Chodzi o znam przypadek kota w pudełku. Obiekty kwantowe przestrzegają równania Schrodingera. nazwanego tak od nazwiska fizyka Erwina Schrodingera. Równanie opisuje, jak “funkcje falowe” - fale kwantowego istnienia - propagują się przez czas i przestrzeń. Atomy i ich subatomowe składniki nie są naprawdę cząsteczkami - są kwantowymi funkcjami falowymi.
Pionierzy mechaniki kwantowej mieli dość kłopotów z rozwiązywaniem równania Schrodingera; woleli nie martwić się dodatkowo tym, co ono znaczy. Zmontowali więc naprędce tak zwaną interpretację kopenhaską obserwacji kwantowych. Mówi ona, że kiedy tylko próbujemy obserwować kwantową funkcję falową, ona natychmiast “zanika” - zanika jako fala, dając pojedynczą, “cząsteczkową” odpowiedź. Wydaje się, że interpretacja kopenhaska nadaje ludzkiemu umysłowi szczególny status - sugerowano nawet, że celem naszego istnienia we wszechświecie jest obserwowanie go, a więc gwarantowanie jego istnienia. Tę myśl magowie z NU uważają za przejaw zwykłego zdrowego rozsądku.
Schrodinger uważał jednak, że to niemądry pomysł, i dla poparcia swoich argumentów wprowadził eksperyment myślowy, nazywany teraz kotem Schrodingera. Wyobraźmy sobie pudełko z przykrywką umocowaną tak szczelnie, że nic, nawet najlżejsza sugestia fali kwantowej nie przesączy się na zewnątrz. Pudełko zawiera radioaktywny atom, który w pewnym losowym momencie rozpadnie się i wyemituje cząstkę, oraz detektor cząstek, który uwalnia gaz trujący, kiedy wykryje rozpad atomu. Wkładamy do pudełka kota i zamykamy pokrywkę. Czekamy.
Czy kot jest żywy czy martwy?
Jeśli atom się rozpadł, to kot jest martwy. Jeśli nie - żywy. Jednak pudełko jest szczelnie zamknięte i nie możemy zaobserwować, co zaszło w środku. Ponieważ nieobserwowane systemy kwantowe są falami, reguły mechaniki kwantowej mówią, że atom musi znajdować się w stanie “mieszanym” - na wpół się rozpadł, na wpół nie. A więc kot, który jest zbiorem atomów, a zatem można go uważać za gigantyczny system kwantowy, także jest w stanie mieszanym: na wpół żywy, na wpół martwy. W 1935 roku Schrodinger oświadczył, że koty się tak nie zachowują. Koty to systemy makroskopowe, stosujące się do klasycznej fizyki “takznie”. Chodziło mu o to, że interpretacja kopenhaska nie wyjaśnia -a nawet nie opisuje -związku między mikroskopową fizyką kwantową a makroskopową fizyką klasyczną. Interpretacja kopenhaska zastępuje złożony proces fizyczny (którego nie rozumiemy) przez zjawisko magiczne: fala zanika, kiedy tylko próbujemy ją obserwować.
Zwykle kiedy dyskutuje się ten problem, fizycy potrafią odwrócić Shrodingerowskiego kota ogonem. “Nie, fale kwantowe naprawdę są właśnie takie!”. Wykonali liczne eksperymenty, które mają dowodzić ich racji. Tyle że... tyle że w tych eksperymentach nie ma pudełka, nie ma gazu trującego, nie ma żywych, nie ma martwych i nie ma kota. Są ich odpowiedniki w skali kwantowej: elektron zamiast kota, dodatni spin zamiast żywego i ujemny zamiast martwego, oraz pudełko jak chiński pokój, przez którego ściany wszystko można zaobserwować, ale bardzo się staramy, żeby niczego nie zauważyć.
Te dyskusje i eksperymenty to “kłamstwa dla dzieci”: ich celem jest przekonanie kolejnej generacji fizyków, że na poziomie kwantowym systemy rzeczywiście zachowują się w tak dziwaczny sposób, w jaki to robią. Świetnie... Ale nie ma to żadnego związku z kotami. Magowie z Niewidocznego Uniwersytetu, którzy nic nie wiedząo elektronach, ale bardzo dobrze się znają z kotami, nie daliby się oszukać nawet przez moment. Podobnie jak czarownica Gytha Ogg, której kot Greebo rzeczywiście jest zamknięty w pudełku (w Lords and Ladies). Greebo to taki kot, który staje naprzeciw wściekłego wilka i go zjada[22]. W Witches Abroad przypadkiem zjada wampira, a czarownice nie rozumieją, dlaczego mieszkańcy wioski są tacy zachwyceni.