X


Historia wymaga pasterzy, nie rzeźników.

Zbyt du­żo dziwnych rzeczy wydarzyło się ostatnio. Zbyt dużo starć, ostrzeżeń i złowieszczych sygnałów. Nadszedł czas wyrów­nania rachunków.
Dziwne, ale w tym właśnie momencie nie odczułem najmniejszego strachu. Nieomalże pchnięty wewnętrznym rozgorączkowaniem otworzyłem drzwi na oścież.
Diana Abgrund stała koło biurka.
 
Od tej chwili moja pamięć rejestrowała fakty ze zwykłą precyzją, ale rozciągając czas. Wszystko wyraźnie pamię­tam, a jednak wypadki jawią mi się uszeregowane jakby w bardzo odległej przeszłości, która już do mnie nie należy, właśnie począwszy od tego dnia, kiedy otworzyłem drzwi i ujrzałem Dianę Abgrund na zewnątrz wnęki hipnosnu.
- Widzisz - powiedziała głaszcząc mnie po ramieniu delikatnym, ale pewnym ruchem, przedziwnym gestem po­siadania. - Widzisz, nie mogłam już dłużej czekać...
Spojrzałem jej w oczy. Były olbrzymie i bardzo ciem­ne, dwie niebieskawe magnetyczne studnie. Widziałem je po raz pierwszy i były takie, jak zawsze je sobie wyobraża­łem w niespokojnych marzeniach.
- Czemu to zrobiłaś? - spytałem mówiąc jakby do siebie samego. Z trudnością wydobyłem głos słaby i jeszcze uwięziony w głębi gardła. Wtedy poczułem falę wstydu, uniosłem się gniewnie i prawie krzyknąłem.
- Co ci wpadło do głowy, narwana wariatko, jak śmiałaś przekroczyć granicę?
Okrążyła biurko i podeszła do drzwi. Suchym gestem zwolniła urządzenie zabezpieczające.
- Mów ciszej - poprosiła głośnym szeptem - ścia­ny są doskonale dźwiękoszczelne, ale nigdy nic nie wiado­mo, niedyskretne uszy są wszędzie.
- Dlaczego to zrobiłaś? - ponownie spytałem.
- Mówiłam już, nie mogłam dłużej czekać.
Wyjęła z torby klucz i otworzyła swoją szafę. Widzia­łem, że przeglądała rzeczy na najwyższych półkach. Potem odwróciła się i podeszła do stolika trzymając butelkę blu- maru i dwa kieliszki.
- Siadaj - powiedziała - i przestań mi się tak przyglądać. Może jestem narwana, ale nie zwariowałam.
Instynktownie odsunąłem się tak daleko, jak na to pozwalała ciasna kajuta. Odwróciłem się plecami, oparłem o ścianę, przytknąłem głowę do chłodnego metalu. Zapa­nowało pełne napięcia milczenie, powietrze zesztywniało, zawisły w nim bryły lodu, jakby cały świat w tej chwili zna­lazł się na krawędzi, o krok od kosmicznego unicestwienia. Potem usłyszałem dźwięk blumaru nalewanego do kielisz­ków, stuknięcie butelki odstawianej na stół. Następnie dłu­gie westchnienie.
- No dobrze - powiedziała nieufnie - zepsułam urządzenie hipnosnu, naruszyłam regulamin, a teraz jestem tutaj nielegalnie i w niebezpieczeństwie, żeby porozmawiać z tobą, z człowiekiem ze zmiany czerwonych. Jeśli chcesz, możesz mnie zadenuncjować. Wystarczy zadzwonić inter­fonem, a za trzy minuty będą tutaj, żeby mnie zabrać. Ale wiem, że tego nie zrobisz.
- Jesteś pewna?
- Najzupełniej.
- Dlaczego?
- Bo mnie kochasz.
Piliśmy blumar usadowieni na leżance, jedno obok drugiego, w ciszy. Drążyło mnie tak wiele podejrzeń, że nie odczuwałem już żadnego zainteresowania Dianą. Tak mi się przynajmniej wtedy wydawało.
Kiedy pocałowała mnie w szyję, pozostałem niewzru­szony, ale natychmiast zrozumiałem, że moje zachowanie było niewłaściwe, że lepiej zrobię przyjmując tę grę w ot­warte karty. Wtedy chwyciłem ją, przyciskając do siebie i szukając jej ust.
Diana ulegała mi przez jakiś czas, potem wysunęła się z objęć. - Później... - powiedziała szeptem. Wstała, żeby napełnić kieliszki.
Kręciło mi się w głowie. Jedna myśl goniła drugą, żeby odbić się później o mur frustracji. Błądziłem w labiryncie bez wyjścia.
Diana podała mi blumar i przykucnęła na podłodze.
- Otworzyłeś moją szufladę - powiedziała z udaną naganą w głosie. - Zdradził cię kawałek papieru, który po­łożyłam wzdłuż listwy.
Mogłem zaprzeczyć, ale pomyślałem, że lepiej będzie się przyznać. W ten sposób dojdziemy od razu, bez wykrę­tów, do samego sedna.
- Szuflada była otwarta - odparłem - może dlate­go, że zapomniałaś...
- Może... Ale widziałeś, co jest w środku!
- Tak, nie jestem ślepy i umiem czytać...
Oczy dziewczyny błyszczały z zadowolenia.
- Więc widziałeś, a jednak nie poszedłeś mnie zade­nuncjować...
- Wygląda na to, że nie.
- To znaczy, że to prawda!
- Co?
- Że mnie kochasz.
Tego było już za wiele. Chciała kierować grą narzuca­jąc reguły wedle swego upodobania. Bezwarunkowo ustanawiała aksjomaty i z nich wyprowadzała teorematy i wnioski ironicznie zaskakujące.
- Miłość to instynkt - próbowałem się bronić. A po­nieważ kręciła głową uśmiechając się sceptycznie i ironi­cznie, dodałem: - Naprawdę interesują cię moje uczucia?
- Bardzo. Ale teraz musimy porozmawiać o czymś innym.
Udałem zdziwienie. Zrobiła długą pauzę, ale nie spusz­czała ze mnie oczu, cały czas mi się przyglądając, analizując moje reakcje.
- Rozumiem - powiedziałem, zdecydowany przyjąć jej zasady gry. - Chcesz porozmawiać o Vladimiro Spitzerze.
- Zgadza się. Chcę jego notatek o niemożności Szczęśliwej Podróży. Masz je, prawda?
Tym razem nie musiałem udawać zdziwienia.
- Nie - zapewniłem ją - Spitzer był zielonym, dzieliłem z nim kajutę przez dwa lata, ale nigdy nie zepsuł urządzenia do hipnosnu, żeby się ze mną skontaktować, ani też nigdy nie zostawiał wiadomości dla nas, ze zmiany czerwonych. Wy, zieloni, z pewnością wiecie o nim znacz­nie więcej, z wami mógł swobodnie rozmawiać...
- To prawda, ale zdążył upowszechnić swoje odkry­cie tylko wśród niewielu osób. Zmarł nagle. Mówią, że był chory, ale mam poważne powody podejrzewać, że... - Przerwała, jakby zapraszając mnie do skończenia zdania. Ja jednak nie połknąłem tak widocznego haczyka. Diana zde­nerwowała się. - No więc - podjęła prawie ze złością - są umotywowane podejrzenia, że to “biali" się z nim roz­prawili.

Podstrony

Drogi użytkowniku!

W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczać Ci coraz lepsze usługi. By móc to robić prosimy, abyś wyraził zgodę na dopasowanie treści marketingowych do Twoich zachowań w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam częściowo finansować rozwój świadczonych usług.

Pamiętaj, że dbamy o Twoją prywatność. Nie zwiększamy zakresu naszych uprawnień bez Twojej zgody. Zadbamy również o bezpieczeństwo Twoich danych. Wyrażoną zgodę możesz cofnąć w każdej chwili.

 Tak, zgadzam się na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu dopasowania treści do moich potrzeb. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

 Tak, zgadzam się na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu personalizowania wyświetlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych treści marketingowych. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

Wyrażenie powyższych zgód jest dobrowolne i możesz je w dowolnym momencie wycofać poprzez opcję: "Twoje zgody", dostępnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usunięcie "cookies" w swojej przeglądarce dla powyżej strony, z tym, że wycofanie zgody nie będzie miało wpływu na zgodność z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.