Historia wymaga pasterzy, nie rzeźników.


Zrozumiałem, że przeklęty kamień oddzielił Aldura ode mnie i od braci jego.
I udałem się do Aldura i czyniłem mu wymówki, błagając, by zdjął z kamienia niegodziwy czar i odjął mu życie, którym go natchnął. Uczyniłem to, by Aldur nie mógł być dłużej oddzielony od swych braci. Zaprawdę, nawet płakałem i po-niżyłem się przed nim.
Lecz diabelski kamień zawładnął już duszą Aldura, i Aldur zamknął swe serce przede mną. I zrozumiałem wtedy, że kamień, stworzony przezeń, ujarzmi mego brata po wsze czasy. A on przemówił do mnie lekceważąco i zmusił do działania.
Wtedy przez miłość, jaką żywiłem do niego, i by ochronić go przed fatalnym
biegiem wydarzeń, który objawiło moje Widzenie, powaliłem mego brata Aldura i odebrałem mu przeklęty kamień. I poniosłem Cthrag Yaska daleko, by zniewolić go mą mocą, by stłumić zawartą w nim podłość i zdławić niegodziwość, dla której był stworzony. Tak więc stało się, że wziąłem na siebie brzemię spraw.
Aldur zagniewał się. Udał się do braci naszych i fałszywie przemówił przeciw-ko mnie. A każdy z nich przyszedł do mnie i przemawiał lekceważąco, nakazując, bym zwrócił Aldurowi to, co spaczyło jego duszę, a co zabrałem mu, by wyzwolić go od uroku. Lecz ja odmówiłem.
6
Wtedy oni przygotowali się do wojny. Niebo pociemniało od dymów z ich kuźni, gdy ich ludy wykuwały żelazne bronie, by rozlać na ziemię krew mych
Angaraków. Gdy minął rok, ich armie pomaszerowały naprzód i wkroczyły na
ziemie Angaraków. A bracia moi widnieli na czele armii.
Czyż wtedy nie byłem wielce niechętny, by wznieść mą rękę przeciwko nim?
Lecz nie mogłem pozwolić, by zrabowali ziemie ludu mego czy też przelali krew tych, którzy mnie czcili. A wiedziałem, że z wojny pomiędzy moimi braćmi a mną może wyniknąć jedynie wielkie nieszczęście. A w zmaganiach tych Przeznaczenia, które widziałem, mogły zmierzyć się ze sobą przedwcześnie, a wszechświat rozpadłby się przy tym spotkaniu.
Wybrałem więc to, czego się obawiałem, lecz co było lepszym wyjściem z sy-
tuacji niż to, co przewidziałem. Wzniosłem przeklęty Cthrag Yaska i obróciłem go przeciwko samej ziemi. A wypełniało mnie Dążenie jednego Przeznaczenia,
podczas gdy Dążenie drugiego zamknięte było wewnątrz kamienia, który stwo-
rzył Aldur. Ciężar tego wszystkiego spoczął na nas i ziemia nie mogła nas unieść.
Wtedy jej powłoka rozwarła się pode mną, a morze ruszyło, by zalać suchy ląd.
W ten sposób narody zostały rozdzielone od siebie tak, że nie mogły zbliżyć do siebie i przelać swej krwi.
Lecz tak wielka była podłość, którą Aldur zakuł we wnętrzu kamienia, że
ten poraził mnie ogniem, gdy tylko wzniosłem go, by podzielić świat i zapobiec fatalnemu rozlewowi krwi. W chwili gdy wydawałem mu rozkazy, buchnął przeraźliwym ogniem i poraził mnie. Ręka, w której trzymałem go, została strawiona, a oko, którym spoglądałem na niego, oślepło. Połowa mej twarzy została zeszpe-cona jego żarem. I ja, który byłem najpiękniejszym pośród mych braci, stałem się odrażającym dla wszystkich, i żeby nie unikali mnie, muszę kryć swe oblicze za stalową maską.
Śmiertelna udręka napełniła mnie przez zło, jakie mi uczyniono, a ból, któ-
ry nie będzie stłumiony, dopóki plugawy kamień nie zostanie pozbawiony swej diabelskiej mocy i nie pokaja się za swą podłość, zamieszkał we mnie.
Lecz czarne morze stanęło pomiędzy ludem moim i tymi, którzy wyruszyli
przeciwko niemu, a moi wrogowie uciekli przerażeni tym, com uczynił. Zapraw-dę, nawet bracia moi uciekli ze świata, któryśmy uczynili i nigdy więcej nie śmieli wystąpić przeciwko mnie. Lecz wciąż knuli spiski ze zwolennikami swymi.
Wtedy poprowadziłem lud swój do opustoszałych terenów Mallorei i naka-
załem im, by w skrytym miejscu zbudowali warowne miasto. Nazwali je Cthol
Mishrak, jako przypomnienie cierpienia, którego za nich doświadczyłem. A ja ukryłem ich miasto w chmurze, która po wsze czasy będzie nad nim.
Wtedy wziąłem skrzynię z kutego żelaza, a w niej umieściłem Cthrag Yaska,
aby diabelski kamień nigdy więcej nie miał swobody uwolnienia swej mocy
w niszczycielskim błysku. Przez tysiąc lat i przez jeszcze kolejne tysiąc lat mozoliłem się, walcząc z kamieniem, by móc uwolnić go od klątwy podłości, którą 7
nałożył na niego Aldur. Liczne i wielkie były czary i zaklęcia, które rzucałem na uparty kamień, lecz on wciąż rozpalał się diabelskim płomieniem, gdy zbliżałem się do niego, i czułem jego przekleństwo ciążące nad światem.
A wtedy Belar, najmłodszy i najzuchwalszy z mych braci, zawiązał przeciwko
mnie spisek wraz z Aldurem, tym który wciąż żywił w swej duszy nienawiść i zazdrość. I Belar przemówił w duchu do swojego nieokrzesanego ludu, Alornów,
i podjudził ich przeciwko mnie. Duch Aldura posłał Belgaratha, ucznia, którego najpełniej nasączył swym jadem, by przyłączył się do nich. A plugawym podszep-tom Belgaratha uległ Cherek, wódz Alornów, i jego trzej synowie.
Z pomocą diabelskich czarów przekroczyli odgradzające morze, którego stwo-
rzył, i wkradli się nocą, jak złodzieje, do miasta Cthol Mishrak. Ukradkiem i pod-
łym podstępem przekradli się przez żelazną wieżę i dotarli do skrzyni, w której przetrzymywano diabelski kamień.
Najmłodszy syn Chereka, którego ludzie zwali Riva o Żelaznej Dłoni, był tak omotany czarami i zaklęciami, że mógł podnieść przeklęty kamień i nie stracić życia. I uciekli z kamieniem na Zachód.
Z wojownikami spośród mego ludu goniłem ich, aby klątwa Cthrag Yaska

Podstrony