- Nie chodzi mi o pieniądze, tato. Jestem nauczycielką. Moim zdaniem to najważniejszy ze wszystkich zawodów. Gdybym chciała zdobywać pieniądze, poszłabym do szkoły medycznej.
- Trzecioklasiści - powiedziała jej matka - to taki słodki wiek. Wkrótce sama zapragniesz mieć dzieci.
Mitch kiedyś już doszedł do wniosku, że właśnie wnuki będą przyciągać tych ludzi do Memphis. I zadecydował, że może jeszcze długo poczekać. W jego otoczeniu nigdy nie było dzieci. Nie miał żadnych bratanic ani bratanków, chyba że istnieli jacyś nieznani potomkowie Raya spłodzeni przezeń przypadkiem w którymś ze stanów. Sam nie odkrył w sobie żadnego instynktu ojcowskiego.
- Może za kilka lat, mamo.
Może po śmierci tych dwojga, pomyślał Mitch.
- Chciałbyś mieć dzieci, Mitch, prawda? - spytała teściowa.
- Może za kilka lat.
Pan Sutherland odstawił talerz i zapalił papierosa. Kwestię palenia Mitch omówił z Abby kilka dni przed ich przyjazdem. Chciał, aby w domu obowiązywał zakaz palenia, zwłaszcza dla tych ludzi. Kłócili się zapalczywie i Abby wygrała.
- Jak poszedł egzamin adwokacki? - zapytał teść.
Rozmowa staje się interesująca, pomyślał Mitch.
- Był wyczerpujący - Abby nerwowo przeżuwała jedzenie.
- Myślisz, że zdałeś?
- Mam nadzieję.
- Kiedy będziesz wiedział?
- Za cztery do sześć tygodni.
- Jak długo trwał?
- Cztery dni.
- Odkąd się tu sprowadziliśmy, nie robił nic, tylko uczył się i pracował. Nie widywałam go za często tego lata - powiedziała Abby.
Mitch uśmiechnął się do żony. Czas, który spędzał poza domem, stał się już drażliwym tematem i było zabawne słyszeć, jak ona mu wybacza.
- Co się stanie, jeżeli nie zdasz? - zapytał jej ojciec.
- Nie wiem. Nie myślałem o tym.
- Czy, jeśli zdasz, dostaniesz podwyżkę?
Mitch postanowił być miły, tak jak obiecał. Nie przyszło mu to łatwo.
- Tak, dobrą podwyżkę i dobrą premię.
- Ilu prawników zatrudnia firma?
- Czterdziestu.
- Mój Boże - powiedziała pani Sutherland. Zapaliła papierosa. - Tylu nie ma w całym okręgu Dane.
- Gdzie jest twoje biuro?
- W centrum miasta.
- Czy moglibyśmy je zobaczyć?
- Może kiedy indziej. W soboty jest zamknięte dla odwiedzających. - Mitch sam był zaskoczony swoją odpowiedzią. “Zamknięte dla odwiedzających”. Brzmiało to tak, jakby chodziło o muzeum.
Rozmowa urwała się. Zapadła niezręczna cisza. Teść zapalił następnego papierosa. Pal dalej, staruszku, pomyślał Mitch. Pal dalej.
- Zjedzmy deser na patio - zaproponowała Abby i zaczęła sprzątać ze stołu.
Wyrazili uznanie dla umiejętności ogrodniczych Mitcha, a on spokojnie przyjął pochwałę. Ten sam dzieciak z ich ulicy, który zajął się trawnikami, poprzycinał drzewa, powyrywał chwasty i przystrzygł żywopłoty. Jedyną zasługą Mitcha było zakopanie psich odchodów. Mógłby także podlewać ogród za pomocą gumowego węża, ale najczęściej pozwalał to robić panu Rice’owi.
Abby podała placek z truskawkami i kawę. Spojrzała bezradnie na męża, ale nie potrafiła odgadnąć jego myśli.
- Mieszkacie naprawdę w miłym miejscu - powiedział jej ojciec po raz trzeci i objął wzrokiem ogródek. Mitch dobrze wiedział, o czym teść w tej chwili myśli. Musiał oszacować dom i otoczenie, a teraz pożerała go ciekawość. Ile to miejsce kosztowało, do diabła? Musiał się tego dowiedzieć. Ile kosztuje całość? Ile płacą miesięcznie? Wszystko. Będzie się grzebał z jedzeniem, dopóki nie przemyci w końcu tego pytania.
- Śliczne miejsce - powiedziała po raz dziesiąty matka Abby.
- Kiedy wybudowano ten dom? - zapytał ojciec. Mitch odsunął talerz i odchrząknął. Wyczuwał, że zasadnicze pytanie padnie już za chwilę.
- Ma około piętnastu lat - odrzekł.
- Ile stóp kwadratowych?
- Około trzech tysięcy - odpowiedziała nerwowo Abby. Mitch spojrzał na nią. Powoli tracił panowanie nad sobą.
- Jakie śliczne sąsiedztwo - dodała jej matka.
- Nowa pożyczka, czy dokładasz do starej? - zapytał jej ojciec takim tonem, jakby przesłuchiwał dłużnika ze słabym zabezpieczeniem dodatkowym.
- To nowa pożyczka - powiedział Mitch. Czekał. Abby czekała także i modliła się w duchu.
Pan Sutherland nie czekał, nie mógł czekać.
- Ile za to zapłaciłeś?
Mitch odetchnął głęboko i już chciał odpowiedzieć: “Zbyt dużo”, ale Abby była szybsza.
- Nie zapłaciliśmy zbyt wiele, tatusiu - powiedziała stanowczo, marszcząc brwi. - Potrafimy rozsądnie gospodarować naszymi pieniędzmi.
Mitch zdobył się na uśmiech, przygryzając jednocześnie język.
Pani Sutherland wstała.
- Może pojedziemy na spacer? Chciałabym zobaczyć rzekę i tę nową piramidę wybudowaną obok niej. Dobrze? Chodź, Haroldzie.
Harold chciał zebrać więcej informacji na temat domu, ale żona szarpała go już za ramię.
- Świetny pomysł - powiedziała Abby.
Władowali się wszyscy czworo do nowego lśniącego BMW i pojechali obejrzeć rzekę. Abby poprosiła ich, by nie palili w nowym samochodzie. Mitch prowadził w milczeniu i starał się być miły.
ROZDZIAŁ 11
Nina weszła pośpiesznie do biura dźwigając stos papierów i położyła je przed swoim szefem.