego
stopnia, że Bill nienawidził żony za jej zachowanie
i siebie za tchórzostwo i niezdolność do reakcji. Ona
zaś nienawidziła go za brak charakteru i za to, że
dawał jej wchodzić sobie na głowę.
Spędziwszy trochę czasu sam na sam z Billem,
dowiedziałem się o jego romansie i poznałem mecha-
nizm usprawiedliwiania swojej słabości i lęku. Z łat-
wością zrozumiał, że przez te wszystkie lata był
tchórzem, ale zupełnie nie mógł pojąć moich nalegań,
by nie czuł się winny niewierności, oraz tego, że im
prędzej przyzna się żonie do wszystkiego, tym szybciej
zdejmie ona z niego niewidzialny ciężar winy.
Próbowałem pomóc Billowi w samoakceptacji, by
zaprzestał obarczać się winą. Kiedy w końcu pojął, że
jego romans wynikł z niskiego mniemania o sobie, co
jest problemem psychologicznym, a nie jakąś występną
cechą charakteru, był w stanie powierzyć cały sekret
żonie. Zgodnie z przewidywaniem, po początkowym
szoku, jakim była dla niej ta wiadomość, związek
uległ znacznej odmianie.
— Kiedy sobie pomyÅ›lÄ™, co musiaÅ‚em znosić przez te
wszystkie lata — powiedziaÅ‚ później Bill — mam ochotÄ™
dać sobie kopniaka. Tylko dlatego, że popełniłem coś,
czego się wstydziłem, pozwalałem żonie na wszystko,
nie przeciwstawiałem się jej, we wszystkim ustępowa
łem i co gorsza, czułem się w obowiązku znosić to
w milczeniu. Nigdy nie przyszło mi na myśl zapytać ją,
czego u diabła ode mnie chce. Gdybym to ja potrakto
wał ją podobnie, miałbym powód do obarczania się
winą. Ale czy myśli pan, że ona choć przez chwilę
zastanowiła się nad tym, jak mnie traktuje?
To nowe poczucie pewności siebie Billa dodatkowo
zaowocowało szacunkiem w oczach żony. Ona sama
powiedziała:
— OczywiÅ›cie, że obecnie mam lepsze zdanie o Billu.
Gdy porównam go dzisiaj z tym słabeuszem, za którego
wyszłam, to wydaje mi się, że miałam nadzieję tak
obrzydzić mu życie moim gderaniem, żeby wreszcie
wziął się w garść i postąpił jak mężczyzna.
43
Najbardziej frapujące i niezwykłe skutki nadmier-
nych wyrzutów sumienia zanotowałem u pewnej
nastoletniej dziewczyny, która nie tylko cierpiała na
depresję, ale wręcz słyszała głosy mówiące jej, aby
zabiła matkę albo nawet popełniła samobójstwo. Matka
i córka były ze sobą skłócone i nierzadko dochodziło
do scysji i utarczek słownych. Chociaż matka miała
dobre intencje i chciała jedynie skorygować po-
stępowanie córki, nie dostrzegała, jaką wrogość
wywoływała ciągłym pouczaniem. Wojna trwała
ładnych parę lat, dopóki uczucie nienawiści do matki
nie przybrało tak na sile, że córka już go nawet nie
dostrzegała. Wtedy pojawiły się u niej omamy słucho-
we.
Czasem dziewczyna była w stanie ignorować „głosy",
lecz często przeszkadzały jej na przykład podczas
rozmowy czy w trakcie robienia zakupów. Wyprowa-
dzało ją to z równowagi, bo nie mogła prowadzić
dwóch rozmów jednocześnie, nie chciała też pozwolić,
by interlokutor się zorientował, że gnębią ją urojone
„głosy".
O występowaniu powyższych symptomów dowie-
działem się podczas seansu terapii grupowej. Za-
pytałem pozostałych członków grupy, co ich zda-