Historia wymaga pasterzy, nie rzeźników.


— Niewiele z niego zostało, prawda? — stwierdził pilot godzinę później, stając nad
szczątkami Gallandra. Tak jak jego towarzysze pozostawił swą broń poza strefą ochronną.
Badure i Hasti tymczasowo opatrzyli jego rękę, korzystając ze znajdujących się na statku
pakietów medycznych. Po dokładnym obejrzeniu obrażeń zgodnie stwierdzili, że jeżeli
tylko szybko uda się zawieźć Hana do jakiejś kliniki, nie pozostaną żadne długotrwałe
efekty strzałów Gallandra.
Chewbacca kończył właśnie dokładną penetrację jednego z korytarzy, koncentrując się
na unieszkodliwianiu zabezpieczeń i samostrzelnej broni. Odnalazłszy jedno gniazdo,
ostrożnie rozmontował je i zdezaktywował. Usatysfakcjonowany usunięciem przeszkody,
szczeknął coś do Hana.
— Zabierajmy się do pracy, nie chcę, aby „Sokół” zbyt długo stał bez załogi — rzekł
Solo.
Gdy Skynx wrócił z wiadomością o pojedynku, Chewbacca przesunął statek w ten sposób,
że rampa blokowała teraz główny właz. Odbezpieczył wszystkie działa i uruchomił
system obronny na wypadek obcej interwencji. Pracownicy skarbca, pojmani wkrótce po
lądowaniu, złożyli broń i zostali wypuszczeni na wolność; „Sokół” niewątpliwie na jakiś
czas stanowił dobre zabezpieczenie, jednak Han wolał nie wykorzystywać za bardzo swej
dobrej passy.
Zgromadzili potrzebny sprzęt i ruszyli. Na końcu następnego korytarza natknęli się na
stalową ścianę, ozdobioną ogromnej wielkości symbolem Xima. Chewbacca uniósł piłę i
powoli, metodycznie, zaczął drążyć w ścianie otwór. Wokół rozpryskiwały się opiłki i skry,
a cały korytarz wypełnił się trudnym do wytrzymania zgrzytem.
Wkrótce w metalowej płycie pojawił się szeroki otwór. Za nim, oświetlona wiecznym
światłem, rozciągała się komora, szczelnie wypełniona pojemnikami, kontenerami,
cylindrami transportowymi oraz zwykłymi koszami, poustawianymi od podłogi do sufitu.
Pomieszczenie było tak rozległe, że nie widać było jego końca.
A była to dopiero pierwsza komnata kryjąca skarby.
Skynx milczał, głęboko wzruszony. Dokonał wiekowego odkrycia, o którym mógł tylko
98
Han Solo i utracona fortuna
marzyć w snach. Badure i Hasti również milczeli, w myślach rozważając bogactwa tego
miejsca i zastanawiając się, w jaki sposób zmieni ono ich dotychczasowe życie.
Reakcja Hana i Chewbaccy była diametralnie różna. Pilot jednym susem wskoczył do
środka komory, torując sobie drogę zdrowym ramieniem.
— Udało nam się! Udało! — wrzasnął.
Wookie wsunął się za nim, w ekstazie potrząsając na boki swym włochatym łbem i
porykując: „Roooo-oo!” Rzucili się sobie w ramiona, a ich śmiech echem odbijał się od
kamiennych ścian, wędrując w głąb korytarzy. Potężne stopy Chewbaccy rytmicznie
uderzały w kamienną posadzkę, w czymś, co musiało być jakimś dziwacznym, rytualnym
tańcem. Han nie przestawał radośnie się śmiać.
Skynx, Badure i Bollux podeszli do otwartych pojemników, ciekawi łupów Xima.
Chewbacca dołączył do nich.
— Wysypcie to wszystko na posadzkę! — krzyknął Han.
— Chcę się unurzać w bogactwie!
Przerwał, dostrzegłszy dziwny wzrok, z jakim przyglądała mu się stojąca nie opodal
Hasti.
— Przez cały czas zastanawiałam się, jaka będzie twoja reakcja — powiedziała. — Twoja
i Wookiego. I co teraz?
Han wciąż aż tryskał entuzjazmem.
— Co teraz? No, teraz... — przerwał, po raz pierwszy poważniej się nad tym zastanawiając.
— Spłacimy wszystkie długi, kupimy wspaniały, najnowocześniejszy statek i wynajmiemy
do niego załogę...
— I osiedlicie się, prawda, Hanie? — spytała miękko.
— Kupicie sobie planetę, albo jej część, będziecie wiedli spokojny żywot biznesmenów?
— łagodnie potrząsnęła głową. — Twoje problemy dopiero się zaczynają, bogaty
człowieku.
Jego radość powoli ustępowała, zastąpiona licznymi wątpliwościami, planami i
świadomością faktu, że cała sprawa musi zostać dokładnie przeanalizowana. Zanim
jednak zdążył zbesztać Hasti za zepsucie mu chwili radości, rozległ się gniewny ryk
Chewbaccy.
Wookie trzymał w łapie sztabkę metalu, krzywiąc się z obrzydzeniem. Zanurzył drugą
łapę w innym pojemniku i dobył parę innych, identycznych sztabek, po czym cisnął je na
ziemię. Han zapomniał o Hasti i podszedł do przyjaciela.
— Co to takiego? — zapytał.
Chewbacca wyjaśnił rozgniewanymi chrząknięciami i zawodzeniami. Han uniósł z ziemi
jedną ze sztabek i zrozumiał, że jego towarzysz ma rację.
— To przecież kiirium! Można go wszędzie dostać! Skynx, co to tutaj robi, razem ze
skarbem?
Mały naukowiec uruchomił niewielki, stary monitor, umieszczony pod ścianą na niskim
statywie. Na rozjaśnionym ekranie przez chwilę przesuwały się kolumny cyfr i symboli.
Ruriańczyk wpatrywał się w nie w milczeniu, powoli analizując ich treść.
— Wydaje mi się, że jest tego tutaj mnóstwo, kapitanie. Poza tym ogromne ilości mytagu
krystalicznego i całe hałdy wzbogaconego, zbrylonego paliwa bordhelowego oraz parę
innych rzeczy w mniejszych ilościach.
— Mytag krystaliczny? — powtórzył machinalnie zaskoczony Han. — Przecież to sprzedają
za grosze na ciężarówki. Cóż to za skarb? Gdzie jest ten prawdziwy skarb?
Badure dostrzegł gdzieś kanister krystalicznego mytagu i nabrawszy całą jego garść,
cisnął nim w powietrze. Kryształki z wolna opadały na ziemię, migocąc w świetle, a stary
człowiek wybuchnął gorzkim śmiechem.
99
Han Solo i utracona fortuna
— On jest właśnie tutaj! Albo przynajmniej był nim, całe wieki temu! Czy nie rozumiesz,
Spryciarzu? Kiirium to sztuczny materiał do pokrywania tarcz osłonowych, niezbyt
odpowiadający współczesnym standardom, ale w swoim czasie prawdziwa rewelacja
i bezcenny skarb. Dysponując takimi ilościami kiirium, Xim mógł zbudować flotę, która
była lepiej uzbrojona i szybsza od wszystkiego w tamtej epoce. Natomiast krystaliczny
mytag używany był wówczas do produkcji aparatury elektronicznej, a zapotrzebowanie

Podstrony