X


Historia wymaga pasterzy, nie rzeźników.

Przez przezorność jednak położył się przy samym otworze i zapadł w głęboki sen.
Obudziło go uczucie dotkliwego zimna. Zerwał się prędko i ujrzał z przerażeniem, że woda zalewała mrowisko i to z taką szybkością, iż dochodziła już do wyższego piętra, to znaczy do komórek, które zajmowali Murzyni. Obudził ich natychmiast, powiadamiając o nowym niebezpieczeństwie.
Herkules zapalił natychmiast małą lampkę podróżną i przy jej świetle zaczął badać stan ich schronienia.
- Woda już się nie podnosi, kapitanie, lecz stoi w miejscu - powiedział po chwili - niebezpieczeństwo już nam nie grozi.
- Nie grozi nam jeszcze... - odpowiedział Dick - niewielka to pociecha! A gdy woda znów zacznie przybierać?
- To zalepimy otwór, a wtedy nic nas przybierająca woda obchodzić nie będzie - odezwał się Akteon.
- Wtedy znaleźlibyśmy się jakby w dzwonie dla nurków. Nie potonęlibyśmy, lecz za to się podusili -
odpowiedział Dick.
- A to w jaki sposób?
- Z powodu braku powietrza. W dzwonie dla nurków bowiem powietrze jest odnawiane bezustannie przy pomocy pomp, dzięki czemu nurkowie swobodnie mogą oddychać; my natomiast tutaj bylibyśmy zupełnie odcięci od dopływu świeżego powietrza.
- Co więc mamy robić? - zapytał Tom.
- Wybijemy otwór w samym szczycie stożka, a następnie naradzimy się nad t ym, co powinniśmy uczynić.
Herkules udał się na najwyższe piętro i toporem bardzo szybko wyrąbał otwór dość duży, by - się przezeń mógł przedostać człowiek.
Słońce właśnie wschodziło.
Wydźwignięty przez Herkulesa Dick Sand wychylił się przez otwór u szczytu termitiery. Lecz w tej chwili stało się coś okropnego. Zaledwie Dick znalazł się na wierzchołku kopca, gdy usłyszał świst licznych strzał. Przerażony, cofnął się szybko, lecz zdążył w tej krótkiej chwili ogarnąć wzrokiem sytuację.
Cała równina zalana była wodą i zmieniła się w jedno wielkie jezioro. Jedyną wyspę na rozległej przestrzeni wody, stanowił szczyt góry, zauważonej już przez Dicka wczoraj, na którym rosło parę drzew. U stóp ich widniały liczne namioty jakiejś dużej karawany. Wszystko to widoczne było na dalszym planie. Mrowisko zaś otaczało kilkanaście łodzi, wypełnionych dobrze uzbrojonymi tubylcami.
Młody wódz szybko zeskoczył z ramion Herkulesa i w krótkich słowach opowiedział, co zobaczył.
Herkules pochwycił broń, to samo uczynili pozostali jego towarzysze, lecz stary Tom ostudził ich zapał i chęć do walki.
- Nie gubcie pani Weldon i jej synka - mówił. - Bronić się chcecie? Jak? Zbyt wielka jest liczba wrogów.
Walczyć będziemy godzinę, dwie, zabijemy wystrzałami kilkunastu, lecz reszta rzuci się na nas i wymorduje wszystkich, nie oszczędzając nikogo. Lepiej się poddać. Ten głos rozsądku zwyciężył i nieszczęśliwi rozbitkowie dobrowolnie oddali się w niewolę. Krajowcy wtargnęli do mrowiska, wyciągnęli z niego siłą panią Weldon wraz z synkiem, a następnie i wszystkich pozostałych. Nieszczęśnicy nie mogli zamienić ze sobą nawet kilku słów pożegnania, gdyż natychmiast brutalnie ich rozłączono.
Na pierwszej łodzi odpłynęli: pani Weldon, Janek i kuzyn Benedykt. Do drugiej wtłoczono razem Dicka i Murzynów i powieziono ich w przeciwległym kierunku niż pierwszą grupę jeńców.
Widać było, że napad był zaplanowany i że atakujący oddział działał według z góry wydanych rozkazów.
Po pewnym czasie łódź wioząca Dicka przybiła do brzegu.
W tejże chwili Herkules, korzystając z zamieszania, wyrwał karabin z rąk jednego z żołnierzy i pierwszy wyskoczył na brzeg, a następnie, waląc kolbą sztucera jak maczugą, zniknął w pobliskim lesie, ścigany gradem kul, które jednak go nie dosięgły. Po tej utarczce, skończonej niepowodzeniem napastników, wysadzono Dicka, wraz z resztą towarzyszy, na brzeg po uprzednim skrępowaniu ich rąk.
Z ludzi wolnych stali się niewolnikami.
ROZDZIAŁ VII
W niewoli
Zły los, zaiste, sprawił, że Dick ze swą drużyną zmuszony był szukać schronienia w mrowisku, znajdującym się w pobliżu obozu handlarzy niewolnikami. Gdyby nie to, byłby on niewątpliwie dostał
się do rzeki Kuanzy i jej wodami, na tratwie, dopłynął do morskiego wybrzeża, na którym wcześniej czy później znalazłby jakiś ratunek. Na nieszczęście stało się inaczej i rozbitkowie znaleźli się w mocy owego Ben Hamisa, o którym Harris mówił Negorowi.
Obóz arabskiego handlarza niewolnikami znajdował się pod potężnymi konarami olbrzymiego baobabu
[29] , w cieniu którego zmieścić się mogło wygodnie do pięciuset żołnierzy. Niewiarygodnie wielkie rozmiary tych drzew wprawiają w podziw wszystkich podróżujących po Afryce środkowej. Cameron, który przeprawił się przez Kuanzę, w swej powrotnej drodze do Bengueli, opowiadał, że widział drzewa o wiele większe jeszcze, aniżeli baobab, mianowicie sykomory, figowce i banany.
Otóż w cieniu jednego z takich gigantów zatrzymała się karawana niewolników, należąca do znanego w całej Afryce handlarza Alveza.
Grupa nieszczęśliwców dozorowana była przez sporą ilość doskonale uzbrojonych żołnierzy, przeważnie tubylców. Prowadzono ją na targ do Kassande. Stamtąd dopiero niewolnicy mieli być wysłani bądź do

Drogi użytkowniku!

W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczać Ci coraz lepsze usługi. By móc to robić prosimy, abyś wyraził zgodę na dopasowanie treści marketingowych do Twoich zachowań w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam częściowo finansować rozwój świadczonych usług.

Pamiętaj, że dbamy o Twoją prywatność. Nie zwiększamy zakresu naszych uprawnień bez Twojej zgody. Zadbamy również o bezpieczeństwo Twoich danych. Wyrażoną zgodę możesz cofnąć w każdej chwili.

 Tak, zgadzam się na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu dopasowania treści do moich potrzeb. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

 Tak, zgadzam się na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu personalizowania wyświetlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych treści marketingowych. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

Wyrażenie powyższych zgód jest dobrowolne i możesz je w dowolnym momencie wycofać poprzez opcję: "Twoje zgody", dostępnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usunięcie "cookies" w swojej przeglądarce dla powyżej strony, z tym, że wycofanie zgody nie będzie miało wpływu na zgodność z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.