Nie dasz rady ich udźwignąć.
- A więc zrób lżejszą zbroję. Chyba potrafisz?
- Jeśli chcę, mogę wykuć kolczugę lekką niczym pajęczyna, ale co to ma za sens? Zwykły cios noża przebije ją bez trudu.
Ce’Nedra odetchnęła głęboko.
- Panie zbrojmistrzu - powiedziała z wymuszonym spokojem - spójrz na mnie. Czy sądzisz, że na całym świecie znajdzie się chociaż jeden wojownik dość mały, bym mogła z nim walczyć?
Delban ściągając wargi przyjrzał się jej drobnej figurce. Z namysłem podrapał się po czaszce.
- Rzeczywiście, nie dostaje ci wzrostu - przyznał. - Skoro nie zamierzasz walczyć, po co ci zbroja?
- Tak naprawdę, to nie ma być zbroja - wyjaśniła dość niecierpliwie. - Muszę wyglądać jak jeden z rycerzy. To coś w rodzaju kostiumu.
Natychmiast dostrzegła, że użycie tego słowa było błędem. Twarz Delbana pociemniała i znów odepchnął rysunki. Dopiero po dziesięciu minutach zdołała go ułagodzić. Wreszcie, po licznych przymilnych słówkach i bezczelnych pochlebstwach przekonała go, by potraktował całą sprawę jako coś w rodzaju artystycznego wyzwania.
- W porządku - ustąpił wreszcie, rzucając jej cierpkie spojrzenie. - Zdejmuj ubranie.
- Co takiego?
- Zdejmij suknię - powtórzył. - Muszę wziąć dokładną miarę.
- Zdajesz sobie sprawę z tego, co proponujesz?
- Moja mała - powiedział Delban rozdrażnionym tonem. - Jestem żonatym mężczyzną, mam córki starsze od ciebie. Nosisz chyba bieliznę?
- Tak, ale...
- To zaspokoi wymogi przyzwoitości. Zdejmij suknię. Z płonącą twarzą Ce’Nedra zsunęła ubranie. Kowal Durnik, który stojąc w drzwiach przyglądał się całej scenie z szerokim uśmiechem, uprzejmie odwrócił się plecami.
- Powinnaś więcej jeść - stwierdził Delban. - Jesteś koścista jak kurczak.
- Nie potrzebuję dodatkowych uwag - odparła kwaśno. - Pospiesz się. Nie zamierzam stać w koszuli przez cały dzień.
Delban wziął do ręki kawałek grubego sznura, na którym w równych odstępach zawiązano supły. Z jego pomocą dokonał wielu pomiarów, starannie notując je na płaskiej tabliczce.
- W porządku - stwierdził wreszcie. - To powinno wystarczyć. Możesz się ubrać.
Ce’Nedra z pewnym trudem naciągnęła z powrotem suknię.
- Jak długo to potrwa? - spytała.
- Dwa do trzech tygodni.
- Niemożliwe. Potrzebuję jej za tydzień.
- Dwa tygodnie - odparł z uporem.
- Dziesięć dni - odparowała.
Po raz pierwszy, odkąd weszła do jego kuźni, szorstki Delban uśmiechnął się.
- Przywykła do tego, żeby wszystko szło po jej myśli, prawda? - rzucił do Durnika.
- To księżniczka - poinformował do Durnik. - Zazwyczaj w końcu dostaje to, czego zapragnie.
- W porządku, moja koścista księżniczko - roześmiał się Delban. - Dziesięć dni.
Ce’Nedra uśmiechnęła się radośnie.
- Wiedziałam, że w końcu zmądrzejesz. Dokładnie dziesięć dni później księżniczka, raz jeszcze w towarzystwie Durnika, powróciła do warsztatu Delbana. Kolczuga sporządzona przez zbrojmistrza była tak lekka, że dałoby się ją niemal określić słowem „delikatna”. Wykuty ze stali hełm wieńczyło białe pióro. Otaczała go też złota korona. Nagolenniki, które miały chronić nogi Ce’Nedry od przodu, pasowały idealnie. Kowal sporządził nawet tarczę obrzeżoną mosiądzem oraz lekki miecz o ozdobnej głowni i pochwie.
Jednakże Ce’Nedra spoglądała z dezaprobatą na przygotowany przez Delbana napierśnik. Niewątpliwie na nią pasował - aż za dobrze.
- Nie zapomniałeś o czymś? - spytała. Zbrojmistrz uniósł napierśnik swymi wielkimi rękami i przyjrzał się mu uważnie.
- Wszystko jest na miejscu - odparł. - Przód, tył, rzemienie i zapięcia. Czego jeszcze chciałaś.
- Czy nie jest odrobinę... zbyt płaski? - zasugerowała delikatnie Ce’Nedra.
- Ma pasować - odrzekł Delban. - Jego kształt nie jest moją winą.
- Chcę, żeby był nieco bardziej... - wykonała rękami półkolisty gest.
- Po co?
- Nieważne po co. Po prostu to zrób.
- Co zamierzasz tam włożyć?
- To już mój problem. Ty tylko rób, jak ci każę. Delban cisnął ciężki młot na kowadło.
- Sama sobie zrób - powiedział szorstko.
- Durniku! - jęknęła błagalnie Ce’Nedra.
- O nie, księżniczko - odmówił grzecznie. - Nie dotknę cudzych narzędzi. Tak się nie robi.
- Proszę, Delbanie - rzuciła przymilnym tonem.
- To głupota - odparł z zaciętą twarzą.
- To bardzo ważne - nalegała. - Jeśli założę ten napierśnik, będę wyglądała jak mały chłopiec. Kiedy ludzie mnie zobaczą, muszą wiedzieć, że jestem kobietą. To okropnie ważne. Czy nie mógłbyś... no... choćby troszeczkę? - podkreśliła słowo odpowiednim gestem.
Delban rzucił Durnikowi pełne niesmaku spojrzenie.
- Musiałeś przyprowadzić ją akurat do mojej kuźni?
- Wszyscy twierdzą, że jesteś najlepszy - odparł łagodnie Durnik.
- Tylko odrobinkę, Delbanie - nalegała Ce’Nedra. Kowal ustąpił.
- W porządku - warknął unosząc młot. - Zrobię wszystko, bylebyś tylko przestała zawracać mi głowę. Ale nie aż tak bardzo. - Machnął gwałtownie rękami w geście sugerującym niezwykle bujne kształty.
- Polegam na twoim dobrym smaku, Delbanie - uśmiechnęła się ciepło i poklepała go po policzku. - No to do jutra rana.
Następnego ranka Ce’Nedra przeglądając się w lustrze zdecydowała, że zbroja jest idealna.
- I co o tym sadzisz, Adaro? - spytała przyjaciółkę.