Ponownie nastąpiła zwyczajowa przerwa, a potem z westybulu wyłoniła się panna młoda, wsparta lekko na ramieniu sędziwego króla Oblera. Oboje przystanęli na chwilę, by wszyscy obecni mogli przyjrzeć się królowej, podziwiając ją bardziej jak dzieło sztuki niż niewiastę. Jej suknia, podobnie jak stroje wszystkich panien młodych, była z białego atłasu, jednak została podbita złotą lamą, co najbardziej efektownie wyglądało przy szerokich wywiniętych rękawach. Końce rękawów były tak długie, że zwisały prawie do ziemi. Talię Ehlany zdobił szeroki pas ze złotych oczek inkrustowanych drogimi kamieniami. Wspaniały, złocisty płaszcz opadał z ramion wraz z połyskliwym atłasowym trenem na posadzkę. Jasne włosy monarchini zdobiła korona, lecz nie tradycyjna korona eleńskich królów, ale diadem na kształt siateczki koronkowej roboty, ozdobionej błyszczącymi kamieniami i perłami. Korona przytrzymywała welon, który z przodu sięgał królowej do piersi, a z tyłu okrywał plecy. Był delikatny i zwiewny niczym mgła. Władczyni niosła w dłoni jeden biały kwiat, a jej dziewczęca twarz promieniała szczęściem.
- Jakim cudem krawcy zdołali w tak krótkim czasie uszyć suknię? - zapytał Berit szeptem Kurika.
- Mogę sobie tylko wyobrazić, jak Sephrenia gimnastykowała palce.
Dolmant spojrzał na nich srogo i obaj przestali szeptać.
Za władczynią Elenii podążali królowie. Wargun i Dregos oraz następca tronu Lamorkandii, który zastępował nieobecnego ojca, za nimi ambasador Cammorii. Przedstawiciele królestwa Rendoru byli nieobecni, a zaproszenie cesarza Zemochu, Othy, nikomu nawet nie przyszło do głowy.
Procesja ruszyła wolno boczną nawą w kierunku ołtarza i czekającego pana młodego. Na końcu pochodu kroczyli Platim i Stragen, a pomiędzy nimi Talen, który na białej aksamitnej poduszce niósł dwa rubinowe pierścienie. Obaj hersztowie bardzo uważnie obserwowali złodziejaszka.
Sparhawk zadumał się patrząc na pannę młodą, idącą ku niemu z promiennym obliczem. W ciągu tych ostatnich kilku chwil, kiedy jeszcze był w stanie trzeźwo myśleć, zdał sobie w końcu sprawę z tego, do czego nigdy w pełni się przed sobą nie przyznał. Kiedy wiele lat temu nakazano mu wziąć ją pod opiekę, była dla niego jedynie symbolem niewdzięcznej, ciężkiej pracy i upokorzenia. Trzeba jednak rycerzowi oddać sprawiedliwość, że nie zaczął żywić urazy do Ehlany. Rozumiał, że to dziecko na równi z nim jest ofiarą ojcowskiego kaprysu. Pierwsze lata były męczące. Dziewczynka, która stała się tą urodziwą panną młodą, była wtedy bardzo nieśmiała i bojaźliwa, początkowo rozmawiała tylko z Rollem, małym, wyszarpanym pluszowym zwierzaczkiem, jej nieodłącznym i jedynym towarzyszem. Z czasem jednak przyzwyczaiła się do swego piastuna i jego surowego sposobu bycia. Ich krucha przyjaźń została scementowana tego dnia, w którym arogancki dworzanin zwrócił się impertynencko do księżniczki i został stanowczo zganiony przez jej rycerza i obrońcę. Bez wątpienia pierwszy raz ktoś przelał za Ehlanę krew, jako że nos dworzanina krwawił obficie, i przed drobną, bladą królewną otworzył się zupełnie nowy świat. Od tego momentu zawierzała swemu rycerzowi wszystkie tajemnice - nawet te, o jakich wolałaby nie mówić. Nic przed nim nie ukrywała. Wkrótce poznał ją tak, jak nikogo na świecie, i to sprawiło, że był stracony dla innych niewiast. Losy tej wątłej królewny tak zawile splotły się z jego życiem, że nie sposób było je rozdzielić. Dlatego też byli tu teraz. Sparhawk stanowczo obstawałby przy swojej odmowie, gdyby wyrządził tym ból jedynie sobie samemu, a że nie zniósłby jej cierpienia, więc...
Hymn dobiegł końca. Sędziwy król Obler przyprowadził Ehlanę oblubieńcowi i państwo młodzi stanęli przed arcyprałatem.
- Wygłoszę teraz krótkie kazanie - zwrócił się do nich cicho Dolmant. - To należy do zwyczaju i ludzie oczekują ode mnie paru słów. Nie musicie tego uważnie słuchać, ale starajcie się nie ziewać mi prosto w twarz.
- Nie przyszłoby to nam nawet do głowy, Sarathi - zapewniła go Ehlana.