Nie na tyle jednak spóźnieni, by oddziały desantowe znalazły się bezpieczne po-za zasięgiem rażenia. Donal przeszukał wzrokiem tablicę przyrządów i znalazł
przycisk broni do niszczenia celów żywych.
— Przygotować dziaÅ‚a rozpryskowe! — zawoÅ‚aÅ‚ do mikrofonu.
Patrzył na przyrządy, ale w wyobraźni widział opadające ciemne, ubrane
w skafandry sylwetki żołnierzy oddziałów desantowych i pomyślał o kilku mi-
lionach drobnych odłamków stali węglowej, które rozprysną się wśród nich za
dotknięciem jego palca.
— Sir. . . jeÅ›li pan chce. . . strzelcy mówiÄ…, że sÄ… przyzwyczajeni do obsÅ‚ugiwania broni. . .
— Konserwatorze! — warknÄ…Å‚ Donal. — SÅ‚yszeliÅ›cie rozkaz.
— Tak jest, sir.
Donal spojrzał na pole obstrzału. Komputer już nakierował broń na cele. Donal
nacisnÄ…Å‚ guzik.
Dwie godziny później C4J, znajdujący się wtedy na orbicie stacjonarnej, do-
staÅ‚ rozkaz powrotu do punktu zbornego, a jego kapitan — rozkaz zameldowania
się u dowódcy swojego pododdziału patrolowego. W tym samym czasie powiado-
miono wszystkich Å‚Ä…czników sztabowych, że majÄ… zgÅ‚osić siÄ™ na statku flagowym, a Å‚Ä…cznika sztabowego Donala Graeme’a — że ma siÄ™ stawić osobiÅ›cie u dowód-cy Niebieskiego Patrolu, Lludrowa. ZastanawiajÄ…c siÄ™ nad tymi trzema rozkazami, Donal wezwaÅ‚ OrdovyÄ™ przez telefon wewnÄ™trzny i uczyniÅ‚ go odpowiedzialnym
za wykonanie pierwszego z poleceń. Sam postanowił, że weźmie na siebie dwa
pozostaÅ‚e, które mogÅ‚y — choć nie musiaÅ‚y — mieć ze sobÄ… zwiÄ…zek.
Po przybyciu na statek flagowy wyjaśnił sytuację oficerowi dyżurnemu, który
przekazał wiadomość Sztabowi i dowódcy Niebieskiego Patrolu.
— Ma pan siÄ™ udać prosto do Lludrowa — poinformowaÅ‚ Donala i wyznaczyÅ‚
mu przewodnika.
72
*
*
*
Donal znalazł Lludrowa w prywatnym gabinecie na statku flagowym. Po-
mieszczenie nie było dużo większe od kabiny Donala na C4J.
— W porzÄ…dku! — powiedziaÅ‚ Lludrow, wstajÄ…c zza biurka i szybko je ob-
chodzÄ…c.
Poczekał, aż przewodnik wyjdzie, i wtedy położył dłoń na ramieniu Donala.
— W jaki sposób twój statek wyszedÅ‚ caÅ‚o? — zapytaÅ‚.
— PilotowaÅ‚em go — odpowiedziaÅ‚ Donal. — Sterownia dostaÅ‚a bezpoÅ›rednie
uderzenie. Wszyscy oficerowie nie żyją.
— Wszyscy oficerowie? — Lludrow przyjrzaÅ‚ mu siÄ™ badawczo. — A ty?
— PrzejÄ…Å‚em oczywiÅ›cie dowództwo. Nic jednak nie zostaÅ‚o oprócz broni do
niszczenia ludzi.
— Mniejsza z tym — powiedziaÅ‚ Lludrow. — Przez część akcji peÅ‚niÅ‚eÅ› obo-
wiÄ…zki kapitana?
— Tak.
— Åšwietnie. To lepiej, niż siÄ™ spodziewaÅ‚em — pochwaliÅ‚ Lludrow. — A teraz
powiedz mi coś. Czy jesteś gotów nadstawić karku?
— Z powodów, które akceptujÄ™, oczywiÅ›cie — odparÅ‚ Donal.
Popatrzył na niskiego, dość brzydkiego mężczyznę i stwierdził, że zaczyna lu-
bić dowódcę Niebieskiego Patrolu. Podobna bezpośredniość była dla niego rzad-
kim doświadczeniem, odkąd opuścił Dorsaj.
— W porzÄ…dku. JeÅ›li siÄ™ zgodzisz, obaj nadstawimy karku. — Lludrow spoj-
rzaÅ‚ na drzwi, ale byÅ‚y zamkniÄ™te. — Mam zamiar naruszyć Å›cisÅ‚Ä… tajemnicÄ™ i wyznaczyć ciÄ™ do akcji sprzecznej z rozkazami Sztabu, jeÅ›li nie masz nic przeciwko temu.
— ÅšcisÅ‚Ä… tajemnicÄ™? — powtórzyÅ‚ Donal, czujÄ…c nagÅ‚y chłód na karku.
— Tak. DowiedzieliÅ›my siÄ™, co kryÅ‚o siÄ™ za lÄ…dowaniem Newtona i Cassidy
na Oriente. Znasz Oriente?
— UczyÅ‚em siÄ™ o niej, oczywiÅ›cie — odpowiedziaÅ‚ Donal. — W szkole i ostat-
nio, kiedy zaciągnąłem się na Freilandię. Temperatury do siedemdziesięciu ośmiu stopni Celsjusza, skały, pustynie, jakiś miejscowy gatunek winorośli i dżungla kaktusowa. Brak dużych zbiorników wodnych wartych uwagi i nadmiar dwutlen-ku węgla w atmosferze.
— Dobrze — skwitowaÅ‚ Lludrow. — Najważniejsze, że jest wystarczajÄ…co
duża, by można się ukryć. Oni tam teraz są, a my nie możemy ich wykurzyć tak