ďťż
W odróżnieniu od Knebworth, tej imprezie towarzyszyły słońce i upał - ale tak jak w
Knebworth, występ Deep Purple poprzedzał niemiecki zespół Scorpions.
W tym miejscu należy się jednak jeszcze kilka słów wyjanienia. Wiosnš i latem
tego roku po naszym kraju "niepokojšco" często kršżyły pogłoski o tym, jakoby
hardrockowi królowie mieli zawitać także do Polski dajšc wielki koncert na Stadionie
lšskim w Chorzowie. Jak realne - w ówczesnej rzeczywistoci - były to plany, zdradził
w rozmowie z autorami niedoszły promotor niedoszłego koncertu, Andrzej Marzec:
Jak wiadomo, zespół Deep Purple mial kilkuletniš przerwg w dzialalnoci, ale
gdy po tych kilku latach zabral się za pracg nad "Perfect Strangers ", spróbowalem
`podejć " go po raz pierwszy. Niestety, nasze ówczesne możliwoci finansowe w żaden
sposób nieprzystawały do żšdari Deep Purple. la wtedypłaciłem honoraria rzgdu S-10
tysigcy dolarów, aponieważ zespól byl wówczas wielkš, uznanš gwiazdr' nie bylo mowy,
byjeszcze miał dokladać do tego interesu. Wzišlem się wigc na sposób i zwrócilem się do
promotora trasy skandynawskiej, Erica Thomsona. Zostałem zaproszony przez niego na
koncert Purpli w Malm - bylem zresztš jedynym promotorem ze wschodu, który czynil
jakiekolwiek starania, miałem też ambicję działać samodzielnie. Po koncercie spotkalem
161
się z menażerem i członkami zespołu - najbardziej " mroczne " wrażenie wywarł na mnie
oczywicie Ritchie Blackmore, z którym trudno było 'wdawać się w jakiekolwiek
konwersacje... Na kolacjg poszlimy migdzy innymi z Ianem Gillanem i Bruce'em
Payne'em. Wówczas postawiłem sprawg jasno - albo oni odstšpiš od tych pienigdzy,
które dostajš na trasie i potraktujš Polskgjako kraj, nie bgdšcy w stanie zapłacić takich
pieniędzy, jakie oni przywykli dostawać, natomiast usatysfakcjonujš fanów, którzy majšc
wczeniej raczej marne szanse zobaczenia Deep Purple czekali na nich tyle lat... To
jednak była rozbieżnoć rzgdu 50 tysigcy dolarów, a ich stanowisko było nieugigte. Purple
mieli wtedy takš liczbg "bookingów", że nie musieli zabiegać o dodatkowe miejsca do
grania. W tym wzglgdzie byli bardzo konsekwentni - dotarłem do menażera, do muzyków
i rozmawialimy sobie bardzo szczerze. Padały konkretne kwoty, ale moje możliwoci
były takie jakie były. . .
Dodatkowo te 50 tysigcy dolarów było nie do odzyskania - istniały przecież dwa
kursy walut, oficjalny i nieoficjalny, a Pagart rozliczał się po kursie oficjalnym... W
każdym razieja zrobiłem wszystko. Zbyt romantycznie brzmi teżpomysł, by muzycy mieli
postawić się menażerowi i " olać " kwestig kasy. Tu naprawdg chodzi o pienišdze ijeszcze
raz pienišdze - na to wszystko składa się przecież nie tylko muzyka, ale i cała produkcja,
lasery, obsługa. Nie ma czego takiego, by muzyk dopłacał do całej historii -jeżeli nie
promotor to wytwórnia płytowa, a w tym przypadku nie było takiej możliwoci.
Mylę, że gdyby doszło to do skutku, tg trasg można było miało u nas zagrać na
wzór Iron Maiden - siedem dni, pięć sal, a Deep Purple nie mieli wtedy wigkszej pozycji
niż Iron Maiden czy nawet Elton John. Gdyby sprawy finansowe rozwišzane były w inny
' sposób, to u nas nie można było tego inaczej zorganizować.
Można zatem wyobrazić sobie jak wielkie byłoby to wydarzenie w "rockowej"
historii naszego kraju. Co ma jednak wisieć, nie utonie - starania o przyjazd zespołu do
Polski wznowione zostanšjuż niedługo, o czym także w odpowiednim momencie opowie
nam Andrzej Marzec.
Mimo planów koncertów w Południowej Ameryce i RPA (za te ostatnie Purplom
oferowano wręcz niebotyczne kwoty) trasa definitywnie dobiegła końca w sierpniu 1985 .
Okazała się - co wszyscy zresztš doskonale wiedzieli - ogromnym sukcesem i jednym z
najważniejszych rockowych wydarzeń ostatnich lat. Płyta "Perfect Strangers" na całym
wiecie sprzedała się w kilku milonach egzemplarzy, docierajšc do 5. miejsca w Anglii,
' 17. w Stanach, 2. w Niemczech i 3. w Szwecji. Doskonale zaaranżowana akcja promocyjna
(koszulki, plakaty, programy, znaczki, a nawet stojaki do płyt z podobiznami muzyków)
również w Europie przyniosła wymienite rezultaty. Wzmożone zainteresowanie grupš
znalazło również swe ujcie w liczbie sprzedawanych albumów ze starszymi nagraniami
Deep Purple. Na rynku pojawiło się sporo rozmaitych składanek typu The Best czy The
Greatest, nie brakowało też - jak miało to miejsce w przypadk Knebworth -
okolicznociowych wydań nowej płyty.
Wszyscy członkowie zespołu w udzielanych wywiadach zapewniali, że sš ze sobš
szczęliwi, że chcš, by ta atmosfera trwała wiecznie. Tę przyjań cementować miały
piłkarskie mecze,jakie Purple często rozgrywali na trasie (przeciwnikami były najczęciej
lokalne stacje radiowe). Sceptycy zastanawiali się jednak, jak długo Ian Gillan i Ritchie
Blackmore wytrzymajš ze sobš? I na pewno nie były to rozważania bezpodstawne.
Mimo to z uznaniem stwierdzić trzeba, że Purple w znakomitym stylu na powrót
wpasowali się w "krwiobieg" wiatowego show biznesu, który od tego momentu z
162
niecierpliwociš zaczšł wyczekiwać następnej płytowej propozycji zespołu. Ale w
pierwszym rzędzie całej pištce należały się zasłużone pod każdym względem wakacje.
52. PRACOWITE WAKACJE
Z uroków prawie półrocznego urlopu najmniej skorzystał Ian Gillan, który
najpierw wzišł lub w Stanach, póniej w Irlandii (z tš samš kobietš!), wczeniej poddajšc
się operacji wycięcia migdałków. Po operacji Ian odzyskiwał siły na południu Francji,
zastanawiajšc się nawet nad kupnem tam domu. Zdecydowałjednak, że na pewien czas,
w charakterze uciekiniera podatkowego, przeniesie się do Stanów. W tym samym okresie
za ocean wyemigrował też Jon Lord, rozlokowujšc się w Greenwich, tuż obok posiadłoci
Rogera Glovera. Pod koniec roku "naczelnego klawisza" Purpli spotkać było można na
nartach "gdzie w Alpach", natomiast po więtach cała pištka po raz pierwszy zebrała
się w domu Rogera Glovera. Temu spotkaniu towarzyszyło pewne napigcie - wspomina
basista. Przynajmniejja tak to odbierałem. Wszyscy bowiem zdawalimy sobie sprawę,
że czeka nas praca nad materiałem na - w naszym zamierzeniu - kolejnš bardzo dobrš