X


Historia wymaga pasterzy, nie rzeźników.

Jeśli się go jednak tych sił nie pozbawi, użyją go znowu.
- No to czemu nic nie zrobisz? - przerwał Jim przyglądając się Magowi. - Chodzi ci o to, że sam powinienem wnieść to oskarżenie przeciw Malvinne'owi do Wydziału Kontroli?
- O nic mi nie chodzi - powiedział Carolinus. - Ja w żadnym wypadku nie mogę wkroczyć w tę sprawę ze względu na to prawo, które zabrania mi pomagać ci w jakikolwiek sposób i które naruszyłem na szczęście tylko w niewielkim stopniu, czyniąc cię dziś odpornym na czary Malvinne'a. Przy okazji, kiedy skończą się te dwa­dzieścia cztery godziny ochrony, jakie ci dałem, stracisz tę odporność. Potem Malvinne będzie mógł użyć sił pozo­stałych na jego kredycie, żeby wyrównać z tobą pora­chunki.
Jim przyjrzał się czarodziejowi. Jego oczy spotkały oczy Maga wypełnione mnóstwem znaczeń.
- Mówisz mi zatem, że mam mniej niż dwadzieścia cztery godziny na złożenie oskarżenia przeciw Malvinne'owi?
- Powtarzam - rzekł Carolinus - że nic nie sugeruję. Jakie wnioski zechcesz wyciągnąć ze stwierdzeń, które zrobiłem, stwierdzeń na temat tego, jak rzeczy stoją, będą to tylko twoje wnioski.
- Czy możesz mi odpowiedzieć na jedno pytanie? - spytał Jim.
- Być może - rzekł krótko Mag.
- Jeśli nie wniosę tych oskarżeń i skończą się te dwadzieścia cztery godziny, i Mahdnne zostanie uwolniony od tego, co na niego założyłeś...
- I za co będę musiał zapłacić słoną grzywnę, jak wyjaśniałem - przerwał czarodziej. Skrzywił się. - I tak to będzie kosztowne. Wiesz, niełatwo jest zebrać to, co składa się na kredyt w Wydziale Kontroli.
- Tak, tak - powiedział Jim. - Wiem. Rzecz w tym ile z tego, co Malvinne stracił, będzie mógł odzyskać, jeżeli poczekam do następnego wschodu słońca i nic nie zrobię.
- Moja sytuacja nie pozwala mi wypowiadać się na temat tego, co mógłby zrobić kolega-Mag - wyjaśnił
Carolinus. - W przypadku takiej hipotetycznej sytuacji Mag taki jak ten, o którym mówisz, mógłby prawdopo­dobnie odzyskać wszystko, co stracił, a nawet jeszcze więcej!
- Innymi słowy, jeśli ma zostać powstrzymany, musi być powstrzymany teraz - podsumował Jim.
- Jeśli to wniosek z mojej hipotetycznej sytuacji, to musiałbym się z tym zgodzić - powiedział czarodziej. - Zważ, że pomniejszy Mag, wnoszący takie oskarżenie przeciw starszemu Magowi klasy AA A, może się spodzie­wać, że jeśli jego oskarżenie nie będzie dowiedzione, zostanie pozbawiony wszystkich swoich mocy i być może zupełnie wyrzucony poza Królestwo Magów. Malvinne'owi, nawet w najgorszym razie, to nie grozi.
- Ale ja nawet nie jestem pewien rodzaju oskarżeń, jakie mógłbym wnieść! - zakrzyknął zrozpaczony Jim.
- W ramach instruowania cię jako ucznia mógłbym ci doradzić - powiedział Carolinus - że w takim hipo­tetycznym przypadku można by wnieść oskarżenie o stwo­rzenie sytuacji, która ostatecznie mogłaby skończyć się tym, że większość energii weryfikowanej przez Wydział Kontroli na zawsze zniknęłaby, zmniejszając w ten sposób władzę Wydziału i pozbawiając go zdolności sprawowania kontroli nad Królestwem Magów.
Jim wpatrywał się w stojącą przed nim niewysoką postać z rzadkimi wąsami i brodą.
- Chcesz mi powiedzieć - rzekł w końcu - że taki mógł być ostateczny skutek tego, co zrobił Malvinne?
- W tymże samym hipotetycznym przypadku. Oczywiś­cie, o tej sprawie musi zadecydować Wydział Kontroli. Moim własnym zdaniem, nieistotnym zresztą, oskarżenie to jest absolutnie niezbite. Przeciw hipotetycznemu Magowi trzeba by przedsięwziąć działanie, o którym mówimy, to znaczy, przeciw Magowi, o którym mówimy, trzeba by przedsięwziąć działanie! - zakończył gniewnie Carolinus, sam siebie poprawiając. - Moja gramatyka staje się z latami coraz bardziej skandaliczna - gderał. - Jednakże, pominąwszy to wszystko, powinieneś mieć teraz pojecie o tym, co związane jest z sytuacją, o której właśnie mówiliśmy. Tu się kończy mój obowiązek. Decyzja, czy wnosić skargę do Wydziału Kontroli, czy nie, należy do ciebie.
- I nie ma żadnego pośredniego wyjścia? - spytał Jim. - Jeżeli wniosę oskarżenie, ten hipotetyczny Mag, o którym mówiłeś, zostanie zupełnie zniszczony?
- Tak - odparł czarodziej - a nawiasem mówiąc, nie znam żadnego innego hipotetycznego Maga, któremu by się to bardziej należało! Zwłaszcza temu, który od lat obrażał wielką sztukę i rzemiosło magiczne. Temu, który na poziomie czysto ludzkim spowodował wiele nieszczęść.
Na długą chwilę zapadło między nimi milczenie.
- Cóż - powiedział Carolinus - wracajmy lepiej do pozostałych. Powiedziałem ci już wszystko.
Odwrócił się i odszedł. Jim poszedł za nim. Gdy dotarli obaj do kręgu ludzi, Theoluf pośpieszył do Jima.
- Sir Jamesie! - powiedział. - Nie mogłem cię odnaleźć. Sir Giles jest już bardzo blisko końca i prosił ciebie.
Rozdział 40
 

Podstrony