Historia wymaga pasterzy, nie rzeźników.

Jego dzieła są niezwykle rozwlekłe i pomagają mi
wypełnić kolejne stronice ksiąŜki bez większych problemów. Gdy szu-
kam rozrywki, sięgam po niemieckie miesięczniki. - gospodarz uniósł
szklankę - A votre santé!
- A la votre! - odpowiedział Latimer.
— 142 —
Anglik zastanawiał się, czy uprzejmość gospodarza nie jest ele-
mentem szczegółowo obmyślanej strategii. Przełknąwszy kolejny łyk
whiskey Latimer zapytał:
- Zastanawiam się, czy Peters w swej krótkiej notatce zdradził
panu cel mojej wizyty.
- Niestety nie, jednak wczoraj otrzymałem od niego list, w któ-
rym mi wszystko opisał. - odpowiedział Grodek odstawiając szklankę
na stół i przyglądając się uwaŜnie Latimerowi - Cel pana wizyty zain-
trygował mnie. Od dawna zna pan Petersa?
Latimer zauwaŜył, Ŝe gospodarz przez chwilę zawahał się wy-
powiadając imię grubasa. Domyślił się, iŜ Grodek podświadomie za-
mierzał wypowiedzieć inne nazwisko.
- Spotkaliśmy się raz czy dwa. Pierwsze spotkanie miało miejsce
w pociągu. Kolejny raz rozmawialiśmy w moim hotelu. A pan, monsie-
ur? Nie wątpię, Ŝe zna go pan bardzo dobrze.
- Dlaczego tak pan sądzi? - zapytał zdziwiony Grodek.
Latimer uśmiechnął się, aby ukryć zaŜenowanie. Wiedział, Ŝe po-
pełnił nietakt.
- Gdyby Peters nie był pana dobrym znajomym, z pewnością nie
napisałby do pana listu w mojej sprawie i nie poprosił o udzielenie
informacji tak delikatnej natury.
Grodek obserwował gościa, a Latimer zastanawiał się, dlaczego
rozmawiał z gospodarzem tak, jakby ten naprawdę był emerytowanym
inŜynierem. Z niewiadomych przyczyn zastanawiał się równieŜ, czy
przed wizytą powinien był zaopatrzyć się w rewolwer podobny do bro-
ni, jaką posługiwał się Peters. Co prawda gospodarz nie zachowywał
się wrogo, jednak...
- Monsieur. - zapytał Grodek - Zastanawiam się, jaka byłaby
pana reakcja, gdybym zadał panu grubiańskie pytanie. Na przykład
gdybym zapytał pana, dlaczego interesuje się pan Ŝyciem innego
człowieka. Czy interesuje się pan tą właśnie osobą wyłącznie ze
względów zawodowych?
Latimer poczuł, Ŝe jego twarz pokrywa się rumieńcem.
— 143 —
- Mogę pana zapewnić, Ŝe... - zaczął Latimer.
- Jestem pewien, Ŝe moŜe mnie pan zapewnić. - przerwał mu
Grodek - Jednak proszę o wybaczenie, gdy spytam, dlaczego miałbym
uwierzyć pana zapewnieniom?
- Mogę jedynie dać słowo, Monsieur. Daję słowo, Ŝe wszystkie
informacje, które mi pan przekaŜe pozostaną między nami. - odpo-
wiedział Anglik sztywnym tonem.
Grodek westchnął.
- Myślę, Ŝe nie do końca mnie pan zrozumiał. Same informacje
nie są niczym wielkim. Wydarzenia, które miały miejsce w 1926 roku
w Belgradzie dziś są jedynie przeszłością. Zastanawiam się, jaka jest
moja rola w całym zamieszaniu. Szczerze powiedziawszy, nasz wspól-
ny znajomy, zachował się ze wszech miar niedyskretnie kierując pana
do mnie. Sam się tego przyznał, jednak prosił o wybaczenie i przysługę.
Przypomniał mi, Ŝe jestem jego dłuŜnikiem i dlatego powinienem opo-
wiedzieć panu o Dimitriosie Talacie. Peters napisał, Ŝe jest pan pisa-
rzem i interesuje się całą historią wyłącznie ze względów zawodowych.
Niech i tak będzie. Jest tylko jeden szczegół, który nie daje mi spokoju.
- Grodek przerwał i sięgnął po whiskey - PoniewaŜ zgłębia pan
tajniki ludzkiej natury, z pewnością zauwaŜył pan, Ŝe poczynania kaŜ-
dego człowieka są wynikiem określonych motywów, które górują nad
wszystkimi innymi pobudkami. Niektórzy z nas kierują się próŜnością,
inni chcą ukoić swe myśli, a jeszcze inni działają wyłącznie dla pienię-
dzy. Według mnie ostatecznym celem poczynań Petersa są pieniądze.
Nie chcę obraŜać Petersa za jego plecami, jednak zapewne sam pan
zauwaŜył, Ŝe największą miłością naszego przyjaciela są właśnie pie-
niądze. Proszę mnie źle nie zrozumieć, nie chciałbym przez to powie-
dzieć, Ŝe jest to jedyny bodziec kierujący jego działaniem. Pragnę jed-
nak zrozumieć, dlaczego ktoś taki jak Peters zadaje sobie trud i przysy-
ła do mnie angielskiego autora powieści detektywistycznych. Rozumie
mnie pan? Mam nadzieje, Ŝe tak i Ŝe wyjaśnia to, dlaczego jestem nieco
— 144 —
zaniepokojony. Mam wielu wrogów na całym świecie. Proszę, zatem,
aby opisał mi pan naturę swego związku z Petersem. Czy byłby pan na
tyle uprzejmy?
- Z największą przyjemnością spełniłbym pana prośbę, jednak
obawiam się, Ŝe nie jest to moŜliwe. Sam nie wiem, czy coś mnie z nim
łączy.
Na twarzy Gródka pojawiło się zniecierpliwienie.
- Ja nie Ŝartuję, monsieur!
- Ja teŜ nie. Od jakiegoś czasu zajmuję się historią człowieka
imieniem Dimitrios. Podczas mego śledztwa spotkałem pana Petersa. Z
niewiadomych mi przyczyn on równieŜ interesuje się Dimitriosem. Gdy
byłem w Atenach poszukiwałem informacji o Dimitriosie w miejskim
archiwum. Tam właśnie dostrzegł mnie Peters. Następnie podąŜył za
mną do Sofii i włamał się do mojego pokoju. Wymachując rewolwerem
Ŝądał, abym wyjaśnił mu, dlaczego interesuję się Dimitriosem. Opo-
wiedziałem mu o śmierci Dimitriosa, a on złoŜył mi pewną propozycję.
Powiedział, Ŝe jeśli postąpię według jego wskazówek i spotkam się z
nim w ParyŜu, kaŜdy z nas otrzyma nagrodę wysokości pół miliona
franków. Powiedział równieŜ, Ŝe dysponuję pewnymi danymi, które
same w sobie są bezwartościowe, lecz po połączeniu z jego informa-