Historia wymaga pasterzy, nie rzeĹşnikĂłw.


Powstanie samej fundacji dwa lata wcześniej z entuzjazmem witała "Chimera", pisząc m.in.:
Fundacya hr. M. Tyszkiewicza, spowodowana, zda się, jeszcze raczej czysto humanitarnemi uczuciami, [...] kładąca bowiem jako warunek pobytu w willi włoskiej niezdrowie lub znużenie artysty, jest jednak niewymownie pocieszającym objawem. Przypomniano sobie nareszcie o sztuce i artystach, i to o sztuce i artystach w najszerszem słowa znaczeniu, ponieważ fundator miał na myśli, jednako i bez żadnej różnicy, twórców ze wszystkich gałęzi
31 X., [W ostatnich latach...], "Biblioteka Warszawska" 1904, t. III, s. 203. Por. T. Z i e 1 i ń s k a, Poczet polskich rodów arystokratycznych, Warszawa 1997, s. 439.
" B. L e ś m i a n, list do Zenona Przesmyckiego - Miriama [1903], rkps,
BN, sygn. 2851, k. 105.
190
GRZEGORZ P. BĄBIAK
sztuki. Rzecz sama przez się godna już jest najwyższego uznania. Znaczenie jej wszakże wprost nieobliczalnem być może, jako pobudki do dalszych działań w tym kierunku34.
Jednak w żadnym z późniejszych zeszytów informacja o niej już się nie pojawiła, co sugerowałoby, że jej profil nie przystawał do profilu almanachu. Zwłaszcza że działalność Tyszkiewicza połączona została z poczynaniami Towarzystwa Zachęty Sztuk Pięknych w Warszawie, o którym Miriam konsekwentnie wypowiadał się w sposób negatywny.
Jednak najobfitszego materiału dostarczają inne listy autora Malinowego chruśniaka do redaktora warszawskiego almanachu, które nawet po uświadomieniu sobie subiektywizmu piszącego, zdają się ujmować w części najbardziej charakterystyczne z elementów, jakie postrzegano w "Sztuce". W jednym z nich notował:
Chorowałem z głodu, tak, żem o mało nie zginął. Co więcej: zmuszony byłem, jak to już raz pisałem, nie podając wtedy przyczyny, zmuszony byłem drukować się w "Sztuce", sporą za to dostawszy zaliczkę (160 francs). I teraz Potocki pomoc mi mniej więcej obiecał. Lecz pomimo to (też między nami) bardzo mi się Potocki nie podoba. Zobaczyłem potem dlaczego. Tymczasem tylko powiem, że głównym celem "Sztuki" (w Warszawie) będzie polskość i swojskość, która podobno wkrótce ma być znów (!) na czasie! Prócz tego "Sztuka" ma być dalszym i rozszerzonym ciągiem "Chimery". Zaś ponieważ Miriam stworzył własną "Chimerę" - chce i Potocki stworzyć i już stworzył: gdyż okres wydawania "Sztuki" w Paryżu był jego "Chimerą"! Tak to więc chimeryczność od geografii zależy. Wszystko to śmieszne, ale mi głupio z głupim człowiekiem mieć do czynienia, a jestem zmuszony, bo bym zginął z głodu wraz z żoną. Nie długo to jednak - mam nadzieję - potrwa. [...] Co ze mną będzie, nie wiem. Może wkrótce wrócę do Warszawy, może zginę, albo i nie zginę w Paryżu - to pono tylko wiem, że "Chimera" była mi dotąd źródłem podniety do życia
POLSKA DROGA DO EUROPY
191
34 T r e d e c i m, Fundacya M. hr. Tyszkiewicza, "Chimera" 1901, t. I, z. 3, s. 536.
i pracy i będzie nadal. Bo choćby wychodzić przestała, to istnieć nigdy nie
przestanie35.
Trudno nie oprzeć się wrażeniu, że pismo Potockiego chciało być kontynuacją "Chimery", ale bardziej "ludzką", bardziej przystępną. Stąd elementy rywalizacji z warszawskim alamanachem, o czym, już bez uprzedzeń, pisał Leśmian w kolejnym liście:
A. Potocki posyła "Chimerze" "Sztukę" (ostatnie zeszyty zdaje mi się pod opaską rekomendowaną). Dotąd nie otrzymał żadnego zeszytu "Chimery" i niektóre duszyczki polsko-paryskie twierdzą, iż "Chimera" uważa "Sztukę" za swoją konkurentkę, i że ucieka się względem "Sztuki" do takiego samego milczenia, jakim inne pisma chciały ją samą zabić. Sam Potocki ma do "Chimery" i jej współpracowników wielką cześć. Jest nadzwyczaj oburzony na brudy i skandale [wyr. nieczyt. - G.P. B.] i z cichą tęsknotą wyczekuje poparcia "Chimery". Pierwotne zeszyty "Sztuki" były rzeczywiście marne, ale w następnych znać polepszenie pomimo jawnego braku znawstwa i zgoła wypadkowego doboru. Żali się Potocki na brak ludzi. [...] Myślę wszakże, że lepiej byłoby, gdyby "Chimera" przystała na wymianę pisma i zdaje mi się, że wypada w ten lub ów sposób wytłumaczyć chwilowe opóźnienie w wysyłce zeszytów - a to dla uniknięcia głupich gadań o rywalizację, tembardziej [!], że jak zauważyłem, Potocki ma dobre chęci i pragnie służyć sztuce, tylko - niekiedy nie umie. Po prostu czuje się jak w lesie i idzie niemal po omacku36.
Zatem reasumując, sine ira et studio, bibliografia zawartości "Sztuki", mimo świadomości, że była refleksem prasy paryskiej, mimo jej wewnętrznej niespójności i chaotyczności, która niewiele miała z programowych założeń, zmusza do zastanowienia, zwłaszcza że jeśli trafnie odczytywać zamysł samego Potockiego, w każdym numerze choć jeden szkic miał zwracać na siebie uwagę, bądź problematyką, bądź nazwiskiem autora. Ponadto sądzę, że próba oceny dorobku "Sztuki" przebiegać musi na dwóch płaszczy-
35 L e ś m i a n, list do Zenona Przesmyckiego - Miriama [1904], rkps, BN,
sygn. 2851, k. 106.
36 Tamże, k. 123.
192
GRZEGORZ P. BĄBIAK
POLSKA DROGA DO EUROPY
193
znach. Z europejskiego punktu widzenia pismo to było mimowolnym depozytariuszem "swojskości", ale - co należy podkreślić -nie było fanatycznym obrońcą "swojszczyzny". Zamknięte wobec elit artystycznych świata Zachodu, choćby tylko barierą językową, zatrzymując się w pół drogi, nie zdecydowało się włączyć narodowej kultury w tygiel estetycznych przeobrażeń.
Nie oznaczało to, że prób takich nie podejmowało, ale nikły one w całej zawartości pisma. Podobnie jak sam periodyk, który zauważany był co prawda przez największe almanachy literackie Paryża, jak np. "Mercure de France", w którym Yvanhoe Rambos-son anonsowała XI i XII zeszyt "Sztuki". Pisała:
"Sztuka" - podwójny zeszyt wydany przez polską kolonię artystyczną, w Paryżu, kolonię liczną, w której skład wchodzą m.in. Slewiński, Lepla, Mazur, Gruberski, Hirszenberg, Gottlieb, Machalski i Olga Boznańska17.
Jednak sądzić można, że był to anons nie tyle "Sztuki", co samych polskich artystów, których nazwiska znane były nad Sekwa-ną, a na łamach periodyku pojawili się tylko w postaci reprodukcji ich prac.

Podstrony