Historia wymaga pasterzy, nie rzeźników.

– Kana³ pi¹ty.
Talon w³¹czy³ odpowiedni kana³, a Luke obszed³ biurko i sta-
n¹³ za nim.
252
– Tu Karrde, Faughn jesteœ tam?
– Jestem – g³os faktycznie mia³ wielokrotne echo, ale da³o siê
zrozumieæ. – Dotarliœmy do systemu Nirauan i zauwa¿yliœmy nie-
znan¹ jednostkê l¹duj¹c¹ na drugiej planecie. Mara polecia³a tam
Defenderem. Ostatnia wiadomoϾ z jej nadajnika pulsacyjnego
wskazuje, ¿e znalaz³a siê w tarapatach. Zosta³a z³apana albo i go-
rzej.– Dankin, mamy ju¿ to nagranie? – spyta³ Talon, czuj¹c przy-
spieszone bicie serca.
– Mamy.
– Puœæ je!
Z g³oœnika pop³yn¹³ meldunek Mary dotycz¹cy lotu, l¹dowa-
nia, odkrycia jaskini i fortecy – zakoñczony têpym ³upniêciem.
– Powiedz H’sishi, ¿eby zaczê³a eliminowaæ zak³ócenia – po-
leci³ Karrde. – Chcê tak czyste nagranie, jak tylko mo¿na.
– Ju¿ siê tym zajmujemy.
– Po drodze oczyœciliœmy je na tyle, ile zdo³aliœmy – odezwa-
³a siê Faughn. – Po tym ³ubudu jest zarejestrowany oddech i bicie
serca w normalnym dla cz³owieka tempie, co oznacza, ¿e jeszcze
¿y³a. W jaskini znajdowa³o siê oko³o piêædziesiêciu lataj¹cych stwo-
rzeñ, a przynajmniej tyle by³o w trakcie lotu, ale nie musia³a w³a-
œnie do nich mówiæ. A z analizy szybkoœci rozchodzenia siê dŸwiêku
s¹dzimy, ¿e uderzenie trafi³o j¹ w g³owê z przodu lub z boku.
– Atak – oceni³ Karrde.
– Albo wypadek – sprzeciwi³a siê Shirlee. – Wiemy, ¿e poru-
sza³a siê we wnêtrzu jaskini, mog³a po prostu wpaœæ na coœ albo
potkn¹æ siê i uderzyæ g³ow¹ o ska³ê.
– Radzi³bym spróbowaæ przeanalizowaæ echo – wtr¹ci³ Dan-
kin. – Powinniœmy stwierdziæ, jak blisko œciany by³a, gdy nast¹pi-
³o uderzenie.
– Spróbujcie – Talon spojrza³ badawczo na wpatrzonego
w œcianê Luke’a. – Wiesz coœ na ten temat? Coœ o samej planecie
albo do kogo mówi³a?
Luke potrz¹sn¹³ g³ow¹ ze smutkiem.
– Nie wiem. Natomiast wtedy, gdy widzia³em siebie, mia³em
te¿ wizjê Mary. Miejsce, w którym siê znajdowa³a… mog³o byæ
jaskini¹.
– Nie chcia³am jej zostawiæ – odezwa³a siê Faughn – ale nie
mia³am prawa ryzykowaæ, ¿e wszyscy znikniemy bez ¿adnej wia-
domoœci, zw³aszcza bior¹c pod uwagê te myœliwce i fortecê.
253
– Post¹pi³aœ w³aœciwie – zapewni³ j¹ Talon. – Teraz pozostaje tylko pytanie, jak j¹ wydostaniemy. Albo raczej kogo wyœlemy,
¿eby to zrobi³.
Ostatnie zdanie adresowane by³o do Luke’a, który tak te¿ je
odebra³.
– Proponujesz moj¹ kandydaturê? – spyta³, przygl¹daj¹c siê
z namys³em Talonowi.
– Ktoœ tam ciê zna, a przynajmniej Mara w to nie w¹tpi³a.
Mo¿esz byæ jedynym, z którym ten ktoœ czy te ktosie zechc¹ roz-
mawiaæ.
– Nie mogê lecieæ, mam obowi¹zki – s¹dz¹c po tonie wypo-
wiedzi, Luke nadal myœla³ o czymœ innym.
– Masz tak¿e obowi¹zki wobec Mary – warkn¹³ Karrde. – ¯e
nie wspomnê o obowi¹zkach wzglêdem Nowej Republiki. Widzia-
³eœ jeden z tych statków i wiesz, ¿e mamy do czynienia z obc¹ cy-
wilizacj¹. Jeœli ta forteca, o której mówi³a Mara, jest z tego same-
go materia³u co ta na Hijarnie, to mog¹ tam siedzieæ, ile tylko zechc¹
i czekaæ, a¿ przestaniemy marnowaæ energiê. I…
– Dobrze – przerwa³ mu Luke. – Polecê.
Karrde zamruga³ gwa³townie, zbity z panta³yku. Spodziewa³
siê znacznie d³u¿szego przekonywania z wykorzystaniem ciê¿szych
argumentów, ale wykaza³ szybk¹ orientacjê, gdy osi¹gn¹³ cel pro-
stym sposobem.
– Doskonale – podsumowa³. – Czego potrzebujemy z zapasów
i wyposa¿enia? Aha, no i statek… Dankin, co mamy dostêpnego?
– Na to akurat nie mamy czasu – oœwiadczy³ Luke, zanim Dan-
kin zd¹¿y³ siê odezwaæ. – Polecê moim X-wingiem. Jest na l¹do-
wisku Szesnastym, wiêc wystarczy, jak za³adujecie do pamiêci
Artoo dane nawigacyjne i uzupe³nicie paliwo. Startujê natychmiast.
– Ale tam nie ma miejsca dla pasa¿era! – sprzeciwi³a siê
Faughn. – Je¿eli jest ranna…
– To zostawiê X-winga i polecê Defenderem. Tracimy czas.
– Daleko nie polecisz, bo nie ma hipernapêdu – osadzi³ go Ta-
lon i przyjrza³ siê liœcie wyœwietlonej na ekranie. – Zrobimy tak:
odlecisz st¹d myœliwcem i na orbicie Duroon spotkasz siê z „Dawn
Beat” i przesi¹dziesz siê na „Jade’s Fire”, który bêdzie na pok³adzie
hangarowym. Jego pilot nie zostanie uruchomiony, ale do spó³ki ze
swym astromechem powinieneœ pilotowaæ statek bez problemów.
– Nie chcê ryzykowaæ skrytego podejœcia do planety czymœ
tak du¿ym. Przecie¿ od razu mnie zauwa¿¹.
254
– To ukryjesz statek na obrze¿u systemu, a dalej polecisz my-