Historia wymaga pasterzy, nie rzeźników.

- Ze mną nie było żadnych problemów, to on nie mógł pogodzić się z przegraną. Zbyt poważnie traktuje współzawodnictwo. A ja przecież nie miałem nawet ochoty na grę.
- Nie złość się tak - powiedziała Angela.
- Przypominam ci, że sama sugerowałaś, jakobym to ja ponosił winę za nastrój Kevina.
- Niczego takiego nie mówiłam - oburzyła się Angela. - Wygłosiłam po prostu ogólną opinię o mężczyznach i ich stosunku do sportu.
- W porządku, przepraszam - odparł David. - Przypuszczam, że jestem nieco wytrącony z równowagi. Przebywanie wśród tych posępnych ludzi podziałało mi na nerwy. Z pewnością nie był to najweselszy weekend w moim życiu.
- To bardzo dziwna grupa - zamyśliła się Angela. - Na zewnątrz robią wrażenie całkiem normalnych, jednak wcale nie jestem pewna, czy tacy są w rzeczywistości. Ale przynajmniej nie mówili o seksie ani nie zachowywali się tak, jak to miało miejsce nad jeziorem. Choć z drugiej strony, po raz kolejny wracali do tragedii doktora Portlanda. Dla Kevina stała się ona już chyba obsesją.
- Yansen jest bardzo dziwny - powiedział David. - Mówiłem ci o tym już wcześniej. Poza tym nie znoszę, kiedy ktoś wspomina przy mnie o samobójstwie Portlanda. To sprawia, że nie mogę czuć się dobrze w moim gabinecie. Ilekroć Kevin podnosi ten temat, wbrew mej woli natychmiast staje mi przed oczami obraz obryzganej krwią ściany za moim biurkiem.
- Davidzie - przerwała mu ostro Angela. - Proszę, przestań! Jeśli nie liczysz się zupełnie z moimi uczuciami, to pomyśl przynajmniej o Nikki.
David zerknął w lusterko. Dziewczynka siedziała bez ruchu, zapatrzona przed siebie.
- Wszystko w porządku, Nikki?
- Boli mnie gardło - odrzekło dziecko. - Nie czuję się dobrze.
- Och, nie! - zawołała Angela, odwracając się ku niej i dotykając dłonią jej czoła. - I pomyśleć, że tak nalegałeś na ten głupi wyjazd - mruknęła do męża.
David miał ochotę się bronić, ale zmienił zamiar. Nie chciał się sprzeczać. I bez tego był już dostatecznie poirytowany.
Rozdział 11
 
 
Poniedziałek, 18 października
 
Ani Nikki, ani jej rodzice nie spali dobrze tej nocy. Z każdą godziną dziewczynka była coraz bardziej chora. Jeszcze na długo przed świtem Angela namówiła ją na zrobienie inhalacji oraz opukała jej płuca, a następnie osłuchała córkę przez stetoskop. Szmery i szelesty upewniły ją, że w jej drogach oddechowych zbiera się śluz.
Tuż przed ósmą rano David i Angela zadzwonili do pracy, uprzedzając, że się spóźnią. Ubrali Nikki ciepło i otuliwszy ją dodatkowo kilkoma kocami, pojechali do doktora Pilsnera. Nie przyjęto ich jednak zbyt ciepło - recepcjonistka upierała się, że doktor Pilsner jest bardzo zajęty i dziewczynka powinna zgłosić się do niego dopiero następnego dnia.
Angela nie dała wszak za wygraną. Powiedziała, jak się nazywa, dodając, że pracuje na oddziale patologii i chce osobiście porozmawiać z doktorem Pilsnerem. Kobieta posłusznie zniknęła w gabinecie lekarza. Po chwili doktor Pilsner wyszedł do nich, uśmiechając się przepraszająco.
- Dziewczyna myślała, że jesteście pacjentami ubezpieczonymi przez CMV - wyjaśnił ze skruchą. - O co chodzi?
Angela powiedziała mu o bólu gardła, który doprowadził do pojawienia się w drogach oddechowych dziecka śluzu. Wspomniała też, że zwykłe odessanie wydzieliny nic nie pomogło. Doktor Pilsner zabrał Nikki do pokoju badań i dokładnie ją osłuchał.
- Nie ma wątpliwości, że drogi oddechowe stają się coraz bardziej zajęte - przyznał, zdejmując z uszu słuchawki. - Powiedz mi, jak się czujesz - zwrócił się do Nikki, żartobliwie szczypiąc ją w policzek.
- Niedobrze - odrzekła dziewczynka, oddychając z wysiłkiem.
- Jeszcze wczoraj była zupełnie zdrowa - wtrąciła Angela.
- W mgnieniu oka przywrócimy ją do normalnego stanu - zapewnił pediatra, gładząc swą białą brodę. - Lepiej jednak będzie uprzedzić państwa córkę, co ją czeka. Chcę zacząć od doustnego podawania antybiotyków i intensywnej terapii oddechowej.
- Nie ma problemu - odrzekł David, głaszcząc Nikki po głowie. Narastało w nim poczucie winy, że namówił rodzinę na wyjazd do New Hampshire.
Janice Sperling, która miała właśnie dyżur w izbie przyjęć, poznała zarówno Davida, jak i Angelę. Zasmuciła się chorobą dziecka.