Wyjaśni to rzecz, która musi szczerze Cię
zdumieć, a mianowicie powrót Reginalda do Parklands.
24
Jakieś pół godziny temu siedziałam z sir Jamesem w pokoju śniadaniowym, kiedy wywołał
mnie stamtÄ…d mój brat. Natychmiast spostrzegÅ‚am, że coÅ› musiaÅ‚o siÄ™ stać – byÅ‚ zarumieniony
i mówił z wielkim przejęciem. Wiesz, droga Matko, jak niecierpliwie się zachowuje, gdy jest
czymÅ› wzburzony.
– Wracam dziÅ› do domu, Katarzyno – oÅ›wiadczyÅ‚. – Przykro mi ciÄ™ opuszczać, ale muszÄ™
jechać. Upłynęło sporo czasu, odkąd po raz ostatni widziałem matkę i ojca. Zamierzam
natychmiast wysłać przodem Jamesa z moimi końmi do polowania. Jeśli masz list do
rodziców, może go przy okazji zabrać. Ja sam nie dotrę do domu przed środą lub czwartkiem,
udaję się tam bowiem przez Londyn, gdzie mam do załatwienia kilka spraw. Zanim jednak
odjadÄ™ – ciÄ…gnÄ…Å‚ nieco cichszym, ale wciąż wzburzonym gÅ‚osem – muszÄ™ ciÄ™ ostrzec co do
pewnej rzeczy . Nie pozwól, by sir Martin unieszczęśliwił Fryderykę Vernon. Pragnie ją
poślubić, a jej matka także sprzyja temu małżeństwu, ale Fryderyka drży ze strachu nawet na
samą myśl o tym. Możesz być pewna, że to, co mówię, jest prawdą. Wiem, że córkę lady
Susan przeraża już sama obecność tego człowieka w twoim domu. To słodka dziewczyna i
zasługuje na lepszy los. Odeślij go stąd jak najszybciej. To zwykły głupiec, ale Bóg jeden
raczy wiedzieć, do czego zmierza jej matka. Å»egnaj – dodaÅ‚, Å›ciskajÄ…c czule mojÄ… dÅ‚oÅ„. – Nie
wiem, kiedy znów się zobaczymy. Pamiętaj jednakże o tym, co ci powiedziałem. Wiem, że
dobro Fryderyki bardzo leży ci na sercu. To miła, nader inteligentna panna, której rozsądkowi
zawsze powinniśmy ufać.
To rzekłszy, zostawił mnie i zbiegł po schodach. Nie próbowałam go zatrzymywać,
wiedząc, jak musi się czuć. To, co działo się ze mną samą, gdy słuchałam jego słów, nie da
się wprost opisać. Przez parę minut nie byłam nawet zdolna się poruszyć: zamarłam ze
zdumienia. Jakże wszelako miłego! Po chwili zaś, kiedy jeszcze raz przemyślałam to, co
powiedział, ogarnęło mnie uczucie niezmąconego niczym szczęścia.
W dziesięć minut po moim powrocie do pokoju śniadaniowego pojawiła się w nim lady
Susan. Domyśliłam się, oczywiście, że ona i Reginald musieli się pokłócić, z napięciem i
ciekawością szukałam więc w jej twarzy potwierdzenia moich przypuszczeń, jednakże, jak
przystało na mistrzynię oszustwa, wyglądała na niczym nieporuszoną. Poszczebiotawszy
chwilę na błahe tematy, odezwała się do mnie w te słowa:
– DowiedziaÅ‚am siÄ™ od Wilsona, że utracimy towarzystwo pana de Courcy. Czy to prawda,
że jeszcze dziś rano opuszcza Churchill?
Odpowiedziałam, że owszem, to prawda.
– Nic nam o tym nie mówiÅ‚ zeszÅ‚ego wieczoru – rozeÅ›miaÅ‚a siÄ™. – Ani nawet dziÅ›, przy
śniadaniu. Ale może sam jeszcze wtedy o tym nie wiedział. Młodzi ludzie często bardzo
pospiesznie podejmują decyzje. Pochopność, z jaką gotowi są działać, dorównuje niestałości
w wytrwaniu przy swoich postanowieniach. Nie zdziwiłabym się, gdyby w końcu zmienił
zamiar i nigdzie nie pojechał.
Wkrótce opuściła pokój, ale mimo to ufam, droga Matko, że nie mamy powodów do obaw,
iż Reginald zmieni wcześniejsze plany. Sprawy zaszły już za daleko. Musieli się z lady Susan
pokłócić – i to prawdopodobnie o FryderykÄ™. Mimo to jej spokój mnie zaskoczyÅ‚. Teraz wolÄ™
jednak myśleć tylko o tym, z jaką radością powitacie go w domu, skoro udowodnił, że wciąż
godzien jest Waszego szacunku i nadal potrafi być dla Was źródłem szczęścia!
Kiedy następnym razem będę do Was pisać, mam nadzieję donieść, że sir James już